ostatnie dni mam totalne luzy..PDP śpi polowe dnia i noc cala...cos chyba mu sie pogorszylo :(..ale co ja mogę..nie życzy sobie moich rad..dunskie pilegniarki mu doradzają :D...no cóż ;)
ostatnie dni mam totalne luzy..PDP śpi polowe dnia i noc cala...cos chyba mu sie pogorszylo :(..ale co ja mogę..nie życzy sobie moich rad..dunskie pilegniarki mu doradzają :D...no cóż ;)
A ja patrzę na dojrzewające słoneczniki i cieszę się bo to nieomylny znak, że lato dobega końca i pora wracać do domu na zasłużony odpoczynek.
Mój minął sennie... Dwie drzemki w ciągu dnia i teraz też prawie zasypiam...
Ja pokusę zostania w domu na pauze i ew. drzemkę przezwyciężyłąm. Udało mi się między jedną chmurą deszczową, a drugą wyskoczyć do centrum miasta. Jak deszcz zaczynał padać, to akurat wchodziłam do centrum handlowego. Pomyszkowałam tam z godzinę i wynalazłąm sobie fajną kurteczkę na pierwsze jesienne chłody.
Poza tym dzień spędziłam tylko z babcią, bo przyklejonego drugiego pdp zawiozłam rano do szpitala na Untersuchung i został tam na 2 dni. Przy kolacji babcia stwierdziła, że jak nie ma było H. i mnie też nie było, to źle jej samej w domu. Myślę, że ten nasz rezydent, to jest moim dużym wsparciem, bo towarzyszy mojej PDP, rozmawiają cały dzień, razem słuchają myzyki klasycznej, a ja mam spokój i nie muszę się wysilać żeby babci umilać ciągnący się czas.
Ja pokusę zostania w domu na pauze i ew. drzemkę przezwyciężyłąm. Udało mi się między jedną chmurą deszczową, a drugą wyskoczyć do centrum miasta. Jak deszcz zaczynał padać, to akurat wchodziłam do centrum handlowego. Pomyszkowałam tam z godzinę i wynalazłąm sobie fajną kurteczkę na pierwsze jesienne chłody.
Poza tym dzień spędziłam tylko z babcią, bo przyklejonego drugiego pdp zawiozłam rano do szpitala na Untersuchung i został tam na 2 dni. Przy kolacji babcia stwierdziła, że jak nie ma było H. i mnie też nie było, to źle jej samej w domu. Myślę, że ten nasz rezydent, to jest moim dużym wsparciem, bo towarzyszy mojej PDP, rozmawiają cały dzień, razem słuchają myzyki klasycznej, a ja mam spokój i nie muszę się wysilać żeby babci umilać ciągnący się czas.
Praca z dwójką pdp np. małżeństwem ma ten plus, że zajmują się sobą i człowiek stoi niejako z boku. Oni sami zajmują się sobą. Nie ma takiego obciążenia psychicznego. Dzień leci szybko bo pracy jest więcej. Więcej plusów nie widzę.
Praca z dwójką pdp np. małżeństwem ma ten plus, że zajmują się sobą i człowiek stoi niejako z boku. Oni sami zajmują się sobą. Nie ma takiego obciążenia psychicznego. Dzień leci szybko bo pracy jest więcej. Więcej plusów nie widzę.
Na pauzie też byłam na spacerze :DD Ja też nie muszę towarzyszyć PDP, a jako że nie miał rzadnych życzeń to udało mi się dwa razy zdrzemnąć ;))
Musiałam przez sen pisać tego posta :PP Rzadnych przez "rz"- Emi litości :(((( Powinno być oczywiście: "żadnych"
Właśnie wróciliśmy z "festu". Był Spanferkel. Takie "pożegnanie lata", Fest jakby - dożynki. Mięsko z prosiaczka, niebo w ustach! Można było wybrać - albo mięsko chude, albo "przerastane"! Jedno i drugie - wyśmienite! Niebo w gębie. Tylko, ta ich ludowa muzyka! Nie! NIe do wytrzymania.