Chodziło mi o innego rodzaju bezpieczeństwo. Dolar może z czasem stracić pozycję na rynku, powoli zagraża mu jen i kto wie jak to sie skończy. A franki są bezpieczne. Chyba nawet bezpieczniejsze od funta :-)
Chodziło mi o innego rodzaju bezpieczeństwo. Dolar może z czasem stracić pozycję na rynku, powoli zagraża mu jen i kto wie jak to sie skończy. A franki są bezpieczne. Chyba nawet bezpieczniejsze od funta :-)
Jak już tak o zabezpieczeniu mówimy, to znajomy, który trochę się tym interesuje- i ma trochę do zabezpieczania:-) stwierdził, że dobre są kruszce. A zwłaszcza srebro. Wg. niego ilość dostępnego na rynku się zmniejsza (bo pewnie jeszcze sporo jest, ale gdzieś tam głębiej), a zapotrzebowanie zwiększa (i nie ma na myśli biżeterii, a rozwój techniki). Srebro jest w tej chwili łatwo dostępne, a może potem pójść w górę.
To ja zrobiłam już wstęp do tego:-) W Brukseli na pchlim targu kupiłam sporą, fajną cukiernicę za 10 euro. Ciężka. Że posrebrzana, to byłam pewna, ale gdzieś podejrzenie było, że może cała ze srebra. Szkoda tylko, że bez dekielka. No i w domu się okazało, że rzeczywiście z tego szlachetnego kruszcu. To kiedyś, w razie czego, można cukier wysypać do porcelanowej, albo innej i zanieść do skupu:-):-) Takie jakby zabezpieczenie na starość???
Poluję na pchlich targach na różne rzeczy, porcelanę, platery- i nie tylko. Ale kupuję wtedy, jak cena nie jest za wysoka. Takie moje obecne hobby, przyjemność- i zabezpieczenie też. Chyba, że to wszystko na łeb na szyję spadnie... Ale kupuję raczej rzeczy, które używam, to stratna nie będę:-)
Z ostatniego zlecenia sporo porcelany przywiozłam- już pooddawana na prezenty (osobom, które lubią takie rzeczy), zamieniona na inne brakujące elementy, albo już na półkach w użyciu. A ile zabawy przy tym było- mam chyba ten gen myśliwego:-)- a tu mam możliwości większe, niż w domu!
Jak chcesz mieć zabezpieczenie to chyba sztabeczki srebrne lepiej się opłacają, bo złom srebrny ma inną, mniejszą wartość. Albo metale kolorowe na giełdzie, oooo !!!
W sztabkach jest najczystszy metal- nie taki jak w bizuterii, czy zastawach, bo jest za miękki. Uncja srebra na giełdzie - jakby ktos chciał sprzedac ok.70 zł.
Jak kto ma diamenty i złoto- to niech trzyma- idą w górę :-)
O to ja biedna jestem, bo nie mam :strach na wroble: Zwłaszcza tych diamentów. Moja wina, moja wina ......
Mam w domu taki dyjament.Ma trochę tych karatów- szlifuję go cały czas i nie mogę oszlifować :lol2:
W sztabkach jest najczystszy metal- nie taki jak w bizuterii, czy zastawach, bo jest za miękki. Uncja srebra na giełdzie - jakby ktos chciał sprzedac ok.70 zł.
Jak kto ma diamenty i złoto- to niech trzyma- idą w górę :-)
Ale sztabek używać nie można w kuchni np.- jak tę naszą cukiernicę:-) To takie trzy w jednym- ładne, można poużywać, a w razie czego- sprzedać. Podobnie ten stuletni serwis do kawy, który kupiłam poprzednio, jak byłam w pracy- też za 10 euro- i ma 9 kompletów (filiżanka, spodek i talerzyk do ciasta). To coś tam powinno przetrwać użytkowanie... Brak było tylko cukiernicy, ale już mamy z wymiany za 2 filiżanki- też kupione ostatnio. To tak się kręci i sprawia przyjemność. Ja to jeszcze mam tylko to, co używam- choćby rzadko. Ale mam przyjaciółkę z "porcelanozą"- nie wierzę, że używa np. sześciu dzbanków do herbaty (tylko jednej, znanej firmy, bo w kompletach ma więcej!). Poza tym sobie zostawiam tylko to, co wygodne. Np. nawet najpiękniejsze filiżanki ze źle zaprojektowanym uchem (np.się osuwają, albo przy piciu gorącego napoju parzą palec) idą dalej...
Można- rozbijesz mięcho na kotleta :lol2:
Zależy jakie sztabki- są też takie malutkie. To i kotlecik malutki?
Pewnie trochę wiekowy jest albo raczej "dojrzały" a to twardy material do szlifowania :lol1: