Najodleglejsze wspomnienie z dzieciństwa

03 listopada 2013 21:13 / 1 osobie podoba się ten post
hogata76

A tego ,to ja nie wiem?Ciezko o sobie wydac opinie:)

ja myślę że jesteś bardzo barwnym ciekawym człowiekiem,skocz na chwilę w temat w te klocki tam jest wesoło:)
05 listopada 2013 21:57
Dyśka

ja myślę że jesteś bardzo barwnym ciekawym człowiekiem,skocz na chwilę w temat w te klocki tam jest wesoło:)

dzieki za rekomendacje "klocków" i oczywiscie ze zapraszam wszystkich barwnych i ciekawych ludzi z poczuciem humoru
31 marca 2014 20:55 / 1 osobie podoba się ten post
Pamiętam dwa sny z dzieciństwa. Przerażające - oczywiście dla mnie ale cały czas widzę je wyraźnie. Kurcze, tyle czasu żeby pamiętać sen !!!
31 marca 2014 21:38 / 1 osobie podoba się ten post
Mycha

Pamiętam dwa sny z dzieciństwa. Przerażające - oczywiście dla mnie ale cały czas widzę je wyraźnie. Kurcze, tyle czasu żeby pamiętać sen !!!

Też pamiętam dwa sny z dzieciństwa ...w tym jeden z czasów kiedy chodziłam do przedszkola. Obydwa przerażające... może zrozumiem kiedyś jaką informację  niosły....))))
31 marca 2014 22:26 / 2 osobom podoba się ten post
A ja sobie tak trochę poczytałam ten topik i się wzruszyłam:)
Ja to mam z tym wzruszaniem problem ,naprawdę:):):):)No taka jakaś miękka jestem.
31 marca 2014 22:28 / 2 osobom podoba się ten post
hogata76

A ja sobie tak trochę poczytałam ten topik i się wzruszyłam:)
Ja to mam z tym wzruszaniem problem ,naprawdę:):):):)No taka jakaś miękka jestem.

rycz mała rycz:):):)
31 marca 2014 23:06 / 2 osobom podoba się ten post
hogata76

A ja sobie tak trochę poczytałam ten topik i się wzruszyłam:)
Ja to mam z tym wzruszaniem problem ,naprawdę:):):):)No taka jakaś miękka jestem.

a ja tez ten topik teraz poczytałam i mnie wzięło............mój brat Komandor- Borne Sulinowo
31 marca 2014 23:27 / 2 osobom podoba się ten post
Ha!Przypomniał mi się jeszcze nocnik:):):)Porcelanowy:) Z pokrywką:):):)
01 kwietnia 2014 00:09 / 6 osobom podoba się ten post
Całe wczesne dzieciństwo i nieco późniejsze też spędziłam jako siódme dziecko mojej cioci, siostry mojej mamy. Mama ciężko chorowała i stale leżała w jakimś szpitalu, jak nie w Opolu to we Wrocławiu, Zabrzu albo Warszawie. Ciocia mieszkała w podbieszczadzkiej wsi i miała anielską cierpliwość do mnie, doprawdy nie wiem skąd ją brała...
Tydzień po 4 urodzinach postanowiliśmy z kuzynem pomóc wujkowi postawić dobudówkę którą miał w planie. W kącie podwórza stał stos cegieł i pustaków, w dużej beczce ropa do ciągnika a w potężnych kadziach białe i niebieskie wapno takie papkowate, nie wiem - gaszone, lasowane czy jakie tam. Ale fajnie się je formowało, jak ciasto. No i stawialiśmy ścianę smarując cegły wapnem zmieszanym z tą ropą... Jezu, co to potem było, nie dość że śmierdzieliśmy nieziemsko, to jeszcze Januś dostał łomot nieziemski, mnie się dostało tylko słownie. Muszę dodać że mój ukochany braciszek miał wtedy 8 lat i zdawał sobie sprawę bardziej niż ja z wielu rzeczy. Był rok 1979 i wszystko zdobyte z ogromnym trudem.
W ogóle to my zawsze byliśmy nierozłączni i robiliśmy wszystko to samo, rok później wydeptaliśmy ścieżkę w pszenicy sąsiada, bo Januś czytał o ufo i chciał też takie kręgi w polu widzieć, tylko zrobić musieliśmy je sami. Raz, ale to już odrobinę później chciał mi pokazać skrót do koleżanki, trzeba było przejść przy samym płocie klasztoru, a płot stał dosłownie na krawędzi takiej dość sporej góry. No i poszliśmy tamtędy, gorąco było więc on w samych krótkich gatkach, a ja na górę miałam ubrane takie diabli wiedzą co, dziś tak wygląda stanik dla sportsmenek i też krótkie spodenki. Trzeba było trafu że zakonnice kupiły sobie dużego psa na podwórze i on nas wystraszył. Stoczyliśmy się w dół, turlając po wyjątkowo dorodnych pokrzywach... trzy dni wyglądaliśmy jak kupka nieszczęścia, bo nie szło tego nie drapać, swędziało jak szlag, a spuchliśmy jak żaby w gody. Tyle że może reumatyzm mamy z głowy do końca życia :)))
Jak obżarliśmy się dzikimi czereśniami to dwa kibelki były zajęte naraz, jak po Czarnobylu spadł kwaśny deszcz to obydwoje umieraliśmy przez miesiąc bo żarliśmy wszelkie owoce nigdy ich nie myjąc
Całe dzieciństwo i młodość wydurnialiśmy się i byliśmy jak bliźnięta syjamskie. Na jego weselu ryczałam jak idiotka w łazience, bo choć pokochałam jego żonę to wiedziałam że koniec tych naszych szaleństw.
01 kwietnia 2014 10:41 / 2 osobom podoba się ten post
Lili tego reumatyzmu w odwrocie to można Ci pozazdrościć !! Że też ja w dzieciństwie nie miałam takiej przygody ;-//

