Naczytałam się i steka wołowego mi się zachciało - przez was :-) I co teraz? Cimno, zimno i do sklepu mam jechać? :hihi:


Naczytałam się i steka wołowego mi się zachciało - przez was :-) I co teraz? Cimno, zimno i do sklepu mam jechać? :hihi:
U mnie też bez bułki- tak chciał podopieczny. Nigdy wcześniej nie robiłam takiego z kością. Ale w domu robił młodszy syn- odkrył, jak byłam w DE, że mu pasują i smaży. To szkoda, że nie podejrzałam jak:-) Ja bardzo zachowawcza w kuchni jestem. Mam parę przepisów, które robię dobrze, a jak coś nowego to stres. A tu ciągle coś chce, co inaczej robione- np. dziś ryż nie tak ugotowałam. Następnym razem będę wiedziała.
Jakoś czarno mój powrót tu widzę:-) Bo na dokładkę nie sprawdziłam piekarnika (rybę piekłam), tam było coś rozlane, zaczęło się dymić i alarm się włączył... Wyłączyliśmy kuchenkę i poszedł. A ja wyczyściłam dół, włączyłam i się zastanawiałam, co z tej ryby wyjdzie:-) Ale była ok. Jutro jadą z przyjaciółmi na kolację, to bez takich fajerwerków będzie. Od poniedziałku znów zaczynam zabawę z obiadokolacjami...
To drugie zlecenie, gdzie podopieczny życzy sobie swoich potraw... Tam, gdzie gotowałam co chciałam byłam chwalona, bo po prostu robiłam tylko to, co mi wychodzi:-) Tu nie jest tak prosto.
Dlatego nie śmiejcie się ze mnie, jak będę zadawać głupie pytania w kwestii gotowania...
Z pieczarkami-pycha. Tyle że ko kotlet z kością chodziło- tak i odpowiedziałysmy :-)
Kotlet kotletowi widać nie równy :smiech3:
Robiłam kiedyś w formie kieszonki wypełnionej pieczarkami . W tym roku mam sporo ususzonych grzybów, też tak robie, ma inny smak i sos ciemniejszy . Taki sos bez podróbek , po prostu we własnym sosie .
Lubię pieczen z karkowki.
Pytaj śmiało bo gdzie jak nie tu znajdziesz fachowców od gotowania :-)
Ryżu kupuje tylko luzem gotuję w proporcji 1 do 2 czyli szklankę ryżu zalewam 2 szklankami wody. Jak już woda się prawie wygotuje to przykrywam i odstawiamy żeby ryż sam wchłonąl ta resztę wody :-)
Z grilla uwielbiam kartkówkę :-)
Wiecie co dziewczyny teraz już wiem skąd to powiedzenie. Gdzie kuchatek 6 tam nie ma co jeść :-)
A otóż u dziadka i nie:-) W ostatniej chwili (o 17, a obiadokolacja o 18) zmienił kartofle na ryż. I dał mi ciemny w torebkach. I powinnam wodę posolić, potem z torebki wyrzucić i dodać masło. Ok. Mogę tak robić. W domu ryż robię tak, jak napisałaś.
Jak wcześniej pisałam- miejsce fajne. To choć przy tych kolacjach się nagimnastykuję:-) A i to, przeważnie sobota, niedziela jeżdżą gdzieś jeść. Tym razem już jutro wybywają- jego przyjaciel na weekendy przyjeżdża i mam luz- nic praktycznie nie robię, tylko do śniadania nakrywam.
a ja kaszaneczkę z kapustą kiszoną :mniam:
To dla Werski - niech nikt inny nie czyta .
Moj sposób gotowania ryżu, może ci sie przyda . Namaczam ryż i niech sobie postoi w wodzie pare minut ( tak z 15 min ) . Płuczę go do czystej wody - na sitku . W garnku na oleju smażę cebulkę dodaję marchewkę i minutkę trzymam na ogniu . Wsypuję ryż z sitka na ten gorący olej i mieszam, po chwili ryż zmieni wygląd . (mokry jest szklisty a po przysmażeniu jest biały matowy ) . Zalewam wodą gorącą ,dodaje pieprz i sól, przykrywam pokrywką i gotuje parę minut . Sciągam z ognia zawijam w gazetę i jakiś ręcznik czy koc i odstawiam . Po ok. pól godzienie wyciagam go z tych bambetli i otwieram sprawdzam miękkość . jesli nie doszedł :-) to wstawiam spowrotem . Jest sypki pachnący i bardzo smaczny . Marchewke trę na tarce buraczkowej .
Już zaczęłam czytać i co teraz?