Dlaczego ja, czyli gorzkie żale i nie tylko

02 grudnia 2013 17:06 / 1 osobie podoba się ten post
anmar

Ktoś kiedyś powiedział, że ideały są po to aby umrzeć zaszczytnie.

Całe swoje życie pracowałam w zawodzie, który kochałam. Wszystko było dobrze- pochwały, zaszczyty itp. Potem głupi zabieg operacyjny i zakażenie gronkowcem szpitalnym. Osiem miesięcy otwarta rana, opatrunki z jonami srebra po 25 zł jeden i nic nie pomagało. W końcu trafiłam do lekarza z powołania- mikrobiologa. Wyciągnął m nie z tego, ale w między czasie wykorzystałam 180 dni zwolnienia i musiałam przejść na wcześniejszą emeryturę. Wszystko się skończyło, nawet ci co byli wdzięczni zapomnieli.
Teraz choroba męża- kupa pieniędzy na leki, syn student, mąż na rencie (1200 zł) a moja cięzko wypracowana emerytuta po 30 latach pracy wynosi 1999 zł.

Szukałam czegoś w swoim zawodzie, ale nie ma. Schowałam ambicję do piwnicy i zaczęłam szukać pracy jako opiekunka. Z moimi umiejętnościami i kwalifikacjami jestem w stanie pomoć również starszym. Problem w tym, że język kiepski. Czytam, rozumię sporo, ale z mową beznadziejnie.

UcZę się sama i popadam w depresję, kiepsko idzie a na kurs niestety nie mogę sobie pozwolić

02 grudnia 2013 18:32
kasia63

Tylko???????????????????????

Tak. Wszystko się od niego zaczyna. My też.
02 grudnia 2013 18:36 / 1 osobie podoba się ten post
anmar

Ktoś kiedyś powiedział, że ideały są po to aby umrzeć zaszczytnie.

Całe swoje życie pracowałam w zawodzie, który kochałam. Wszystko było dobrze- pochwały, zaszczyty itp. Potem głupi zabieg operacyjny i zakażenie gronkowcem szpitalnym. Osiem miesięcy otwarta rana, opatrunki z jonami srebra po 25 zł jeden i nic nie pomagało. W końcu trafiłam do lekarza z powołania- mikrobiologa. Wyciągnął m nie z tego, ale w między czasie wykorzystałam 180 dni zwolnienia i musiałam przejść na wcześniejszą emeryturę. Wszystko się skończyło, nawet ci co byli wdzięczni zapomnieli.
Teraz choroba męża- kupa pieniędzy na leki, syn student, mąż na rencie (1200 zł) a moja cięzko wypracowana emerytuta po 30 latach pracy wynosi 1999 zł.

Szukałam czegoś w swoim zawodzie, ale nie ma. Schowałam ambicję do piwnicy i zaczęłam szukać pracy jako opiekunka. Z moimi umiejętnościami i kwalifikacjami jestem w stanie pomoć również starszym. Problem w tym, że język kiepski. Czytam, rozumię sporo, ale z mową beznadziejnie.

UcZę się sama i popadam w depresję, kiepsko idzie a na kurs niestety nie mogę sobie pozwolić

Polecam Blondynkę na językach i wgrać na komórkę, do tego słuchawki na uszy i nawet przy gotowaniu czy zakupach można się uczyć.
02 grudnia 2013 18:46
anmar

Bonika, nie jestem pielęgniarką. Jestem pedagogiem specjalnym. Pracowałam z osobami o różnej niepełnosprawności, również przewlekle chorymi

Witam. Proponuję książkę z płytą "Blondynka na językach" Pawlikowskiej.
Z płyty wgrałam lekcje na MP3 i np. jadąc na rowerze lub wykonując inne czynności słuchałam i powtarzałam zdania.
Jak papuga, powtarzać i powtarzać. Zapisywać słówka i uczyć się używając ich w całych zdaniach.
 
Także powtarzałam lekcje spoglądając na pisownię. Np. kurs dla opiekunek z jęz. niemieckim. Lekcje z netu i w drogę )
Od tego zaczynałam. Polecam i na pewno wszystko będzie dobrze. 
Powoli, stopniowo i sama się zdziwisz, jak zagadniesz np. Niemca, powiesz, że jesteś z Polski /zaraz na początku tym się chwalę/
 i usłyszysz..."ale pani ładnie mówi po niemiecku".
Pozdrawiam.
02 grudnia 2013 18:55 / 1 osobie podoba się ten post
MeryKy

Polecam Blondynkę na językach i wgrać na komórkę, do tego słuchawki na uszy i nawet przy gotowaniu czy zakupach można się uczyć.

