Za czym najbardziej tęsknimy

30 października 2016 22:41 / 3 osobom podoba się ten post
Barbara niepowtarzalna

Bo nie był to żuraw . Wiem o czym piszesz , bo pamiętam jak gdzieś u rodziny na wsi....kolo Wrocławia nie , bo tam już pompy pamietam były . Chyba w kieleckim ....był taki drąg  z hakiem , wiaderka też często " zlatały " z niego ....żuraw o iole pamiętam to też był drąg , ale oparty był o taka podstawę drewnianą , że się przechylało ( tego drążka :-) ) a wiaderko , ewentualnie cebrzyk :-) wisiało nad lustrem wody . Drąg to drąg i się go zanurzało w wodzie " gołemi ręcami ",nie potrzebna była żadna podstawa , prosty drąg z haczykiem albo gwoździem zakrzywionym stojał se oparty o studnię :-)

 To był żuraw. Moja babcia była jednak mega nowocześna bo miała w studni prawdziwy wał z łancuchem z napędem ręcznym. 
30 października 2016 22:42 / 5 osobom podoba się ten post
Wozu drabiniastego nie pamiętam, bo chyba musiało nie być, ojciec traktor miał. Pamietam dorobił sobie taki dach, co by nie moknąć.
Ale spanie na sianie superr było.
A jak jedna koleżanka wchodziła po drabinie na górę a ja stałem na dole i czekałem na swoją kolej, to co zobaczyłem, jak patrzyłem do góry????
Jej różowe, jedwabne majty, które się w kroku od biegania zwężyły i zdziwiony byłem, jak patrzyłem, że jej nic nie zwisa ))
30 października 2016 22:48 / 4 osobom podoba się ten post
Kłuło strasznie, więc też nigdy nie spałam, ale wóz drabiniasty to dopiero był pojazd ! Mam nawet zdjęcia - mialam chyba 4 - 5 lat może - jak siedzę na sianie, a wujek powozi....no minę mam raczej nie bardzo szczęśliwą
Ale teraz jakie wspomnienia.....
30 października 2016 22:51 / 1 osobie podoba się ten post
Pewnie cały czas z brudnymi rękami chodziłeś
No jak często podchody były ))
30 października 2016 22:52 / 3 osobom podoba się ten post
Kobietka

Kłuło strasznie, więc też nigdy nie spałam, ale wóz drabiniasty to dopiero był pojazd ! Mam nawet zdjęcia - mialam chyba 4 - 5 lat może - jak siedzę na sianie, a wujek powozi....no minę mam raczej nie bardzo szczęśliwą :-)
Ale teraz jakie wspomnienia.....

Też jeżdziłam wozem drabniastym,używalo się go tylko podczas żniw. Zwoziło się nim siano,snopki zboża. Najfajniej się jechało,jak wóz był zapakowany wysoko,koń ledwwie zipał od cięzaru,a my -dzieci zadowlone ,że widoki ładne. 
Pamietam,ze panicznie bałam się skorków i pajaków. Na sianie spałam tylko raz w śpiworze zamknięta po czubek głowy.
30 października 2016 22:53 / 4 osobom podoba się ten post
Knorr

Wozu drabiniastego nie pamiętam, bo chyba musiało nie być, ojciec traktor miał. Pamietam dorobił sobie taki dach, co by nie moknąć.
Ale spanie na sianie superr było.
A jak jedna koleżanka wchodziła po drabinie na górę a ja stałem na dole i czekałem na swoją kolej, to co zobaczyłem, jak patrzyłem do góry????
Jej różowe, jedwabne majty, które się w kroku od biegania zwężyły i zdziwiony byłem, jak patrzyłem, że jej nic nie zwisa :-)))

Noo, bo to były ówczesne , mało co a stringi .Zakładało się je rano , pieknie otulały pupę i wystarczyło z godzinę pobiegać i juz się stringi robiły Nienawidziłam tego .....i uraz do stringów pozostał
30 października 2016 22:56 / 4 osobom podoba się ten post
ivanilia40

Też jeżdziłam wozem drabniastym,używalo się go tylko podczas żniw. Zwoziło się nim siano,snopki zboża. Najfajniej się jechało,jak wóz był zapakowany wysoko,koń ledwwie zipał od cięzaru,a my -dzieci zadowlone ,że widoki ładne. 
Pamietam,ze panicznie bałam się skorków i pajaków. Na sianie spałam tylko raz w śpiworze zamknięta po czubek głowy.

