Mam pasudna wade-tojest chyba na tle nerwowym.Mimo smutku,powagi sytuacji itd.byle glupstwo rozsmiesza mnie.Wiem,ze to brzmi b.glupio,ale jest to nie do opanowania-przeciez tego nie chce.Np.przed piecioma,szescioma laty pojechalam z dwiema moimi siostrami na pogrzeb mojej Ciotki w kieleckie.Juz w kosciele modlilam sie ,zeby nie zlapala mnie glupawka-modlitwa nie zostala wysluchana.Wyjatkowo cudne glosy mial ksiadz i organista,ale jedna z moich siostr zna wszystkie piesni koscielne i daaawaaaj daje popis coraz glosniej ,prawie tym swoim cieniutkim zaglusza prowadzacych.Ja jej szturchanca w bok -a gdzie tam -ta dalej sie wydziera.Juz nie wytrzymalam jak mnie nie zlapie glupi ,pusty smiech,na szczescie bylam w golfie ipodciagnelam go na usta,ale trzesacych ramion nie opanowalam.Jedna z kuzynek widzac moje drgajace ramiona myslala,ze jestem bardziej "zalobna"niz najblizsza rodzina.Wiem,ze to przykre,ale tak juz mam.Napoczatku pominelam,ze to jest tak ze mna na pogrzebach.Nic dodac nic ujac-glupia,stara baba i tyle.