Na wyjeździe

05 maja 2013 19:08
Hogata ja "mientka" w mordkę jestem... :(((
ale zaczęłam się krzątać po kuchni, walić garami, zrobiłam herbatę, przygotowałam wszystko do kolacji i postawiłam na stole na razie srebrne talerze (na nich stawiam normalnie) i położyłam serwetki... no chyba skapowali... ale na razie zero echoooo...
KAsia oni tu potrafią siedzieć... jedni siedzieli od 15.15 do 19.oo... Panna padła jak pies pluto po tej wizycie... a dziś była jedna kobitka od 16, ale po 17 się zmyła, w międzyczasie przyszli Ci (pisałam, że dziś jakiś zjazd Panny uczniów był) i tak siedzą...
a najbardziej mnie dziwi to, że oni nie myślą, że PAnna ma 95 lat i takie spotkania są dla niej męczące...
05 maja 2013 19:28
No to Ci powiem Tali,ze sie nigdy z tym nie spotkałam -najwyżej pół godzinki i się zmywają/moja ma 94/.W innych miejscach gdzie bylam tez nie było nasiadówek.
A z innej beczki - zauważyłam ciekawa rzecz-tu ani w gazetach/a jak już to sporadycznie/ani w TV nie ma reklam kredytów- nie biora czy jak?W PL tereklamy kredytowe sa wszechobecne a w TV to juz do znudzenia.
05 maja 2013 20:16 / 3 osobom podoba się ten post
Moje Doktorstwo siedzi i ogląda telewizję ... dziadziu jak zwykle przysypia więc babcia go delikatnie puka:"Heinz ty chrapiesz, nie śpij" a dziadziu "przecież nie śpię słucham co ona mówi" po paru minutach znowu zaczyna chrapać a babcia puka go i mówi" Heinz nie dyskutuj z nią tak zawzięcie i tak cię nie usłyszy" dziadziu coś pomruczał i się obraził:):):)
05 maja 2013 20:16
najprawdopodobniej nie są w potrzebie....bogate są Paniska
05 maja 2013 20:17
Moja babka wczoraj prawie cały dzień spędziła z rodziną ,dzisiaj to samo ja oczywiście z nimi po każdych takich dniach babka mi dosłownie wieczorem fiksuje ,wyprowadza się do swojej matki gada głupoty , za dużo wrażeń dla niej, przewraca się jej w głowie teraz siedzi obrażona bo ją skrzyczałam dosłownie ,tłumaczenie nic nie daje ,najgorsze że jeszcze pare dni wolnych znów rodzinka zjedzie .
05 maja 2013 20:22
a za co ją skrzyczałaś teraz? no tak gorzej jak z dziećmi...
05 maja 2013 20:43
Berlinka ubiera się i idzie do swojej mamusi ,tłumacze że jej mama już nie żyje że ona jest mamą ,babcią i prababcią, to wyzywa gdzie jej dzieci i etc: ile można tłumaczyć to alzhaimer więc lekko skrzyczałam i mam spokój a jutro dzieciom naskarże jak muszę się z nią szarpać , wszystko fajnie ale jak babke złapią ataki to dryżcie narody:)))
05 maja 2013 20:49
Wiesz kiedyś miałam babcie z Alzhaimerem,co ja się z nią miałam..nawet czasem mnie nie rozpoznawała i pytała "a kto Ty jestes", a na córka "a ta pani to kto" nie wiedzialam ze Twoja cierpi na te przypadłość.Klucze musialam chowac, bo chciała uciekac w nocy.A od 15-17 była umierajaca i wołała lekarza. 2 razy pogotowie wzywałam okazało sie, ze jej nic nie było,a pozniej nie wiadomo czy cos naprawde sie dzieje czy wymysla.
Jeszcze w nocy obrazy ściągała jak ją coś naszło.
Wyszlysmy na spacer uszła moze 25 jej słabo, ok wracamy, jeszcze dobrze butów nie rozebrała i sie pytała a kiedy na spacer pojdziemy?Zjadła kolacje i mowiła, ze kolacji nie jadła..i mam dac jej jeść, bo glodna, a pozniej ją brzuch bolał
05 maja 2013 20:51 / 1 osobie podoba się ten post
Fiona -AL tak ma,na nic Twoje krzyki,tego nie przeskoczysz ,ona za 5 minut już nie pamięta pewno co mówiła.I marne szanse ,że coś zrozumie z Twoich tłumaczeń.Więcej cierpliwości:)A lepiej już nie będzie tylko gorzej.....jak to przy AL.Niestety.I jeszcze -nawet jesli nam sie wydaje ,ze pacjent cos zmysla czy fantazjuje  to on w swojej AL-owej świadomosci postępuje prawidłowo i na nic nerwy,pacjent po prostu nie wiem ,ze robi coś nie tak.Np.chowanie kapci do lodówki czy czesanie sie okularami itp.To nie są zachowania złośliwe ze strony takiej osoby i opiekując sie nia to my musimy mieć te świadomość.
05 maja 2013 20:55
a jeszcze tej mojej nie mozna było niczym zainteresowac i ciagle sie pytała a co bedziemy teraz robic i tak w kółko, jedyne jej zajecie bylo wiazanie sznurkiem ubrań, bo ona zabierze, zeby jej tu nie pokradli, ale to trwało ok 20minut..niestety tylko
05 maja 2013 20:56
mnie raz wysłano do dziadka z AL.. był nadpodziw spokojny ale za to jego żoneczka hmmm cyrk na kółkach.... wychodziłam na spacer i wykręcałam korki bo babcia brała się za gotowanie, drzwi na klucz, już nie mówiąc o tym, że wiecznie była głodna wybierała mi jedzenie z lodówki i chowała po kątach, wieczorami po 10razy pytała się kim jestem i co u niej robię... gdy zadzwoniłam do firmy i powiedziałam jak jest byli bardzo zdziwieni bo rodzinka powiedziała,że pomocy potrzebuje tylko dziadek...
Tamta babcia była krawcową i wszystko co jej wpadło w ręce to szyła albo skracała... córki uszykowały jej już ubrania do trumny a babuszka wygrzebała je z szafy i nożyczkami do paznokci skróciła bo powiedziała,że spódnica jest za długa jak ona będzie w niej w trumnie wyglądać....
05 maja 2013 20:59
fiona

