Samboja od kuchni

20 czerwca 2015 20:09 / 1 osobie podoba się ten post
Barbara niepowtarzalna

Ty , Amelka , ja to Ci z racji wieku ( łeb już nie ten ) to aż tak bardzo nie pamiętam , bo nawet tak jest wygodniej - po jasną Amelkę mam być świadoma kiedy grzeszę a kiedy mało co a święta jestem ? Pamiętam tylko , że są paskudne jak nie wiem co ! .....były jakieś takie , chyba : Pycha , duma ( ??? ) , nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu ..... ło matuchno , no ! więcej grzechów głównych nie pamiętam , za które serdecznie żałuję i poprawę obiecuję .................. No i kto mio tera pokute zada i rozgrzeszenie da ? :-):-):-)

Ja nie.
Nie mam uprawnien do rozgrzeszania.
Tylko pokute zadac Ci moge.
20 czerwca 2015 20:28 / 1 osobie podoba się ten post
amelka

A dlaczego pszennego?
Ja tu widzialabym krome prawdziwego, ciezkiego razowca.

To jest kwestia mocno indywidualna :D Jak jestem w Niemczech to jadam tylko ciemne, razowe żytnie pieczywo w związku z czym tęskno mi się zrobiło za takim chrupiącym, pszenno-żytnim prawdziwym polskim chlebem. Teoretycznie mogłabym sobie taki upiec, ale tydzień minie zanim dojrzeje zakwas - a do tego czasu mi się odechce :D
20 czerwca 2015 20:34 / 1 osobie podoba się ten post
Samboja zakwas mozesz sobie w Edece kupic Wiem, bo kilka razy juz sie do niego przymierzalam. Takie male saszetki z zakwasem w srodku Nie upieke chyba jednak takiego chleba, bo u mnie w piekarni sprzedaja przepyszny chleb, ktory nosi miano chleba szwajcarskiego... Pszenno-zytni, obsypany maka, ze zlocista chrupiaca skorka i w smaku bardzo zblizony do naszego, polskiego, takiego jak w domu jadlam...
20 czerwca 2015 20:39 / 2 osobom podoba się ten post
moncherie

Samboja zakwas mozesz sobie w Edece kupic:-) Wiem, bo kilka razy juz sie do niego przymierzalam. Takie male saszetki z zakwasem w srodku:-) Nie upieke chyba jednak takiego chleba, bo u mnie w piekarni sprzedaja przepyszny chleb, ktory nosi miano chleba szwajcarskiego... Pszenno-zytni, obsypany maka, ze zlocista chrupiaca skorka i w smaku bardzo zblizony do naszego, polskiego, takiego jak w domu jadlam...

Dupa. Nie mam w pobliżu Edeki. A w Rewe nie ma. Jeszcze tylko trzy tygodnie i będę w domciu i dopadnę.. Kawałek pszennego chleba z masłem i twarogiem   Tutaj mają genialne ciemne chleby, ale smacznego jasnego jeszcze nie znalazłam... Zazdroszczę ;)
 
20 czerwca 2015 20:45 / 2 osobom podoba się ten post
Na tym blogu ekscesy i perwersje kulinarne są dla mnie nie do wytrzymania.
Te wszystkie posty pachną jedzeniem. Jeszcze o Polskim chlebie rozprawiają.
To jakaś alchemia uwodzenia jest, prawdziwe amory w kuchni.
Ja tu już dzisiaj nie zaglądam bo znowu zjem dwie kolacje.
20 czerwca 2015 21:14 / 2 osobom podoba się ten post
Gosiap

Na tym blogu ekscesy i perwersje kulinarne są dla mnie nie do wytrzymania.
Te wszystkie posty pachną jedzeniem. Jeszcze o Polskim chlebie rozprawiają.
To jakaś alchemia uwodzenia jest, prawdziwe amory w kuchni.
Ja tu już dzisiaj nie zaglądam bo znowu zjem dwie kolacje.

Nie chcesz dwóch kolacji, dostaniesz coś na śniadanie :D
Przepis prosty jak budowa cepa. Recepturę sprzedał mi Sergeant H., który wpada czasem na kawę i ciastko jak mu się zaczyna przesadnie nudzić w hAmerykańskiej bazie wojskowej W Stanach jednostką miaryw przepisach jest "cup". Jeden "cup" to 237ml

REAL PANCAKES
- 2 "cups" mąki (472ml)
- jedno rozbełtane w miseczce spore jajko
-1 i pół "cups" mleka (355,5 ml)
- 2 i pół łyżeczki proszku do pieczenia
- dwie łyżki płynnego, przestudzonego masła
- pół łyżeczki soli
-tłuszcz do smażenia w spraju albo olej i pędzelek

