17 marca 2020 14:17 / 6 osobom podoba się ten post
Jogusia34U mnie dzisiaj szalony dzień, cały czas z telefonem. Ale zmienniczkę mam. Miała przyjechać z moim mężem w sobotę, a tu niespodziana, wieczorem wpadł opiekun babci i kazał mi dzwonić do męża i zmienniczki, że dzisiaj mają się pakować, bo sytuacja sie pogarsza. Super, ze kobieta sie zorganizowała i jutro po południu już wyjeżdzają. Ja sama nie wiem kiedy wyjadę, bo chcą ją najpierw w hotelu zatrzymać i sprawdzić czy jest zdrowa. Nic do mnie nie dociera, tak szybko wszystko się dzieje, eh chyba nie zasnę z emocji.
Krymas148 trzymam kciuki, żeby i do ciebie ktoś przyjechał.
W mnie szalonym dniem był piątek i sobota, gdyż w piątek dowiedziałam się, że zmienniczka nie dojedzie. Rodzina w Polsce pytała, jak to nie przyjedziesz? Nie przejmuj się, poradzimy sobie finansowo. Wracaj! Mnie wiąże umowa. Jestem zatrudniona na stałe. Nie mogę ot tak opuścić miejsca pracy. Syn (20 lat) wpadł w panikę w piątek, że Niemcy bagatelizują sprawę, że dzieci jeszcze w Niemczech chodzą do szkoły. Uspokajałam wszystkich. I to było tak, że oni siedzieli w domu i ja pracując, odbierałąm wiadomości, w których nieustannie pisali, że mam natychmiast wrócić. W niedzielę musiałąm się wyłączyć. Teraz jest wtorek. Jest cicho i spokojnie. Tu, gdzie jestem, dzieci od jutro zaprzestają chodzić do szkoły do 19.04. W sklepie również nie ma papieru toaletowego :). Ale inne produkty na półkach. Nie czuję się z podopieczną aż tak bardzo zagrożona. Koleżanki pracując w sklepie są bardziej zagorżone ode mnie.
Wydaje mi się, że musimy nauczyc się żyć z tym wirusem. Dbać o odporność. Rzeczywiście, również ja zadałam sobie pytanie, czy wrócić na rynek polski. Ale gdyby żyło nam się gorzej, trzeba gdzieś pracować za godne pieniądze. Pozdrawiam
Pesymistyczną wersją jest to, że wrócę 26.03. Muszę wrócić, by zrobić przegląd samochodu w Polsce. Samochodem dojeżdzam do pracy.