ewa59Nie chcę się tu wymądrzac ale wydaje mi się, że Misiek miał na myśli ewangelików.
Dokładnie tak mi opisała Święta i zwyczaje wielkanocne moja pdp, która jest ewangeliczką.
Coraz więcej zwyczajów anglosaskich przejmujemy my, Polacy. Szukanie zajączka już parę lat temu zrobiło się popularne w centralnej Polsce i sprawia to dzieciom wielką frajdę....Ale śmigus dyngus nie mniejszą....:-)
Dzięki Ci Ewuś za te " parę lat temu "
...Zajączek przynosił prezenty ( drobne upominki , więcej łakocie ) PARĘ LAT TEMU (
) dla mnie i mojego rodzeństwa . Tradycję przekazał nam Tato , bo on już jako małe pacholę miała za zadanie odszukać zajączkowych prezentów . Zajączek przestał przynosić prezenty mojemu Tacie , kiedy miał 9 lat , czyli w roku 1930 . Stało się tak dlatego , że podejrzał jak moja Babcia chowała " po dziurach " zajączkowe prezenty i Tata dumny jak paw powiedział " he , he ....nie ma żadnego zajączka co prezenty roznosi , bo widziałem mamo jak je chowałaś " ....Następnego dnia , po światecznym śniadaniu dzieciaki domowe i przyjezdne szukały prezentów , starsi nakierowywali na miejsca , gdzie schowane były . Tylko mój Tato nie mógł odnaleźć swojego " zajączka " .....Babcia na boku szepnęła mu do ucha : " Stasiek , ty to nie szukaj ....przecież nie wierzysz w zajączka " ....My , znając wspomnienia naszego Ojca woleliśmy wierzyć w zajączka , bo do niego przestał przychodzić na zawsze .
Tradycję tą stosowało się przeważnie do czasu , do kiedy " najmłodszy w rodzinie " wierzył w to , że smakołyki , jakieś tam pierdółki typu kredki , chusteczki do nosa przynosi zajączek ..... Najmłodsza z rodzeństwa byłam . Dość długo grałam głupa
....i tak mi niestety zostało do dziś z tym rżnięciem głupa