Za czym najbardziej tęsknimy

30 października 2016 23:05 / 2 osobom podoba się ten post
Knorr

No, faktycznie. Pamiętam to też.
Specjalny wielki parnik na prąd, który po ugotowaniu ziemniaków przechylało się i do wielkiego pojemnika wypadały. Pamiętam ten zapach teraz.
Tez wybierałem jakąś kartofel i bardzo mi smakowała. Niejadek byłem i pamiętam, jak mama komentowała, że jak ugotuje ziemniaki do obiadu to ja nie chcę, a jak dla świnek nie myte, to mi smakują. :-)))

U nas parnik był rozpalany drewnem,prąd był tylko w sieczkarni i w domu.
30 października 2016 23:08 / 2 osobom podoba się ten post
A mój tata woził mnie Junakiem z koszem i się nie chwalę
30 października 2016 23:09 / 7 osobom podoba się ten post
Dom mojej babci po jej smierci został sprzedany,ale stoi dalej. Oczywiscie powórko jest zarośnięte chaszczami i wygląda żałośnie. Byłam latem zerknąć raz jeszcze i nawet zdjęcie z auta zrobiłam. 
30 października 2016 23:09 / 4 osobom podoba się ten post
ivanilia40

U nas parnik był rozpalany drewnem,prąd był tylko w sieczkarni i w domu.

A jak o sieczkarni mowa, to pamiętam jak mama cięła liście od buraków dla chyba świnek. Lubiłem tą wajchą koło obracać. Ale to jak niewiele trzeba było. Jak więcej to motorek i takie pasy wielkie się obracały, ale ja wtedy z daleka tylko patrzeć mogłem.
30 października 2016 23:10 / 2 osobom podoba się ten post
ivanilia40

Dom mojej babci po jej smierci został sprzedany,ale stoi dalej. Oczywiscie powórko jest zarośnięte chaszczami i wygląda żałośnie. Byłam latem zerknąć raz jeszcze i nawet zdjęcie z auta zrobiłam. 

Piękny domek. Klimatyczny.
30 października 2016 23:11 / 3 osobom podoba się ten post
Knorr

Piękny domek. Klimatyczny.

We wsi wszystkie tak wtedy wyglądały
30 października 2016 23:13 / 2 osobom podoba się ten post
Knorr

A jak o sieczkarni mowa, to pamiętam jak mama cięła liście od buraków dla chyba świnek. Lubiłem tą wajchą koło obracać. Ale to jak niewiele trzeba było. Jak więcej to motorek i takie pasy wielkie się obracały, ale ja wtedy z daleka tylko patrzeć mogłem.

Ja obsługiwałam wialnię tzn. oddzielało się tym ziarno od plew. 
30 października 2016 23:14 / 4 osobom podoba się ten post
Knorr

A jak o sieczkarni mowa, to pamiętam jak mama cięła liście od buraków dla chyba świnek. Lubiłem tą wajchą koło obracać. Ale to jak niewiele trzeba było. Jak więcej to motorek i takie pasy wielkie się obracały, ale ja wtedy z daleka tylko patrzeć mogłem.

Mnie wolno było korbą poruszać ,a ja sama zakradalam się do stodoły żeby pociąc trochę siana heh Zawsze przekorna byłam..
30 października 2016 23:16 / 4 osobom podoba się ten post
Ellax2

Ja obsługiwałam wialnię tzn. oddzielało się tym ziarno od plew. 

No, pamiętam wialnię. Były u nas dwie. Jedna duża, druga malutka. Chyba się kurzyło bardzo. W nosie pełno czarnego kurzu było i nie zaglądałem tam więcej.
30 października 2016 23:20 / 2 osobom podoba się ten post
Wpieriod po rosyjsku oznacza naprzód.
30 października 2016 23:21 / 4 osobom podoba się ten post
Knorr

No, pamiętam wialnię. Były u nas dwie. Jedna duża, druga malutka. Chyba się kurzyło bardzo. W nosie pełno czarnego kurzu było i nie zaglądałem tam więcej.

A ja to lubiłam robić.  Lubiłam też nakładać słomę na ... na coś tam...  i zawozić do stodoły. Kiedyś w czasie żniw zdarzyło mi się jechać na kombajnie. Ale była radocha. 
30 października 2016 23:22 / 7 osobom podoba się ten post
 A to na końcu posta " hahahaha " to znaczy , że co ? a , już wiem ! " za stodolą w pięknym życie , leżoł NY se na kobicie ....
  byłby sobie połomotoł , żeby był się nie rechotoł ! " .....znaczy się możesz powiedzieć " noc minęła nadaremnie - była dupa ......ale ze mnie " 
I było się wtedy tak smiać hahahahahahaha
30 października 2016 23:31 / 3 osobom podoba się ten post
No Ty chyba naprawdę jesteś moim bratem!
Język rosyjski był, ku niezadowoleniu moich Rodziców, ulubionym moim przedmiotem. Nie uczyłem się zbyt wiele, a miałem zawsze b.dobre oceny. 
Swego czasu swobodnie rozmawiałem po rosyjsku. Jednak teraz nie jest mi potrzebny, pewnie i zapomniałem nieco. 
30 października 2016 23:38 / 4 osobom podoba się ten post
Witajcie w klubie "miłośników jęz. rosyjskiego".
30 października 2016 23:44 / 10 osobom podoba się ten post
Płacz dopiero przede mną. Teraz już serduszko ściska, jak to czytam. Jak teraz wróce do domu, to mamusia będzie już w mieszkaniu, w mieście. Nasz dom rodzinny, w którym mieszkała ostatnio sama, niestety już sprzedany. Tak sama zadecydowała . Dom , w którym pomimo unowoczesnień piec chlebowy w kuchni z kafli  funkcjonował na okragło. Przed ostatnią Wielkanocą pożegnałam sie z wędzarnią, urzadzając wędzenie różności w ilości  jak nigdy dotychczas. Mamusia jest , jak na swój wiek  kobietą nowoczesną, ale tradycje wszelkie pieczołowicie pielęgnuje. Znam życie wiejskie od podszewki , bo tam się wychowałam i spędziłam piękne lata swojego dzieciństawa. Tak jest w życiu. Są jakieś etapy : dzieciństwo, młodość, narzeczeństwo, małżeństwo, macierzyństwo, praca , po drodze różne wydarzenia . Wszystko to wspominam i czasami zapłaczę ze wzruszenia, że coś takiego, pięknego przeżyłam . Teraz , moje tęsknoty dotyczą tego, co jest aktualnie w moim życiu.