Też miałam przeboje z zatrzaśniętymi drzwiami. Mróz-5, dziadek kazał się wieźć na podwórko, bo słoneczko świeciło, wystawiłam go z wózkiem i przez drzwi na niego patrzyłam. Patrzę, że mu coś czapka na uszach nie siedzi, myk do niego i drzwi się zatrzasnęły. Mróz, ja w podkoszulku i kapciach, dom dookoła obleciałam, bo miałam nadzieję, że taras otwarty. Nic z tego, dobrze że naprzeciwko córka jeszcze w domu była i dała mi klucz, bo za niedługo na trzy tygodnie wyjechali....