Wypalenie zawodowe

01 marca 2014 10:35 / 2 osobom podoba się ten post
Sówka

A mnie wypalenie zawsze dopada w ostatni tydzien pobytu gdzie wszystki jestem juz w domu tylko cialem przy PDP i nie potrafie z siebie nic wykrzesac

To zupelnie jak ja, tylko moze nie wypalam sie jako opiekunka, ale nie mam cierpliwosci do osoby ktore tu razem mieszka. Najchetniej wyszlabym na balkon i wykrzyczala sie na cale gardlo. 
01 marca 2014 10:36
Jogusia34

To zupelnie jak ja, tylko moze nie wypalam sie jako opiekunka, ale nie mam cierpliwosci do osoby ktore tu razem mieszka. Najchetniej wyszlabym na balkon i wykrzyczala sie na cale gardlo. 

Wlasnie o ten brak cierpliwosci chodzi, wiadomo ze nie zaniedbuje swoich obowiazkow, ale nie robie nic ponad nie
01 marca 2014 10:39 / 1 osobie podoba się ten post
Dokladnie tak. Dobrze ze juz za tydzien bede w domu i na nowo bede zbierala sily :)
01 marca 2014 10:57 / 1 osobie podoba się ten post
Sówka

A mnie wypalenie zawsze dopada w ostatni tydzien pobytu gdzie wszystki jestem juz w domu tylko cialem przy PDP i nie potrafie z siebie nic wykrzesac

Sowa, to co opisujesz to zmęczenie materiału i wkurzenie. Wypalenie to coś długotrwałego, ogolne znięchęcenie, nawet, jak sie juz jest w domowych pieleszach i pozornie wszystko gra lub grać powinno. Wypalenie potrafi trzymać długie miesiące a nawet lata. Znam pielęgniarkę, która przez wypalenie kilkuletnie musiała zrezygnować z pracy, nie dała rady naładować baterii. :)
Każdy ma dość w tej robocie, zwłaszcza na końcówce, ale nie każdego dopada długotrwała, klinicznie diagnozowana depresja, która w wypaleniu zawodowym odgrywa kluczowa rolę. :)
01 marca 2014 11:43 / 4 osobom podoba się ten post
Lawenda

Sowa, to co opisujesz to zmęczenie materiału i wkurzenie. Wypalenie to coś długotrwałego, ogolne znięchęcenie, nawet, jak sie juz jest w domowych pieleszach i pozornie wszystko gra lub grać powinno. Wypalenie potrafi trzymać długie miesiące a nawet lata. Znam pielęgniarkę, która przez wypalenie kilkuletnie musiała zrezygnować z pracy, nie dała rady naładować baterii. :)
Każdy ma dość w tej robocie, zwłaszcza na końcówce, ale nie każdego dopada długotrwała, klinicznie diagnozowana depresja, która w wypaleniu zawodowym odgrywa kluczowa rolę. :)

