Dopiero usiadłam od rana....jakiś maraton miałam....:-)
Po wyduszowaniu i nakremowaniu babci zjadlysmy śniadanie. Następnie zakupy...jak wróciłam to na stole w kuchni leżały gałęzie jodły....babcia dziś miała zajawke na dekoracje świąteczne. Poupychala gałęzie w dwa wazony i zaczęła się zabawa gdzie je ustawić....tu..? Nie...to może tu...? Latalam z tymi wazonami po calym domu a babcia za mną na wózku.....wreszcie znalazłyśmy odpowiednie miejsce. Patrzę na zegarek a tu trzeba szybko za obiad się brać....jakaś improwizacja pierś z kurczaka w sosie serowym i schwarzewurzel ( pierwszy raz to jadlam, dla mnie bez smaku ) z masłem i bułeczka. A na deser jogurt z malinami.
Teraz mam chwilę, żeby poczytać co słychać na forum......:-)