01 kwietnia 2014 10:56 / 2 osobom podoba się ten post
Mycha

Lili tego reumatyzmu w odwrocie to można Ci pozazdrościć !! Że też ja w dzieciństwie nie miałam takiej przygody ;-//

Przypomniało mi to jakies kolonie i zabawe w podchody, z ukrytym skarbem-nasza grupa złapała"jeńców"i żeby wymusic na nich "zeznania" gdzie ten skarb schowany,biliśmy ich po rękach pokrzywami:):):)
01 kwietnia 2014 11:09 / 3 osobom podoba się ten post
kasia63

Przypomniało mi to jakies kolonie i zabawe w podchody, z ukrytym skarbem-nasza grupa złapała"jeńców"i żeby wymusic na nich "zeznania" gdzie ten skarb schowany,biliśmy ich po rękach pokrzywami:):):)

Sadyści !!!
01 kwietnia 2014 11:10 / 4 osobom podoba się ten post
Chyba jednak do bicia po rekach lepsza linijka niz pokrzywy. Jedno z moich wspomnien z I klasy podstawówki, to pani która biła po ręce linijką chłopca z patologicznej rodziny powtarzającego klasę. Biedny dzieciak nie dość, że miał ojca do niczego, to jeszcze obrywał w szkole, choć nie był specjalnym łobuzem. Było mi go strasznie żal. Bicie dzieci oficjalnie w szkołach zostało zlikwidowane chyba dopiero na początku lat 70tych, bo wtedy chodziłam do liceum i już nas tak nie karali.

Wiem, że niektórzy marzą, by do szkół wróciły kary fizyczne, lecz osobiscie jestem przeciw - są lepsze sposoby radzenia sobie z prawdziwymi łobuzami.
01 kwietnia 2014 12:25 / 3 osobom podoba się ten post
Jak byłam mała wykłóciłam z mama pojście na rower w swieta wielkanocne - mówiła, że w świeta nie wypada, ale blagalam, blagalam az puscila. Wjechałam rowerem do piwnicy i złamałam obojczyk... wniosek? Mama zawsze ma racje! :P
01 kwietnia 2014 14:01 / 4 osobom podoba się ten post
Ja jako dziecko byłam grzeczna i miła - częściowo mi zostało do dzisiaj. Ale mam siostrę, która jako dziecko była hersztem wszystkiego co się dało i tego co się nie dało zresztą też ;-)) Wymyśliła sobie w lutym, że pójdziemy do lasu szukać poziomek. No taką miała dziecinka wyobraźnię a zimy kiedyś inne były, zdecydowanie !! Szybciutko zorganizowała grupkę poszukiwawczą składającą się z dzieci sąsiadów no i oczywiście ze mnie. I poprowadziła nas w czeluści pobliskiego lasu. Po jakimś czasie mamusie zorientowały się że żadnego dziecka nie ma i zaczęły poszukiwania. Jakoś doszły w którym kierunku udała się grupka i znalazły nas, w dużej mierze dzięki mnie. Bo uszliśmy całkiem niezły kawałek drogi a ja się zsikałam i za diabła nie chciałam w takim stanie iść dalej. Usiadłam na torach !!!! i te gacie mi się jeszcze jeszcze przykleiły a moja siostrunia chciała mnie zmusić razami do dalszej drogi. No trudno się dziwić, że nie chciałam dalej iść. I całe szczęście bo byłoby trudniej nas odszukać. Za to w domciu smarowanko, zawijanko a'la mumia w prześcieradełko i do łóżeczka. Poziomek nie przyniosłyśmy ;-///