Dokładnie tak
A jak podrosłam, to uwielbiałam pomagać przy młocce ? Po krowy też chodziłam, moja kuzynka zadowolona, bo spacerkiem sobie szła, a ja z tymi krowami dreptałam z jakimś kijkiem, czy witką..... A ziemniaki pieczone w ognisku ? Smak do dzisiaj pamiętam...
30 października 2016 22:59 / 4 osobom podoba się ten post
Ja tęsknię za tymi dawnymi typowo chłopięcymi zabawami (miałam męskiego towarzystwa więcej) np. w wojnę ręcznie robionymi karabinami. Jakieś listewki, drewienka, gwoździe i młotek i inne "akcesoria". Bawiliśmy się w "czterech pancernych" i każdy chciał być Jankiem ha ha!
30 października 2016 22:59 / 5 osobom podoba się ten post
Kobietka

Dokładnie tak :-)
A jak podrosłam, to uwielbiałam pomagać przy młocce ? Po krowy też chodziłam, moja kuzynka zadowolona, bo spacerkiem sobie szła, a ja z tymi krowami dreptałam z jakimś kijkiem, czy witką..... A ziemniaki pieczone w ognisku ? Smak do dzisiaj pamiętam...:-)

Też pomagałam ,nawet siano przewracałam heh .Teraz to nie do pomyslenia,maszyny wszystko robią... Kartofle z parnika wyjadałam. Babcia gotowała dla świń,potem te kartofle się ubijało motyką ,studziło,dodawało plewy i pomyje hehe No wszystko pamiętam,co tydzien jeżdziłam z rodzicami i bratem na wieś.
30 października 2016 23:00 / 2 osobom podoba się ten post
Ellax2

Ja tęsknię za tymi dawnymi typowo chłopięcymi zabawami (miałam męskiego towarzystwa więcej) np. w wojnę ręcznie robionymi karabinami. Jakieś listewki, drewienka, gwoździe i młotek i inne "akcesoria". Bawiliśmy się w "czterech pancernych" i każdy chciał być Jankiem ha ha!

Hahahah my też się bawiliśmy w czterech pancernych,ja za Lidkę robiłam bo miałam najciemniejsze włosy,a koleżanka-blondynka za Marusię,ale reszty załgogi jakoś nie mogłysmy dobrać.
30 października 2016 23:02 / 2 osobom podoba się ten post
ivanilia40

Hahahah my też się bawiliśmy w czterech pancernych,ja za Lidkę robiłam bo miałam najciemniejsze włosy,a koleżanka-blondynka za Marusię,ale reszty załgogi jakoś nie mogłysmy dobrać.

Ja byłam jedna i miałam większy wybór. 
30 października 2016 23:04 / 3 osobom podoba się ten post
ivanilia40

Też pomagałam ,nawet siano przewracałam heh .Teraz to nie do pomyslenia,maszyny wszystko robią... Kartofle z parnika wyjadałam. Babcia gotowała dla świń,potem te kartofle się ubijało motyką ,studziło,dodawało plewy i pomyje hehe No wszystko pamiętam,co tydzien jeżdziłam z rodzicami i bratem na wieś.

No, faktycznie. Pamiętam to też.
Specjalny wielki parnik na prąd, który po ugotowaniu ziemniaków przechylało się i do wielkiego pojemnika wypadały. Pamiętam ten zapach teraz.
Tez wybierałem jakąś kartofel i bardzo mi smakowała. Niejadek byłem i pamiętam, jak mama komentowała, że jak ugotuje ziemniaki do obiadu to ja nie chcę, a jak dla świnek nie myte, to mi smakują. ))
30 października 2016 23:04 / 3 osobom podoba się ten post
ivanilia40

Hahahah my też się bawiliśmy w czterech pancernych,ja za Lidkę robiłam bo miałam najciemniejsze włosy,a koleżanka-blondynka za Marusię,ale reszty załgogi jakoś nie mogłysmy dobrać.

Ja tez byłam Lidką, miałam najkrótsze włosy od koleżanek.Tak się kiedyś zabawiliśmy że przerwy nam zabrakło i łapy były.:)
30 października 2016 23:04 / 2 osobom podoba się ten post
A kto robił bazę pod stołem?
30 października 2016 23:04 / 3 osobom podoba się ten post
ivanilia40

Też pomagałam ,nawet siano przewracałam heh .Teraz to nie do pomyslenia,maszyny wszystko robią... Kartofle z parnika wyjadałam. Babcia gotowała dla świń,potem te kartofle się ubijało motyką ,studziło,dodawało plewy i pomyje hehe No wszystko pamiętam,co tydzien jeżdziłam z rodzicami i bratem na wieś.

Ja nie wyjadałam, mimo, że od zawsze lubilam ziemniaki  
Ja jeździlam zawsze na wakacje, praktycznie całe życie. I nadal jeżdżę, ale to już zupelnie inna wieś.