Witam, nie było mnie kilka dni. Okazało, że mam wysoki poziom cukru i wczoraj zjechałam. Trochę posiedzę w domu, muszę porobić badania. Najgorsze, że święta mogą być w DE, ech życie...
Witam, nie było mnie kilka dni. Okazało, że mam wysoki poziom cukru i wczoraj zjechałam. Trochę posiedzę w domu, muszę porobić badania. Najgorsze, że święta mogą być w DE, ech życie...
Zdrówka i dla Ciebie Kruszynko.
Ja czekam do poniedziałku co powie lekarz?
Mam nadzieję, że uwolni nas z kwarantanny, bo chciałabym już w lesie odetchnąć pełną piersią.
A wszystkim miłego dnia i całego weekendu.:angel1:
Zdrówka Dziewczyny i cierpliwości i dacie radę, z resztą jak zawsze:aniolki: A tak poza tym chciałam się przede wszystkim przywitać z całym Opiekunkowem. Dojechałam do Münster- Hiltrup bardzo sprawnie, nikt nawet o test nie zapytał. Pflegedinsty powiedziały że to ważne jak wystąpią mi objawy w ciągu 48h, nie wystąpiły, więc meldować się nie muszę już nikomu tu taki proceder obowiązuje. Pół roku siedziałam w domu i tylko wychodziłam na rehabilitację, albo ona przychodziła do mnie w osobie mojej córki z zachowanie wszelkich środków ostrożności. Po powrocie z ostatniej Stelli będąc na kwarantannie zaplanowałam sobie mycie okien i generalne sprzątanie, oraz oklejanie szaf w garderobie. Na trzeci dzień wlazłam na drabinę, oczywiście na sam szczyt, bo moja chałupka ma 4m wysokości, drabina odjechała a ja zaległam jak placek na podłodze, jakoś sie doczołgałam do telefonu z pomocą adrenaliny i przyjechała po mnie covidowa karetka prosto na salę operacyjną. Piszczel potrzaskana, ale nie mam osteoperozy, więc mam płytkę ze śrubkami. Dzięki codziennej rehabilitacji i regularnym ćwiczeniom doszłam do siebie i mogę wreszcie pracować. Córki pozabierały wszystkie drabiny, bo ze stołków nigdzie i tak nie dosięgnę, mam dożywotni zakaz wspinania się i mycia okien, oraz muszę się codziennie meldować. Mimo tych ograniczeń, cieszę się że żyję,mam cały kręgosłup, głowkę póki co też, chodzę i mogę pracować. Znalazłam przyjazną Stelle i jak na razie wszystko jest ok.
Dzień dobry Opiekunkowo:-) zimno:balwanek:
Witam, nie było mnie kilka dni. Okazało, że mam wysoki poziom cukru i wczoraj zjechałam. Trochę posiedzę w domu, muszę porobić badania. Najgorsze, że święta mogą być w DE, ech życie...
To nadzieja z tą kołomyją związaną z testowaniem jakaś jest- oby tylko nie odjechała :lol2:
Na mało absorbującej szteli dojdziesz do siebie bez problemu.
Mnie się dobre 9 lat temu przytrafił podobny wypadek we własnym domu. Z tą różnicą, ja zabrałam się za szlifowanie sufitu- zamiast na drabinę , wlazłam na stół i w suchym kurzu, jaki wytworzyłam i werwie z jaką szlifowałam :-)- nie zauważyłam, że się stół kończy. Gibnęło mnie, ale nie chcąc się rozpłaszczyć na podłodze jak dudek w trzcinie-skoczyłam jak drapieżnik na głodzie i osiągnąwszy cel, którym była podłoga- ryknełam z bólu. Ból szybko przeszedł a ja próbując się pozbierać pomacałam się tam gdzie wczesniej bolało. I cóż ścięgno Achillesa lekko luźne. Wstałam i na jednej nodze doskakałam to telefonu.
Dramatycznie nie było- dostałam orteze, bo całkiem scięgna szlag nie trafił- i już nie bolało, całe szczęscie , bo jeszcze bym pogryzła milusiego :zakochany1: ortopedała :hihi:
Też tak około pół roku w plecy.Potem już nie nadweręzając się zbytnio mogłam pracować.
Fakt, kołomyja, dezinformacja. Tutaj Tagespflege działa normalnie, wczoraj Fraucia była na kawce w parafialnej świetlicy, w sobotę jadą do kina beide Dziadułki. Dzieciaki funkcjonują normalnie, lekarz przychodzi do domu, tylko maski i odstępy muszą być zachowane, wózek w sklepie można sobie osobiście zdezynfekować i mało kto to robi. Mój ortopeda stwierdził że przy IV stopniu złamania wg.Schatckera to ja jestem ewenement, bo po 3 miesiącach odstawiłam kule, fakt schudłam sporo i miałam dobry zrost. Co nie zmienia faktu że wdzięczna jestem za geny i hart wyssany z mlekiem matulki:modlitwa: W szpitalu doktorek poradził żebym papiry już na rentę składała, odwiedziłam go w pażdzierniku i zrobiłam jaskółkę stojąc na chorej nodze, mina jego bezcenna:-)
Dziewczyny, pomóżcie. Robię ciasto marchewkowe i kupiłam taką paczuszkę masy marcepanowej . Jak mam to nałożyć na ciasto??? Przyznam szczerze, pierwszy raz mam do czynienia.