20 lutego 2015 21:04 / 18 osobom podoba się ten post
Wiecie co, moze bedziecie sie smiac, ale trudno ...
Moj maly sukces - nauczylam sie odrozniac dobre wina i radosc z kieliszka, naprawde jednego kieliszka, dobrego czerwonego wina, w dodatku raz kiedys, bo dobre wino w Szwajcarii niestety, ale tanie nie jest. Na BN zawiozlam do domu butelke prawdziwego szampana i butelke czerwonego, wytrawnego wina o nazwie Eximius - Primitivo di Manduria, rocznik 2010. Ludzie, nigdy bym nie przypuszczala, ze wino moze tak smakowac. Juz mam kupione dwie butelki na Wielkanoc do domu, nawiasem mowiac, dwie ostatnie butelki, jakie byly w sprzedazy. A dzis, jako, ze mam luz, testowalam inne, ale tez wloskie wino - Cesari, Amarone, wytrwane, slodkich nie trawie. Tez wspaniale. Buteleczka 375 ml - na kilka dni, jako, ze otworzone dlugo stac nie moze. Moze kogos taki wpis urazic, zirytowac, ale ja uwazam, ze wszystko jest dla ludzi, tylko trzeba wiedziec kiedy, ile, i co mozna. W moim polskim domu alkoholu nie ma, tylko ja przywoze cos dobrego i to sa male ilosci. Tak wiec alkoholizmu niechaj mi nikt nie przypisuje. Tu, w CH, jest normalna sprawa, ze jak jest jakos obiad, kolacja z goscmi, czy jestesmy w restauracji - musi byc lampka wina do posilku. A i sie pochwale, ze moj pracodawca jest naprawde znawca win, wiec ucze sie nie tylko niemieckiego, ale i poznaje dobre trunki!