Wcześniej nie interesowałam się winami. Ale Dusia wspominała o "ulubionych" i się skusiłam na promocję- za 2 euro kupiłam. Dobre było! I teraz już wiem, ż jak trafię na fajne promocje to wina zabiorę do domu- niedużo, bo ciężkie.
Wcześniej nie interesowałam się winami. Ale Dusia wspominała o "ulubionych" i się skusiłam na promocję- za 2 euro kupiłam. Dobre było! I teraz już wiem, ż jak trafię na fajne promocje to wina zabiorę do domu- niedużo, bo ciężkie.
Dusia, mam podobnie- piwa nie lubię, kiedyś nie piłam wcale, teraz zdarza mi się raz na kilka miesięcy wypić. Trochę.
Ale akurat słodkich win nie lubię, wolę też czerwone. Co tam się trafi z promocyjnych, to kupię. I, jak już pisałam zamierzam kupić sobie biustonosz w sklepie przy fabryce- podobno fajne promocje są. A jak jeszcze uda nam się doczekać bonu dla byłych pracowników, to będzie super. Ale nie wiem, czy się załapiemy w tych tygodniach, co tu jesteśmy.
Polecam czekoladki (tylko w DE je widziałam) Edle Tropfen. Są w różnych kolorach opakowań. Najmocniejsze są w opakowaniu ciemny braz-czarny. Tylko nie radzę po ich spożyciu wsiadać za kierownicę. Mój szwagier jak zaczął je jeść tak powolutku jedna po drugiej to potem był bardzo "wesolutki". :smiech2::dwa piwa:
A poszukam tych czekoladek a gdzie je kupujesz?
Rewe, Kaufland DE, Penny, Wasgau . Smacznego.
Jak pracowałam w DE to Drogerie Markt , Douglas czy inne perfumerie były niemalże moimi drugimi domami:hihi: ,ale...nie kupowałam wszystkiego jak leci bo promocja- na ogół byly to rzeczy, których potrzebowałam i nie mogłam dostac w Polsce. Z CH wożę czysty olejek arganowy- jakieś wino, ser, czekoladę- w symbolicznych ilościach- gościńce dla rodzinki i kużelanek.
Jakbym sie uparła to by mnie i bagaz do samolotu nie ograniczał- można wykupić dodatkowy- ale jestem osobą, która się potrafi streścić w pakowaniu...tak to można określić.
Zawsze wzbudzałam żdziwienie, że nie kupuję pół tony żelków , czy czego innego w Lidlu.
Pewnie,że można bagaż dokupić, ale trzeba to później jeszcze "tragać":-)
Staram się zawsze zmieścić w jednej walizce i plecak jako podręczny.
Z każdym wyjazdem zabieram też coraz mniej rzeczy, a i tak zdarza się, że wielu nie noszę, a jeszcze zawsze coś sobie kupuję .Kiedyś też ciagalam z dm różne żele pod prysznic,jakieś inne pierdóły, kawę i słodycze, bo trzeba kogoś obdarować.
Dawno już z tym skończyłam, bo przecież ja jestem jedna, a tych oczekujących przynajmniej kilkoro i jakoś nie witają mnie prezentami :-)
Poza tym, dzieciom (doroslym) powodzi się dobrze, lepiej niż mnie,na szczęście, a rodzeństwo i ich rodziny, też niczego nie oczekują -wszyscy pracują i wiedzą, że nie jeżdżę do DE,bo tak lubię niemieckich seniorów, ale dlatego, że to jedyna dla mnie w tej chwili możliwość dorobienia sobie. Wiedzą też, że kosztuje to wiele wyrzeczeń, szczególnie bycia z daleka od bliskich i długiego przebywania wyłącznie ze starą ,często chorą osobą .
Najchętniej wożę "ojro",wtedy mogę rodzinę czy przyjaciółki na dobry obiad,albo winko do fajnej restauracji zaprosić i jesteśmy wszyscy heppy :-)
A jak chcę kogoś czymś obdarować, to w Polsce też można kupić
Oj, traganie tych wszystkich pakunków to praca dla Herkulesa a trzeba się jakoś dowlec do punktu zdawania bagażu .
Wycwaniłam się jeżeli chodzi o targanie bagażu podręcznego. Kupiłam sobie taką rajzetasze, którą się montuje na tej wyciąganej rączce od walizki i jest lżej. Ma pojemność taką jak plecak i kieszeń na laptopa.
W Polsce można wiele rzeczy kupić i jest coś takiego jak sklepy internetowe z niemiecką chemią- korzystam z nich. Niedawno i ubranka dla młodszego syna zamawiałam w niemieckim outlecie- ceny bardzo korzystne , że opłaca się za wysyłkę dopłacić. Mieli teraz jakieś problemy techniczne ze stroną i wysyłka się trochę opóźniła, to w paczce był bon o wartości 30 eur do wykorzystania w niemieckich restauracjach.