Berlinka ubiera się i idzie do swojej mamusi ,tłumacze że jej mama już nie żyje że ona jest mamą ,babcią i prababcią, to wyzywa gdzie jej dzieci i etc: ile można tłumaczyć to alzhaimer więc lekko skrzyczałam i mam spokój a jutro dzieciom naskarże jak muszę się z nią szarpać , wszystko fajnie ale jak babke złapią ataki to dryżcie narody:)))

Moja tez o mamie gadała, a jej wtedy mowiłam, ze mama jest zajeta jest w miescie i niedlugo zadzwoni i mi sie uspakajała, taka metode miałam, ale była w domu imowi ze musi iść do swojego domu, to jej mowiłam,  wieczorem pojedziemy, tez działalo na jakis czas, moja miała non-stop ataki.
Ale miałamo tyle dobrze, ze byłysmy we dwie(opiekunki), jedna by nie dała rady, noce były koszmarne, cięzki przypadek
05 maja 2013 21:19
kasia63

Fiona -AL tak ma,na nic Twoje krzyki,tego nie przeskoczysz ,ona za 5 minut już nie pamięta pewno co mówiła.I marne szanse ,że coś zrozumie z Twoich tłumaczeń.Więcej cierpliwości:)A lepiej już nie będzie tylko gorzej.....jak to przy AL.Niestety.I jeszcze -nawet jesli nam sie wydaje ,ze pacjent cos zmysla czy fantazjuje  to on w swojej AL-owej świadomosci postępuje prawidłowo i na nic nerwy,pacjent po prostu nie wiem ,ze robi coś nie tak.Np.chowanie kapci do lodówki czy czesanie sie okularami itp.To nie są zachowania złośliwe ze strony takiej osoby i opiekując sie nia to my musimy mieć te świadomość.

