Wszystkie macie rację. Żałuję, że po prostu planu nie spisałam, bo miała sobie zapisywać (ja chodzę za poprzedniczką z notesikiem i piszę jak leci), ale ze 3 rzeczy zapisała. Wczoraj, kiedy zaczęła mówić, że nie pójdzie do rodziny, nie będzie nic z tym robić stwierdziłam, ze ja się boję tam wracać, bo z babcią się nie dogadam i będę musiała o wszystko, co było walczyć. To ustaliłyśmy, jak dziś ma robić i zobaczymy, co z tego wyjdzie- z przerwą. Potem ewentualnie skontaktuje mnie z jej opiekunką z firmy, żeby coś zadziałać, żeby przerwa była i jakoś to poukładać. Niby słucha, a potem robi po swojemu, zmienia, ale bez konsultacji z babcią. Przesunęła o pół godziny obiad. Jeśli po ustaleniu tego z podopieczną, to ok. Ale jeśli po prostu o innej porze zaczęła podawać, to już niekoniecznie. Itd., itd. Chcę pomóc, ale nie wiecznie. Jeśli w ciągu tygodnia się nie unormuje, to już nie moja sprawa i niech sobie radzi. Ja tam wrócę, albo i nie, bo jeśli zjedzie i ktoś inny pojedzie (na święta jestem w domu), to terminy mi już mogą nie pasować (zbyt długo w domu też siedzieć nie mogę).
A co do wyjazdu z przyjaciółką do sklepu ze starociami- nie z przyjaciółką, a z mamą i ciotką, nie do do sklepu, tylko do hurtowni. Bo się pozmieniało. Trzeba być elastycznym:-)
Pozdrawiam wszystkich!