17 czerwca 2014 20:47 / 13 osobom podoba się ten post
na corke babci nie mialam co liczyc, Ona bala sie wszystkiego, jak akurat byla corka i byl czas na zmiane opatrunku na rękach to uciekala do kuchni.Co chwile tylko krzyczala z kuchni -juz?!!Syn babci mi obiecal,ze postara sie przyjeżdzac co tydzien, bede mogla odpocząć, wyjśc,odespac,ja tam zadnej przerwy nie mialam, ba!!ja o czyms takim jak przynalezne przerwy to nie wiedzialam!!!jak w mlynie, kladlam sie na sofie w pokolu gdzie babcia lezala, ale balam sie spac bo doktor o roznych godzinach przyjezdzal, wiec lezalam jedynie,zreszta i tak co troche mnie cos podnosilo by jej dac znow lyka herbaty albo cos do zjedzenia.Juz kroplowek nie bylo bo po jakims czasie znow te zyly zaczely pekac,zreszta sama mu powiedzialam, ze babcia pije, ze tragedii nie ma, On mi po prostu ufal.Zaczelam babcie podnosic, na początek na pare minut, tak mi doradzilo moje pogotowie ratukowe, doktor o tym nie wiedzial, juz sama nie wiedzialam czy to dobrze czy zle, bo moze za wczesnie?Ale zlapal mnie na tym, przyjechal, dopiero co ją posadzilam na lozku, poobkladalam poduszkami bo leciala na boki, juz nie chcialam cyrkować, bo zanim te poduszki bym pozabierala, zanim bym ją polozyla, trwalo by za dlugo.Doktor wszedl i oniemial,jak ja plusowalam wciąż u Niego,byl bardzo zadowolony, kazal tak robic jak najbardziej,w sumie to On czasami mi dziekowal jakby to jego matka byla.Byl tez w stalym kontakcie z synem babci, to doktor rzekomo bardzo dopytywal sie jak dlugo jeszcze zostane?dopoki bylam ja z babcia On byl bardziej pewny , ze to sie uda.Zostalo mi ok 4tyg jeszcze do odsiadki, corka babci i syn babci, wiedzieli ze max 6tyg zostaje, dluzej nie ma mowy!!!zawsze glosno Im powtarzalam-wybaczcie ,ale moje dzieci sa tez bardzo wazne dla mnie,zjezdzam po 6tyg i niech nikt nie ma mi tego za złe. Rozumieli,nie bylo marudzenia, proszenia by zostac jeszcze tydzien.Codziennie wieczorem dzwonila corka, zdawalam relacje, syn dzwonil kilka razy dziennie, ja nie pytalam kiedy przyjedzie?sam po kilku dniach powiedzial, ze bedzie wtedy i wtedy.