Tak Kasiu,w 100% masz racje.Moja tesciowa ma AL,ma rozne stany,raczej nie jest osoba agresywna(dobrane leki,uspokoila sie)ale,jak mowi ,ze idzie do mamy,to opiekunka,lub my mowimy ,ze za chwilke,zaraz sie ubieramy i idziemy.Nie wolno w takich sytuacjach ,na sile tlumaczyc ,ze tak nie jest.To wzbudza wlasnie wzburzenie u takich osob.Maja Swoj swiat i tego nie da sie przeskoczyc.Trzeba sposobem.
Romana,np.codziennie wychodzi ze Swoja podopieczna na dworzec,bo babcia gdzies ciagle sie wybiera,jednak po takim wyjsciu,dotarciu do dworca,podopieczna juz zapomina,po co sie wybierala na ten dworzec.Tak zrozumialam z wpisow Romany.
Fiona,nic na sile,nie denerwuj sie,bo Twoja podopieczna i tak nie zrozumie,a to ze na NIA nakrzyczalas,to zadzialalo tylko tak jak na dziecko.Poprostu sie wystraszyla.Dziekiuj,ze akurat tak zareagowala,bo mogla byc agresywna.Przykre,ale tak jest wlasnie z choroba AL.
 
05 maja 2013 21:32
widzę,że dziś temat AL, ja mam dziadka z Al-w sumie kochany dziadzio ale zgodzę się z fioną,że osoby z AL nie mogą mieć za dużo atrakcji.Chciałam zrobić mu dzisiaj przyjemność i wzięłam go(na wózku) na spacer po parku,jaki był zafascynowany,że tyle kwiatów,roślin itp..Po powrocie do domu dziadzio już mnie nie poznawał,bełkotał coś aż w końcu zaczął krzyczeć,że muszę już isc takie tam same wiecie..chodzi mi o to,że faktycznie nadmiar bodzców szkodzi takim ludziom,więc narazie sie na spacer z dziadziem nie wwybieram, Fiona krzyki tylko pogarszaja sytuację!!
05 maja 2013 21:37 / 1 osobie podoba się ten post
Dziewczyny, mamy tu - dział demencja i Alzheimer i dużo mądrych, praktycznych rad. Z ludźmi chorymi na te dwie przypadłości lepiej nie dyskutować, ale robić jak z dzieckiem - zmienić temat, obiecać, że wykonamy coś później. Moja babcia rzeczywiście pasjami wybierała się na dworzec, by pojechać do swojej ojczyzny, a mi nie było w głowie przekonywać ją, że od 60 lat mieszka w D, a jej dawny Heimat jest teraz częścią Słowacji. Zaliczałyśmy spacerki i tylko noc ciemna zwalniała nas moimi ustami od tego cudnego zewu patriotyzmu. Babcia rzeczywiście po drodze zapominała, po co wyszłyśmy.
Pamiętajmy, że my też możemy kiedyś tak chorować i jak chciałybyśmy być wtedy traktowane? Ludzie z tymi chorobami mimo pozorów totalnego szaleństwa mają chwile czystej świadomości i wiedzą, co się z nimi dzieje. Doświadczyłam tego kilkakrotnie, więc traktujmy takie osoby z pewną wyrozumiałością, bo jak Andrejka napisała niedawno, dobro do nas wraca.
Byłam dziś z małym pod Ślężą, przystojnego chłopaka w sukmanie zabrakło, coby mi siano w stodole chciał pokazać, ale mały wyszalał się za wszystkie czasy i wróciliśmy w stanie wielkiej radości. W takich chwilach widać okropność naszej pracy, gdy śliczne, kochane dziecko trzeba na minimum półtora miesiąca zostawić, bo w kraju nie ma dla mnie pracy, kurna jego mać!!!!!!!
Hogata, ja też będę piękna, bo się dziś opaliłam, gdy potomek w majtkach brodził w strumyku, rzucając kamieniami i brudząc się błotem. Jestem naprawdę nietypową matką, bo większość nie pozwoliłaby dziecku na taki rodzaj szczęścia.