Ja tak jak Ty muszę dwa dania ugotować,z tym że mój dziadziuś je na kolację zupy,ale też mi to nie przeszkadza.
Ja tak jak Ty muszę dwa dania ugotować,z tym że mój dziadziuś je na kolację zupy,ale też mi to nie przeszkadza.
Dzisiaj bede miala w pracy troszke przyjemnosci:) Do mojej Ingeborg przychodzi pedikurzystka. Poniewaz dwoch juz nie wpuscila do domu(bo idiotka z pflegedienst robila terminy wtedy gdy mnie nie bylo i nawet mnie o nich nie powiadomila) i obie nie zgodzily sie przyjsc po raz kolejny(co jest zrozumiale, bo przeciez kase zarobic chca, a nie spacerki po miescie za darmo urzadzac) postanowilam sie "poswiecic" i, jakby Ingeborg odmowila wspolpracy, swoje stopki podstawic:) Bede wiec w godzinach pracy rozpieszczana:):):):) Uprzedze komentarze co niektorych "kolezanek". Sama zaplace:) Ingeborg przedwczoraj sie zgodzila, ale wczoraj juz zmienila zdanie i obiecala, ze wyrzuci za drzwi kazdego kto osmieli sie przyjsc. Z wyjatkiem mojej skromnej osoby:) Ja moge przychodzic kiedy chce, ale jak bede miala glupie pomysly(typu kapiele czy porzadki) to mnie tez wyrzuci:) A potem sie powiesi albo z balkony rzuci. Jeszcze nie wie dokladnie. Musi przemyslec;)
Tak, rzeczywiście 2 tygodnie to dobry czas, aby się oczy otworzyły. Po następnych 2-óch mnie otworzyły się jeszcze bardziej i w zasadzie obraz Stelli mam wyklarowany. Teraz klaruję go Agencji i mam zamiar nawet wyklarować niemieckiemu Koordynatorowi. Na razie jeszcze jestem dobrze naoliwiona, jak to gdzieś Mleczko dziś napisała i - mam nadzieję - dojechać na tej oliwie do końca. Na nową nie ma co liczyć, bo zu teuer:-). Powiem Wam, że nic chyba tak nie męczy, jak świadomość, że trzeba o siebie walczyć, żeby zachować chociaż namiastkę człowieczeństwa. Wkurza mnie to, bo odbija się tylko na mnie, a inni się pewnie cieszą, bo mają spokój, a jeszcze do tego niezłą kasę na koncie i liczą, że trafi się następna i miną kolejne dwa miesiące. Ot, to sobie ulżyłam trochę. Dobranoc.
A skoro mogłam jeszcze edytować, to dopiszę szybko, że " Nie chwal dnia przed zachodem słońca", to już dla mnie nie są tylko puste słowa. I obiecuję: przed zachodem chwalić już nigdy nie będę.
Tak, rzeczywiście 2 tygodnie to dobry czas, aby się oczy otworzyły. Po następnych 2-óch mnie otworzyły się jeszcze bardziej i w zasadzie obraz Stelli mam wyklarowany. Teraz klaruję go Agencji i mam zamiar nawet wyklarować niemieckiemu Koordynatorowi. Na razie jeszcze jestem dobrze naoliwiona, jak to gdzieś Mleczko dziś napisała i - mam nadzieję - dojechać na tej oliwie do końca. Na nową nie ma co liczyć, bo zu teuer:-). Powiem Wam, że nic chyba tak nie męczy, jak świadomość, że trzeba o siebie walczyć, żeby zachować chociaż namiastkę człowieczeństwa. Wkurza mnie to, bo odbija się tylko na mnie, a inni się pewnie cieszą, bo mają spokój, a jeszcze do tego niezłą kasę na koncie i liczą, że trafi się następna i miną kolejne dwa miesiące. Ot, to sobie ulżyłam trochę. Dobranoc.
A skoro mogłam jeszcze edytować, to dopiszę szybko, że " Nie chwal dnia przed zachodem słońca", to już dla mnie nie są tylko puste słowa. I obiecuję: przed zachodem chwalić już nigdy nie będę.
Nie moze sie powiesic na balkonie, bo jeszcze nie jest przygotowana. Miejsca na cmentarzu nie ma:) Listy gosci mile widzianych na stypie nie sporzadzila:) Kreacji nie wybrala:) Znalazlam jej kilka powodow dla ktorych zyc nadal musi;) Ale jej pomysl by sie pewnie spodobal. Posiadaczka swietnego, idealnie czarnego humoru jest:) Pewnie dlatego ma tak malo znajomych;)
Tak, rzeczywiście 2 tygodnie to dobry czas, aby się oczy otworzyły. Po następnych 2-óch mnie otworzyły się jeszcze bardziej i w zasadzie obraz Stelli mam wyklarowany. Teraz klaruję go Agencji i mam zamiar nawet wyklarować niemieckiemu Koordynatorowi. Na razie jeszcze jestem dobrze naoliwiona, jak to gdzieś Mleczko dziś napisała i - mam nadzieję - dojechać na tej oliwie do końca. Na nową nie ma co liczyć, bo zu teuer:-). Powiem Wam, że nic chyba tak nie męczy, jak świadomość, że trzeba o siebie walczyć, żeby zachować chociaż namiastkę człowieczeństwa. Wkurza mnie to, bo odbija się tylko na mnie, a inni się pewnie cieszą, bo mają spokój, a jeszcze do tego niezłą kasę na koncie i liczą, że trafi się następna i miną kolejne dwa miesiące. Ot, to sobie ulżyłam trochę. Dobranoc.
A skoro mogłam jeszcze edytować, to dopiszę szybko, że " Nie chwal dnia przed zachodem słońca", to już dla mnie nie są tylko puste słowa. I obiecuję: przed zachodem chwalić już nigdy nie będę.
Tak, rzeczywiście 2 tygodnie to dobry czas, aby się oczy otworzyły. Po następnych 2-óch mnie otworzyły się jeszcze bardziej i w zasadzie obraz Stelli mam wyklarowany. Teraz klaruję go Agencji i mam zamiar nawet wyklarować niemieckiemu Koordynatorowi. Na razie jeszcze jestem dobrze naoliwiona, jak to gdzieś Mleczko dziś napisała i - mam nadzieję - dojechać na tej oliwie do końca. Na nową nie ma co liczyć, bo zu teuer:-). Powiem Wam, że nic chyba tak nie męczy, jak świadomość, że trzeba o siebie walczyć, żeby zachować chociaż namiastkę człowieczeństwa. Wkurza mnie to, bo odbija się tylko na mnie, a inni się pewnie cieszą, bo mają spokój, a jeszcze do tego niezłą kasę na koncie i liczą, że trafi się następna i miną kolejne dwa miesiące. Ot, to sobie ulżyłam trochę. Dobranoc.
A skoro mogłam jeszcze edytować, to dopiszę szybko, że " Nie chwal dnia przed zachodem słońca", to już dla mnie nie są tylko puste słowa. I obiecuję: przed zachodem chwalić już nigdy nie będę.
Co ja zawsze mówię?Nie ma co się zachwycać na poczatku-jak jest spko to super ,ale bez peanów pochwalnych-te sobie zawsze zostawiam na dzien odjazdu do domu-wtedy moge pochwalić jesli jestem zadowolona i nie umordowana:)Nigdy na dzień dobry!!!!!Jak napisałaś -często są to puste słowa ,bo potem jak się rozkręci to nie zawsze w dobrą stronę.....