Chciałam się z Wami już dziś pożegnać, choć wyjeżdżam dopiero w środę późnym wieczorem.
Napiszę tak: warto czasami nie być "od-do" i siebie poświęcić ( czyt. dać się wykorzystać), bo tym sposobem można osiągnąć o wiele więcej niż ciągłą walką i trzymaniem się ściśle obowiązków. Tym bardziej wtedy, kiedy się wie, że to walka z wiatrakami.
Ja przyjęłam taktykę działania "swojego" Dziadka i mimo, że jestem zmęczona do bólu i psychicznie wykończona, to również szczęśliwa, bo po raz pierwszy nie powitam zmienniczki. Jest to mój mały sukces, bo takie patologiczne zachowanie, jak mobbing psychiczny, wcale nie jest łatwe do udowodnienia. A że jeszcze inne perełki do tego doszły, więc cieszę się tym bardziej, że zamykając za sobą drzwi, żadnej z Opiekunek nie zostawię wilkowi na pożarcie.
Same wiecie, że nasze Forum rządzi się swoimi prawami, więc mojego posta czytajcie, proszę, między wierszami:-).
No i najważniejsze - przy wyborze następnej Stelli będę ufać swojej intuicji, a nie głupocie.
Postanowiłam w domu zrobić odwyk od Forum, więc do usłyszenia mniej więcej na początku czerwca.
Trzymajcie się ciepło i oby Wam czas na wyjeżdzie błyskawicznie mijał.