bylam przed chwila u mojej PDP w szpitalu i nie wiem co myslec. ma lepsze i gorsze dni. sa dni kiedy cos je, nie ma biegunki i troszke nawet wstaje. a sa dni, ze jest bardzo zle. biegunka sie nasila, ona jest slabiutka, nie je, nie pije, nie wstaje, ma halucynacje... za chwile minie 2 tygodnie jak jest w szpitalu( dzis corka przy mnie pytala czy chce zostac w szpitalu, czy chce do domu- babcia oczywiscie powiedziala, ze do domu...). boje sie, ze tylko dlatego, zebym nie zjechala do Pl to mi ja sciagna do domu, mimo, ze nie wiadomo co jej jest i jak to sie skonczy. i co ja wtedy zrobie? przeciez nie dam rady- ona potrzebuje fachowej opieki, kroplowek. nie chce, zeby przy mnie cos jej sie stalo- zgon to ostatnia rzecz jakiej mi teraz potrzeba :/ z reszta bardzo bym chciala, zeby z tego wyszla- ale w szpitalu. nie tu ze mna- nie dam rady :( i co ja mam z tym wszystkim zrobic???
Proszę kontynuować tutaj.