Nie jest dobrze.
Heniuś obolały po upadku każe sobie krople odmierzać i regularnie bierze.
Coś mu też nie pasuje z łóżkiem, bo fachowca, który zakładał "wysięgniki ze strzemionkiem" wołał.Debatowali, dzwonili, na obiad mi nie przyszedł. Skoro on nie, to Edytka też, a potem na "łapu capu" .
Babcia czekała na Pflegedienst, która miała przyjść z jakąś ekspertką od nóg. Kazała mi uchylić drzwi kuchenne,ale dziadzio zaprotestował. On zawsze zamyka, bo mu wieje.Jeszcze powiedział, że Tania i tak wejdzie od frontu. Nie wstałam, więc babunia się zerwała, zabolało, a w tym momencie usłyszeliśmy dzwonek przy drzwiach głównych. Dziadek się zaśmiał, humor Edytce zepsuł dokładnie.
A potem ekspertki odkleiły Edytce przyschnięte tampony, narobiły bólu i Hawana miała przerąbane, bo babunia i tak się włóczyła po mieszkaniu, tyle, że straciła samodzielność, więc ciągle wołała.Do łóżka jednak ani rusz. A wieczorem to nawet podwójne bandaże przesiąknięte...