Za czym najbardziej tęsknimy

30 października 2016 21:02 / 2 osobom podoba się ten post
Jeszcze się nie sklonowałam
30 października 2016 21:12
Mnie nie wiadomo
30 października 2016 21:14 / 3 osobom podoba się ten post
Nie w małżeństwie.Na forum czasem lepiej kłamać albo milczeć.

W małżeństwie ani kłamać ani milczeć.Rozmawiać.A na forum też rozmawiać,ale nie....paplać.
30 października 2016 21:17
Chyba jesteś sporo starszy ode mnie,ale ok,synku.
30 października 2016 21:28
Mój syn ma lat 22 ;-)
30 października 2016 21:37 / 10 osobom podoba się ten post
Najbardziej tęsknię za moim beztroskim dzieciństwem na wsi.
Za swobodą, wolnością i czystym powietrzem. Za zapachem łąk, pasącymi się owcami i baranem, który mnie zawsze ganiał, jak skracałem drogę powrotną ze szkoły.
Za starą wierzbą, w której spróchniałym wnętrzu raz tak się schowałem, że nikt nie mógł mnie znaleźć. 
Sam wylazłem, bo bardzo zgłodniałem. I nie mogłem zrozumieć, dlaczego moja Matka tak płacze ))
30 października 2016 21:46 / 3 osobom podoba się ten post
To ciekawe, bo u nas też głęboka studnia była. Woda czysta i zawsze bardzo zimna. Ale strumyka nie było, niestety. Za to stawy z rybami aż dwa były. 
Za tymi rybami też tęsknię. Szczupaki, karasie w jednym i karpie w tym drugim. 
Dlatego nie jadam karpia w Wigilię, bom już swoje zjadł ))
30 października 2016 22:00 / 2 osobom podoba się ten post
To był może żuraw? 
30 października 2016 22:12 / 3 osobom podoba się ten post
Nie, no normalna studnia była, głęboka na 9 czy tam 11 kręgów, z drewnianym dachem i taką też zamykaną pokrywą. Pamiętam to. Ale była jakaś pompa chyba, która tę wodę do domu pompowała, bo strasznie warczało od czasu do czasu.
I kibelki były dwa. Jeden z drewnianych desek za budynkiem gospodarczym he, he, he ale do niego nikt nie chodził, a normalny w domu był. W korytarzu co ciekawe, spłuczka wisiała bardzo wysoko. Długi dziwny łańcuch  z uchwytem na końcu do pociągania. I straszny "rumot" był jak woda spływała do sedesu.))
 
30 października 2016 22:16 / 2 osobom podoba się ten post
Andrea, żuraw to to, co było u Twojej babci, a "kolbka z łańcuchami" to kołowrót (maszyna prosta), który zastąpił żurawie.
30 października 2016 22:17 / 3 osobom podoba się ten post
A z chabrów robiliśmy wino hi, hi, hi. No i poszliśmy w żyto do sąsiada, bo tam chabrów było full.
Tak przez  kilka razy. Musieliśmy chyba nieźle to zboże mu podeptać, bo raz zrobił na nas zasadzkę i nas tak pogonił, że ten strach pamiętam do dziś.
30 października 2016 22:22 / 2 osobom podoba się ten post
Tak, przypomniałeś mi to teraz. Chleb, to był chleb. Zapach, moja babcia na liściu kapusty piekła. Okrągłe robiła. Mama natomiast piekła normalny prostokątny w blaszce do chleba. Zagniatała w dzieży, jak rósł to ukradkiem robiłem dziurę palcem ))
30 października 2016 22:31 / 2 osobom podoba się ten post
Jak były fajne, to dalej takimi są 
30 października 2016 22:33 / 3 osobom podoba się ten post
Bo nie był to żuraw . Wiem o czym piszesz , bo pamiętam jak gdzieś u rodziny na wsi....kolo Wrocławia nie , bo tam już pompy pamietam były . Chyba w kieleckim ....był taki drąg  z hakiem , wiaderka też często " zlatały " z niego ....żuraw o iole pamiętam to też był drąg , ale oparty był o taka podstawę drewnianą , że się przechylało ( tego drążka ) a wiaderko , ewentualnie cebrzyk wisiało nad lustrem wody . Drąg to drąg i się go zanurzało w wodzie " gołemi ręcami ",nie potrzebna była żadna podstawa , prosty drąg z haczykiem albo gwoździem zakrzywionym stojał se oparty o studnię
30 października 2016 22:40
To już wtedy nie były fajne ...