Zgadzam sie z Lawenda,przezylam wypalenie zawodowe,bylam pielegniarka w klinice dzieciecej,urodzilam ostatnia corke i cos we mnie peklo,nie bylam w stanie pracowac dalej z dziecmi,wszedzie widzialam zagrozenie,krzyk i placz doprowadzal mnie do histeri.Musialam skorzystac z pomocy psychiatry,to on to tez okreslil wypaleniem i przeczulica.Odpoczelam od z zawodu 3 lata,potem wrocilam ale juz do doroslych.Urodzily sie moje wnuki,chlopcy wyladowali na moim macierzystym oddziale,znow nabralam ochoty zeby wrocic na dzieciecy,ale strach przed nawrotem byl wiekszy niz chec powrotu,kocham swoja prace ,poza tym nie potrafie nic innego,przerwa to byla koniecznosc,czas na dystans,ale nie czulam sie komfortowo.Moim sposobem tez jest nie branie pracy do domu ,w domu nie rozmawiam o pacjentach,chorobach,w towarzystwie nie wychylam sie z dobrymi radami,u nas co drugi to lekarz i pielegniarka niech sie wykazuja,ja mam juz ten spokoj w sobie,nie daje sie wciagnac.Jezeli bede miala nawrot to juz wiem jak sie bronic,nie zmienia to postaci rzeczy,straszne to uczucie,nie zycze nikomu.
01 marca 2014 11:49
Evvex, szacunek dla ciebie. Dla mnie pielęgniarki sa jak bohaterki, ja bym nie umiała. To, co piszesz, to wlaśnie kliniczny przypadek wypalenia.
Trauma jest tak silna,że często nie da rady wrócić do pracy.
Serdecznie przytulam. :)
01 marca 2014 12:07 / 3 osobom podoba się ten post
Mam dobrą koleżankę, pielęgniarkę pracująca na oddziale dziecięcym, jest wspaniałym człowiekiem, ciepła, pomocna, po prostu pielęgniarka z powołania. Dzieci (obce, nie obce) ją uwielbiają, nikt tak jak ona nie poradzi sobie z maluchem. Ale wiecie co- ona ma już serdecznie dość... Szpital tnie koszty, dyżury mają pojedyncze, nocka, dzień,wszystko jedno. Na oddziale 35 lóżek, czasem wszystkie zajęte, dochodzi do paranoi, że musi prosić matki, które są z dziećmi, aby przypilnowały innych małych pacjentów, ponieważ ona ma akurat konsultację z laryngologiem np.
Wiecie co, gdy ja słyszę co się teraz dzieje w szpitalach powiatowych to włos mi się jeży na głowie, wcale nie dziwię się dziewczynie, że ma kompletnie dość wszystkiego.
Ten system jest chory i niewydolny niestety.
Namawiam ją na kurs niemieckiego i wyjazd, ale ona wciąż się szarpie między tym co kocha, a tym czego nie może przeskoczyć. Szkoda, że tak wspaniali ludzie muszą odchodzić z pracy, szkoda, że przez system nie są w stanie normalnie funkcjonować.
Całym sercem dopinguję każdej pigule, bo moja mama też nią była przez całe życie, znam ten zawód od podszewki, przesiąkłam nim ;-) Nie zazdroszczę natomiast tej ogromniej odpowiedzialności, papierologii, która teraz zajmuje więcej czasu niż faktyczna opieka nad pacjentem i zarobków, które są żenująco niskie. Moja Małgosia zarabia 2 tysiące netto, dojeżdża do pracy 25 km w jedną stronę- to jest chory kraj. ((
01 marca 2014 13:20
Lawenda

Evvex, szacunek dla ciebie. Dla mnie pielęgniarki sa jak bohaterki, ja bym nie umiała. To, co piszesz, to wlaśnie kliniczny przypadek wypalenia.
Trauma jest tak silna,że często nie da rady wrócić do pracy.
Serdecznie przytulam. :)

Przytulam Ciebie rowniez,Wszystkie nas przytulam,bo tylko my wiemy ile trzeba zaplacic.Essegra,wiem na biezaco co sie dzieje w sluzbie zdrowia,mam wieloletnie kontakty,masa moich kolezanek tyra ponad sily,czekajac na emeryture,warunki pogarszaja sie w strasznym tempie.Zlikwidowanie starego ,dobrego liceum pielegniarskiego spowodowal niedobor kadry.Dziewczyny ktore dostana sie do zawodu to musza byc pasjonatki,bo za te pieniadze to naprawde tylko dobry samarytanin moze pracowac.Przy takim obciazeniu psychiki ,kazdy powinnien miec placone szkodliwe,pozostaje mi tylko miec nadzieje ze znajda sie takie i nich JE ma  Najwyzszy w opiece.
04 marca 2014 12:20
Sówka

A mnie wypalenie zawsze dopada w ostatni tydzien pobytu gdzie wszystki jestem juz w domu tylko cialem przy PDP i nie potrafie z siebie nic wykrzesac

