24 lipca 2015 14:09 / 7 osobom podoba się ten post
Niedziela – Moja PDP jest bardzo przewrażliwiona na punkcie swojego zdrowia. Ma bardzo niski poziom tolerancji na wszelkie dolegliwości bólowe. Najdrobniejszą rzecz wyolbrzymia do niebotycznych rozmiarów. Codziennie, gdy ją wyciągam z łóżka (dosłownie wyciągam, bo jest śpiochem) zawsze narzeka, że ją coś boli, albo że nie spała w nocy, albo że ma jakąś tam chorobę. Dzisiaj na dzień dobry był Bronchitis. Przywitała mnie stwierdzeniem, że ma gorączkę, bo całą noc się pociła i to na pewno jest zapalenie płuc. Trochę to trwało zanim ją przekonałam, że to nie Bronchitis, tylko zmęczenie upałem i gorąco w sypialni spowodowało jej poty. Nawet zmierzyłyśmy temperaturę - gorączka zatrzymała się na 36,2 stopni. Dopiero wtedy pozwoliła się wykąpać.
Poza zrobieniem obiadu dzisiaj miałam luzy. Do wyjazdu do kościoła na 15.30 trochę oglądam TV trochę rozmawiałam z Beti i tak leniwa niedziela mijała. W tę dzielę odprawiała się Msza św. w języku polskim, co oznacza, że już w tym turnusie nie będę uczestniczyć w niemieckim nabożeństwie, bo jest to moja ostatnia niedziela tutaj. W najbliższą sobotę ab nach Hause. Po wyjściu z kościoła pojechałam jeszcze do centrum, trochę poszwendać się po festynowym deptaku. W pogodzie zaszły zmiany na korzyść zmniejszenia upału, więc już można było zażywać spacerku w przyjemnej aurze. Nawet powiewał ożywczy wietrzyk, tylko korzystać z uroków lata.
Do domu wróciłam na 18.00. PDP siedziała w ogrodzie tam, gdzie ją zostawiłam. Podczas mojej nieobecności miała odwiedziny wnuczka z jego żoną i małym dzieciątkiem. Ucieszyło mnie to bardzo, bo Beti nie nudziła się w samotności. Jakoś tym razem odczuwam jej niezadowolenie, gdy zostaje sama. Nie ma przeciwwskazań do pozostawiania jej na parę godzin samej w domu, ale słyszę jak marudzi i czasami narzeka do telefonicznych przyjaciółek, że tak bardzo długo była sama. Do tego mnoży 2 godziny mojej obecności co najmniej razy 2, a czasami mówi, że pół dnia była sama w domu. No nic, ona ma bujną wyobraźnię i ciągle coś udaje, wymyśla nieprawdziwe rzeczy, albo wręcz oszukuje. Dlatego jej opowieści zawsze przyjmuję z przymrożeniem oka, bo rzadko oddają rzeczywisty obraz zdarzenia. W tych jej konfabulacjach ma udział nie tylko jej bujna wyobraźnia, czy charakter, ale też jej demencyjność.
Menu obiadowe:
poniedziałek – łosoś smażony, ziemniaki -PDP, kasza gryczana-ja, brokuły, kalafior i marchewka
wtorek - zupa z czerwonych buraków, wieczorem kasza gryczana zapiekana z cebulką, pieczarkami, marchewką do tego sałatka pomidorowa
środa - wczorajsza zupa z buraków, placki ziemniaczane z musem
czwartek - kapusta spiczasta z kiełbaską z Polski (Krakauer), ziemniaki
piątek - potrawka:cebula, czosnek, bakłażan, cukinia, troszkę konc.pom. zielenina, przyprawy – wszystko duszone na patelni; makaron; brokuły z pomidorem.
sobota - Kreuterqurk (twarożek z cebulą, czosnkiem i szczypiorkiem), ziemniaki
niedziela - filet z indyka, kloss, sałata