Anmar, to masz już dwa polecenia "Blondynki..." ) Coś w tym jest.
W ub. tyg. Pawlikowska otrzymała nagrodę "Róże Gali". 
03 grudnia 2013 08:09 / 4 osobom podoba się ten post
To teraz ja.... Dlaczego????????????? Odpowiedz będzie prozaiczna... dla kasiory. W kraju miałam własna działalność, ale jak to w kraju bywa, działalność przestała przynosić dochody a generowała ogromne koszty. Mąż bez pracy,dziecko w wieku szkolnym. Proza życia. Praca tutaj w DE pozwala mojej rodzinie normalnie żyć, a mi przywróciła wiarę w siebie i marzenia o których w kraju musiałam zapomnieć. Jedynie tęsknota za bliskimi czasem powoduje, ze zadaję sobie pytanie dlaczego to akurat ja musiałam zostawić bliskich i wyjechać? Mimo to jestem wdzięczna losowi, ze dał mi taka szansę.  I oby trwała jak najdłuzej :))
03 grudnia 2013 08:51
anmar

Ktoś kiedyś powiedział, że ideały są po to aby umrzeć zaszczytnie.

Całe swoje życie pracowałam w zawodzie, który kochałam. Wszystko było dobrze- pochwały, zaszczyty itp. Potem głupi zabieg operacyjny i zakażenie gronkowcem szpitalnym. Osiem miesięcy otwarta rana, opatrunki z jonami srebra po 25 zł jeden i nic nie pomagało. W końcu trafiłam do lekarza z powołania- mikrobiologa. Wyciągnął m nie z tego, ale w między czasie wykorzystałam 180 dni zwolnienia i musiałam przejść na wcześniejszą emeryturę. Wszystko się skończyło, nawet ci co byli wdzięczni zapomnieli.
Teraz choroba męża- kupa pieniędzy na leki, syn student, mąż na rencie (1200 zł) a moja cięzko wypracowana emerytuta po 30 latach pracy wynosi 1999 zł.

Szukałam czegoś w swoim zawodzie, ale nie ma. Schowałam ambicję do piwnicy i zaczęłam szukać pracy jako opiekunka. Z moimi umiejętnościami i kwalifikacjami jestem w stanie pomoć również starszym. Problem w tym, że język kiepski. Czytam, rozumię sporo, ale z mową beznadziejnie.

UcZę się sama i popadam w depresję, kiepsko idzie a na kurs niestety nie mogę sobie pozwolić

Jest też darmowy, (codziennie 2 słówka i przykłady zastosowania ich) na : niemiecki.slowka.pl
Oczywiście wcześniej www.
Ja pierwszy raz też pojechałam do pracy bez znajomości języka i dałam rady!
03 grudnia 2013 09:38 / 2 osobom podoba się ten post
ewa14

To teraz ja.... Dlaczego????????????? Odpowiedz będzie prozaiczna... dla kasiory. W kraju miałam własna działalność, ale jak to w kraju bywa, działalność przestała przynosić dochody a generowała ogromne koszty. Mąż bez pracy,dziecko w wieku szkolnym. Proza życia. Praca tutaj w DE pozwala mojej rodzinie normalnie żyć, a mi przywróciła wiarę w siebie i marzenia o których w kraju musiałam zapomnieć. Jedynie tęsknota za bliskimi czasem powoduje, ze zadaję sobie pytanie dlaczego to akurat ja musiałam zostawić bliskich i wyjechać? Mimo to jestem wdzięczna losowi, ze dał mi taka szansę.  I oby trwała jak najdłuzej :))

I obys trwala z nami na forum jak najdluzej,a PDP i ich rodziny byly super dla Ciebie
03 grudnia 2013 15:50
ORIM

I obys trwala z nami na forum jak najdluzej,a PDP i ich rodziny byly super dla Ciebie

Dziekuję i oby się spełniło. Póki co mam ogromne szczęście do PDP i ich rodzin.
03 grudnia 2013 16:18 / 1 osobie podoba się ten post
ewa14

Dziekuję i oby się spełniło. Póki co mam ogromne szczęście do PDP i ich rodzin.

J ateż Ewa,więc odpukajmy predziutko żeby nie zapeszyć:):):):)PUP PUK PUK!!!!!!!!!!
03 grudnia 2013 16:32 / 1 osobie podoba się ten post
kasia63

J ateż Ewa,więc odpukajmy predziutko żeby nie zapeszyć:):):):)PUP PUK PUK!!!!!!!!!!

