Cześć, od poniedziałku południa jestem na opiece niedaleko Stuttgartu. W ogłoszeniu miałam, że babka jest po udarze, prawa strona wyłączona, owszem pieluchy, ale 3 razy dziennie przychodzą pielęgniarki do zmiany pieluch, mycia itd. Przychodzi też rehabilitant, logopeda i inni. Dalej było podane, że do tej pory babcią zajmował się dziadek, ale już nie daje rady sam i potrzebuje pomocy. Miałam jechać jakoby do odciążenia. O tym, że co miało być netto jest brutto nie wspomnę. Otóż tak: ponieważ ja jestem teraz, pielęgniarka przychodzi tylko 3 razy, ale w tygodniu i to rano, kiedy babcia jeszcze nie wstaje. Resztę robię ja. Już się nauczyłam jak ją przenieść z łóżka na wózek i odwrotnie, bo pierwszego dnia, to masakra była (ach, ten internet). Tak samo z pieluchą, po tej prawej - nieczynnej stronie nie mogę za Chiny Ludowe jej dokładnie przełożyć. Owszem, babcia leży na boku, ale jak próbuję poprawić, to się drze. Podobnie z założeniem majtek i spodni przed wstaniem z łóżka. Nie są dociągnięte na maxa, bo nie mam jak. Jak próbuję poprawiać, babcia się wydziera, że nie. To nie. Na wózku źle siedzi, co chwilę muszę ją poprawiać do góry, dzisiaj od jakieś 10 rano z 15 razy już ją podciągałam, ręce mi mdleją, nie mam siły. Siedzi cały czas, kwęka i stęka głośno, kręci się, wierci na wózku. Pytam co jest, to odpowiada, że nic, pytam czy niewygodnie: tak. Od tego krzyku zaraz stąd wyjdę. Babcia odpowiada półsłówkami i to w dialekcie, teraz już orientuję się co to znaczy. Natomiast największym problemem jest to, że ma osobne krzesełko do "klo", gdzie ma wstać z wózka, trzymać się barierki przy łóżku - czyli ma sama stać, ja w tym czasie mam ściągnąć jej gacie i podsunąć to krzesło z nocnikiem. No i koszmar. Nie stoi w ogóle. Ja nie mam tyle siły i kilku rąk, żeby to sama ogarnąć. Faktem jest, że jak ona ma się 1 ręką trzymać, gdzie też 1 nogę ciągnie? Muszę prosić sąsiadkę, niesamowite, że ona rozumie i bez problem mi pomaga, ale przecież tak nie może być. Generalnie jej córka przyjeżdża na chwilę popołudniu i mi wszystko tłumaczy. W ogóle na razie jest bezproblemowa i naprawdę tutaj jest super, gdyby nie "te problemy". Boję się, że zobaczy, że sobie nie radzę i mnie odeśle, a ja chcę zostać w ogóle w Niemczech na dłużej. Aha, dziadek nie żyje - na grobie jest napisane 2017, przede mną była tutaj już jakaś dziewczyna, widzę, że córka jest z niej zadowolona - czyli ona nie miała tych problemów co ja.
Zmieniłem nazwę tematu na bardziej czytelny. O.