W jednej misce łączymy sypkie składniki wcześniej przesiewając mąkę, do drugiej wrzucamy płynne i chwilę ubijamy. Małym stumieniem wlewamy płynne do sypkich energicznie mieszając. Zostawiamy ciasto w spokoju na na pół godziny w temperaturze pokojowej (teraz można dodać owoce, np jagody, banany, kawałki jabłka). Rozgrzewamy dobrą, nieprzywierającą patelnię. Spryskujemy ją minimalnie tłuszczem albo odrobinę tłuszczu rozsmarowujemy pędzlem. Wylewamy małe porcje ciasta. Czekamy aż na powierzchni wylanych pancakes ustalą się bąbelki (trwa to 3-4 minuty) i przewracamy na drugą stronę na dwie minutki. Podajemy polane odrobiną stopionego masła i syropem klonowym oraz świeżymi owocami :)
20 czerwca 2015 21:32
Samboja ty daj łapkę i lecimy pobiegać, wyłazimy z tej kuchni.
21 czerwca 2015 21:39 / 1 osobie podoba się ten post
 nie to żebym tam zaraz  marudziła , zrzędziła  czy coś ... ale ciągle i niezmiennie czekam na desery ...  
21 czerwca 2015 23:30 / 1 osobie podoba się ten post
tyciek

 nie to żebym tam zaraz  marudziła , zrzędziła  czy coś ... ale ciągle i niezmiennie czekam na desery ...  

PRALINY Z GANACHE:

-200ml śmietanki kremówki
-250 gram czekolady (ja używam 150g gorzkiej 73% i 100g mlecznej ale równie dobrze można użyć i białej)
-dwie łyżki masła
-3 łyżki miodu
-gotowe wiórki czekoladowe (zmielone migdały, wiórki kokosowe, co kto lubi) lub dodatkowa tabliczka czekolady
-opcjonalnie kilka kropel olejku arakowego lub rumowego

Czekoladę siekamy drobno i wrzucamy do miski. W rondelku rozgrzewamy śmietankę z masłem i miodem. Nie wolno zagotować. Gorącą śmietanką zalewamy czekoladę. Czekamy 30 sekund nie ruszając miski po czym za pomocą rózgi cukierniczej  łączymy ze sobą składniki do uzyskania gładkiej konsystencji. Mieszankę studzimy (teraz można dodać olejek rumowy) i wkładamy do lodówki na około pół godziny. Po wyjęciu z lodówki ubijamy za pomocą miksera. Powinno niemal podwoić objętość (taką masą można np przekładać torty). Wrzucamy znowu do lodówki na pół godziny. Wyciągamy. Za pomocą łyżek formujemy praliny. 
I teraz są dwie opcje. Albo na tym etapie obtaczamy we wiórkach czekoladowych (kokosowych itd) albo gotowe kulki wkładamy na 20 minut do zamrażarki a w kąpieli wodnej rozpuszczamy czekoladę i w niej obtaczamy nasze pralinki a potem odstawiamy do zastygnięcia na papierze do pieczenia na kilka minut. Wkładamy praliny do papierowych papilotek. Najlepiej trzymać w lodówce wyciągając z niej czekoladki na 15 minut przed spożyciem :)

21 czerwca 2015 23:51 / 3 osobom podoba się ten post
No, dziewczyny, to kto pamięta...? Substytut czekolady rodem z PRL. Nic nie smakuje tak epicko.. Nawet czekolada
 
BLOK CZEKOLADOWY:
- 1,5-2 szklanki cukru (zależnie od preferencji)
-400g herbatników
-paczka mleka w proszku (u mnie 500g, pełnotłuste)
-250 g masła (albo dobrej margaryny)
- 5 łyżek kakao z lekkim czubkiem
-cukier waniliowy
-130ml mleka
-opcjonalnie pół szklanki posiekanych orzechów włoskich

Do garnka wlewamy mleko, dodajemy posiekane masło. Roztapiamy. Dodajemy cukier, cukier waniliowy, mieszamy podgrzewając na wolnym ogniu aż się rozpuści. Zestawiamy z ognia i wsypujemy kakao, energicznie mieszamy żeby uninąć grudek. Zostawiamy do przestygnięcia.
Herbatniki kruszymy na dość drobne kawałki.
Cały szas miksując wsypujemy mleko w proszku do masy kakaowej. Dodajemy orzechy a potem powoli, porcjami pokruszone herbatniki. 
Wykładamy do wysmarowanej masłem albo wyłożonej folią spożywczą formy i wkładamy do lodówki. Legenda twierdzi, że najlepiej smakuje na trzeci dzień, ale chyba musiałabym założyć kłódkę i mocny łańcuch na lodówkę :)
22 czerwca 2015 15:08 / 5 osobom podoba się ten post
Było już tak pięknie.. a tu dupa. Zimno, wietrznie i pada deszcz:
Coś dla tych, co ponoć mają doła:

CZEKOLADA NA GORĄCO:
-tabliczka (100g) gorzkiej czekolady lub pół gorzkiej i pół mlecznej
-200ml mleka
-80 ml śmietanki
-pół laski wanilii
-szczypta chilli
-szczypta cynamonu
-szczypta kardamonu

Czekoladę drobno posiekać. Mleko wymieszać ze śmmietanką. Pół laski wanilii przekroić wzdłuż, wyskrobać ziarenka do garnka z mlekiem. Do środka wrzucić również wyskrobaną laskę. Mleko bardzo mocno podgrzać, niemal do zagotowania. Wrzucić do środka czekoladę i przyprawy, mieszając połączyć składniki. Zdjąć z gazu jak tylko zauważymy, że zaczyna się gotować. Ewentualnie można posłodzić miodem lub brązowym cukrem. Czekoladę rozlewamy do kubków, dekorujemy z wierzchu kakao,bitą śmietaną lub malutkimi piankami marshmallows.

Porcja dla dwojga, bo szczęściem należy się dzielić.
24 czerwca 2015 21:58
Samboja mam do ciebie pytanie , powiedz mi dlaczego parowańce czyli u ciebie kluchy na łachu mi opadają po wyjęciu na talerz. Są bardzo dobre, często je robie,ale tak z ciekawości podaj twój sprawdzony przepis.
24 czerwca 2015 22:46 / 2 osobom podoba się ten post
evaa

Samboja mam do ciebie pytanie , powiedz mi dlaczego parowańce czyli u ciebie kluchy na łachu mi opadają po wyjęciu na talerz. Są bardzo dobre, często je robie,ale tak z ciekawości podaj twój sprawdzony przepis.:-)

bo te parowańce to trzeba traktować  delikatnie ,rączką , parząc przy okazji paluszki , a nie np. łychą metalową ...   albo i widelcem !
25 czerwca 2015 08:09
tyciek

bo te parowańce to trzeba traktować  delikatnie ,rączką , parząc przy okazji paluszki , a nie np. łychą metalową ...   albo i widelcem !

Naprawde?  jeśli tak to bardzo Ci  dziękuje za odpowiedz, nigdy nie słyszałam , że trzeba je wyciągać paluszkami. Słyszałam ,że jest taki placek( osobiście próbowałam) mieszany tylko widelcem , bo jak wymiesza się czym innym to nie wyjdzie będzie zakalec .Miałam ten przepis ale mi go wcieło Także wszystko jest możliwe, jeszcze raz dzięki
25 czerwca 2015 11:55 / 3 osobom podoba się ten post
evaa

Samboja mam do ciebie pytanie , powiedz mi dlaczego parowańce czyli u ciebie kluchy na łachu mi opadają po wyjęciu na talerz. Są bardzo dobre, często je robie,ale tak z ciekawości podaj twój sprawdzony przepis.:-)

Wiesz Ty, że Tyciek to pewnie ma rację. A może nieco za krótko je parujesz? Albo za długo... Żaden przepis nie powie Ci dokładnie ile parować, gotować, piec bo to zależy od zbyt wielu czynników :D
Ja jakiekolwiek ciasto drożdżowe  robię najczęściej "na oko". Mniej więcej idzie to tak...
KLUCHY NA ŁACHU 
-pół kilograma mąki-jakieś 40g drożdży ( u mnie to jest zawsze "trochę więcej niż 1/3" )
-łyżeczka cukru z górką
-łyżka letniego stopionego masła
- 1 i 1/4 szklanki ciepłego mleka
-2 duże jaja w temperaturze pokojowej
-duża szczypta soli
Drożdże utrzeć w miseczce z cukrem. Dodać 1/4 szklanki mleka i trzy łyżki mąki. Odstawić na 15 minut w ciepłe miejsce.
Do miski wrzucić wszystkie składniki, wlać zaczyn i całość solidnie wyrobić w dość miękkie ciasto aż pojawią się pęcherze powietrza i zacznie odchodzić od ręki i naczynia. Przykryć miskę i odsrawić w ciepłe miejsce do podwojenia objętości. Ciasto wyrobić jeszcze raz. Formować w nieduże kulki omączając dłonie ;).
Odstawić kulki pod przykryciem na jakieś 20 minut do podrośnięcia.
Garnek przykryć pieluchą tetrową albo gazą tak, żeby pojawił się lekki "dołek" na kluchy- woda nie może dotykać materiału. Zabezpieczyć porządnie np sznurkiem bawełnianym. Zagotować wodę Wykładać delikatnie po 3-4 kluski. Parować pod przykryciem około 10-15 minut zależnie od wielkości:)