Pukam Kasiu razem z Toba. PUK!!!!!!!!!!! PUK!!!!!!!!!!!!!!! PUK!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
13 maja 2014 12:37 / 1 osobie podoba się ten post
Cale zycie ciezko z mezem pracowalismy i nadal pracujemy ,wszystko co moglismy dawalismy naszym dzieciom i sprawy materialne i sprawy duchowe ,.wydawalo mi sie ze dobrze ich wychowalismy na porzadnych ludzi . a dzis jakbym obuchem w leb dostal , dowiaduje sie ze moj 28 letni syn jest alkocholikiem i narkomanem . napisal do mnie list w ktorym pisze o sobie straszne rzeczy ,ja zalamalam sie , bo nie potrafie mu pomoc , chcialabym ale nie potrafie ,probowalam ale on ne chce odrzuca wszystko ,tylko straszy mnie ze sobie zycie odbierze .niewiem co mam zrobic nie mam pojecia ,.
13 maja 2014 12:46 / 1 osobie podoba się ten post
Beatabeata

Cale zycie ciezko z mezem pracowalismy i nadal pracujemy ,wszystko co moglismy dawalismy naszym dzieciom i sprawy materialne i sprawy duchowe ,.wydawalo mi sie ze dobrze ich wychowalismy na porzadnych ludzi . a dzis jakbym obuchem w leb dostal , dowiaduje sie ze moj 28 letni syn jest alkocholikiem i narkomanem . napisal do mnie list w ktorym pisze o sobie straszne rzeczy ,ja zalamalam sie , bo nie potrafie mu pomoc , chcialabym ale nie potrafie ,probowalam ale on ne chce odrzuca wszystko ,tylko straszy mnie ze sobie zycie odbierze .niewiem co mam zrobic nie mam pojecia ,.

Kochana Twoje serduszko krwawi ale musisz być dzielna a Twój syn mimo tego że mówi że nie chce pomocy to napisał list do Ciebie który jednak jest podświadomym wołaniem o pomoc i próbą zwrócenia uwagi na siebie.
 
 
Trudno radzić ale w ostateczności możesz wystąpić do sądu o przymusowe leczenie...
13 maja 2014 12:51 / 2 osobom podoba się ten post
Beatabeata

Cale zycie ciezko z mezem pracowalismy i nadal pracujemy ,wszystko co moglismy dawalismy naszym dzieciom i sprawy materialne i sprawy duchowe ,.wydawalo mi sie ze dobrze ich wychowalismy na porzadnych ludzi . a dzis jakbym obuchem w leb dostal , dowiaduje sie ze moj 28 letni syn jest alkocholikiem i narkomanem . napisal do mnie list w ktorym pisze o sobie straszne rzeczy ,ja zalamalam sie , bo nie potrafie mu pomoc , chcialabym ale nie potrafie ,probowalam ale on ne chce odrzuca wszystko ,tylko straszy mnie ze sobie zycie odbierze .niewiem co mam zrobic nie mam pojecia ,.

Zmroziło mi krew w żyłach,tak bardzo Tobie współczuje,myśle że powinniście pogadać z kimś od grupy Marka Kotańskiego,moja koleżanka przez coś takiego przechodziła i wiem że dopiero psycholog z tamtąd jej doradził,musicie poszukać pomocy,sami nie dacie rady,syn straszy,ale to wołanie o pomoc,jeżeli nic by nie mówił,to znaczy że jeszcze nie dojrzał do decyzji,trzymajcie się razem,rodzina musi się zjednoczyć,uda się,staraj się myśleć trzeżwo i racjonalnie,wiem że cierpisz,ale teraz musisz walczyć.
13 maja 2014 12:52 / 1 osobie podoba się ten post
Beatabeata

Cale zycie ciezko z mezem pracowalismy i nadal pracujemy ,wszystko co moglismy dawalismy naszym dzieciom i sprawy materialne i sprawy duchowe ,.wydawalo mi sie ze dobrze ich wychowalismy na porzadnych ludzi . a dzis jakbym obuchem w leb dostal , dowiaduje sie ze moj 28 letni syn jest alkocholikiem i narkomanem . napisal do mnie list w ktorym pisze o sobie straszne rzeczy ,ja zalamalam sie , bo nie potrafie mu pomoc , chcialabym ale nie potrafie ,probowalam ale on ne chce odrzuca wszystko ,tylko straszy mnie ze sobie zycie odbierze .niewiem co mam zrobic nie mam pojecia ,.

Myslę , że potrzebna jest mu terapia i odwyk i to bardzo szybko.Problem jest tylko ,żeby on chciał, bo jak sie nie zgodzi ,to nikt mu nie pomoże.Niech ktoś zaufany znajdzie mu pomoc w AA.Działają przy parafiach grupy wsparcia,organizują rekolekcje na ten temat.Musisz zadzwonić ,żeby ktoś się tym zajął i podał mu pomocną dłoń.
Mam znajomego , który nie jednego wyciagnął z nałogu i wiem jak to działa.
Nie obwiniaj się , tylko działaj ,póki jeszcze jest czas.
Jak byś chciała więcej informacji ,to pisz .