A to chyba najwiekszy bajer jaki wcisnolem policjantowi.Wracalem z Sieniawki gdzie handlowalem.Razem ze mna jechala corka sasiadki,ktora pracowala u mnie na targowisku.Młoda,ladna.Troszke sie spieszylem do domu i w Gryfowie zapomnialem ze zawsze stoja z radarem.Zobaczylem policjanta jak macha lizakiem i moj licznik a tam 120 w terenie zabudowanym.Po hamulcach,nie czekajac az policjant do mnie podejdzie,wysiadlem z auta i do niego.Oczywiscie formulka z jego strony a ja na to : Panie zrozum pan.Poderwalem dziewczyne,jade do Walbrzycha troche szybciej bo ona chetna jest ha ha.Wiec musze czasu nadrobic po trasie aby do hotelu w jeleniej jeszcze z nia skoczyc.No badz pan facetem.W tym czasie sasiadki corka oglada sie przez ramie i usmiechajac sie patrzy przez tylnia szybe w naszym kierunku.Popatrzyl na mnie......oddal dokumenty i no to jedz pan tylko wolniej bo sie pan przez dupe zabijesz ha ha
Przeczytałam wpis Mychy na wyjeżdzie o podrozy z podopieczna i jej siostra - bardzo fajnie napisany i ważne,że dowcipnie.A,że jestem w trakcie poznawania forum i nie znalazłam takiego tematu to może moglibyśmy pisac o swoich autach i autach rodzin u ktorych pracujemy.Też mam zamiar wybrać się autem do pracy więc licze na jakies sensowne rady.
(przepraszam za użycie czasu terażniejszego - ciagle jednak mam nadzieje,że dołączę do Was )