Serio coś w tym jest...
07 marca 2014 17:22 / 1 osobie podoba się ten post
Znam :/
Brak cierpliwości i szyba. Szybą nazywam taki stan, gdzie jakoś automatycznie odgradzam się od babć czy dziadków; gdzie tak naprawdę mam gdzieś ich aktualne problemy (np. czy śmieciarka już przyjechała? boli mnie paluszek i głowka; opowiadanie w nieskończoność o wnukach czy dzieciństwie) i gdzie kamienieję i staję się zimna i automatycznie zmieniam pampersa, podaję obiad i tabletki. To chyba coś podobnego do pielęgniarek o długim stażu zawodowym: obojętność i wzruszenie ramionami.
07 marca 2014 19:24
Gadałam niedawno z koleżanką z dawnej pracy,odeszłam na początku 2010 roku i przez te 4 lata nie było ani jednej podwyżki.....Wiedziałam ,kiedy odejść:):):)
07 marca 2014 19:28
kasia63

Gadałam niedawno z koleżanką z dawnej pracy,odeszłam na początku 2010 roku i przez te 4 lata nie było ani jednej podwyżki.....Wiedziałam ,kiedy odejść:):):)

ja miałam podobną sytuację zostałam zwolniona w 2011 roku z przyczyn ekonomicznych,trochę mi było przykro dlaczego ja,ale teraz jak rozmawiam z koleżanką która jeszcze pracuje i od tamtej pory wszystko jest bez zmian chodzi o wypłatę to mi ich szkoda i teraz ona mówi że mi zazdrości bo ona się ówstecznia a ja idę do przodu:)
07 marca 2014 19:31
Wczoraj czytałam w bezpłatnej gazecie opis badań, ile godzin bez przerwy potrafią pracować lekarze, jak gonią z jednej pracy do drugiej i ze zwykłego wyczerpania popełniają błędy, czasem bardzo poważne. Mam koleżankę lekarkę i powiedziała mi, że dopóki nie zaczęła jeździć jako specjalista na prowincję, to we Wrocławiu cienko przędła, gdyż jest duża konkurencja. Trudno w to uwierzyć, lecz nie mam powodu by kwestionowac to, co mówi. Teraz zarabia miesięcznie 12-14.000zł na czysto, nie tyra jak wół i wszystkie weekendy ma wolne. Szkoda, że pielęgniarkom trudno wejść na podobny poziom zarobków. Naprawdę na to zasługują, w Szwajcarii zarabiają po 3.000 euro.
07 marca 2014 19:32 / 4 osobom podoba się ten post
lena7

Znam :/
Brak cierpliwości i szyba. Szybą nazywam taki stan, gdzie jakoś automatycznie odgradzam się od babć czy dziadków; gdzie tak naprawdę mam gdzieś ich aktualne problemy (np. czy śmieciarka już przyjechała? boli mnie paluszek i głowka; opowiadanie w nieskończoność o wnukach czy dzieciństwie) i gdzie kamienieję i staję się zimna i automatycznie zmieniam pampersa, podaję obiad i tabletki. To chyba coś podobnego do pielęgniarek o długim stażu zawodowym: obojętność i wzruszenie ramionami.

toć to ja taką szybe mam caly czas,he,moja to nawet taka kuloodporna:)
07 marca 2014 19:40
lena7

Znam :/
Brak cierpliwości i szyba. Szybą nazywam taki stan, gdzie jakoś automatycznie odgradzam się od babć czy dziadków; gdzie tak naprawdę mam gdzieś ich aktualne problemy (np. czy śmieciarka już przyjechała? boli mnie paluszek i głowka; opowiadanie w nieskończoność o wnukach czy dzieciństwie) i gdzie kamienieję i staję się zimna i automatycznie zmieniam pampersa, podaję obiad i tabletki. To chyba coś podobnego do pielęgniarek o długim stażu zawodowym: obojętność i wzruszenie ramionami.

ja taka szybe zaapałam przy 7 wyjezdzie w to samo miejsce.dlatego je zmienie by znowu móc zyc i bez szyby:)))