Dziękuję serdecznie za wszystkie wpisy.Ja wiem,że trzeba czekać, robić swoje i że samo przyjdzie...tylko dopada mnie czasem strach, że tracę swe ostatnie "młode" lata gdzieś na odludziu ze starszą panią, że coś mnie omija.A przecież wiem, że w domu to też nie miałam fajerwerków i wodotrysków.W "poprzednim życiu " każdy dzień z jęzorem na brodzie, na czas 10-12 godzin w pracy, wykończona wlokłam się do domu, jakieś zakupy, wieczór...czekanie na wolne, na weekend.Wtedy wyjazd na koncert albo w ukochane góry.Zmieniały się pory roku, a ja tego nie zauważałam.
Kiedyś miałam marzenie,że rano wychodzę na taras z kubkiem kawy, a przed oczami mam zielen i las.To było zupełnie nierealne.Nagle mam ten dom z tarasem, choć nie mój, ba nawet kawa nie moja, ale jednak leniwie grzeje się w słoncu zaś widoki na Alpy zapierają dech w piersi.Babcia śpi do 9.30 więc mam na to czas.Nigdzie się nie śpieszę, fotografuję kwiaty, mam książki, hobby, gazety, filmy, internet i kochanego sierściucha który śpi ze mną i mogę z nim pogadać po polsku.Nikt mi się nie wtrąca bo jesteśmy same, sama zajmuje się lekarzem,zakupami i finansami.Grzechem byłoby narzekać.
Ale człowiek taki durny ma w tej swojej głowie i ciągle szuka czegoś czego nie ma, a potem okazuje się, że nie tak miało być. Są dni kiedy dałabym wszystko za parę chwil w empiku czy kawiarni na wrocławskim rynku....ale to tylko chwila, bo nic nie można robić cały czas, nawet siedzieć w tym empiku
.a gdzie tzw normalne życie? i co to właściwie znaczy?
Pozdrawiam ciepło.
ps ania 37 twój email wraca mi jako nieprawidłowy?? a tutaj mam za słaby net na skype