Nasze małe i duże sukcesy

26 sierpnia 2014 15:31
margolcia ja bym siebie oceniła na mniej (skromna jestem:) ale dziekuje Ci bardzo za wsparcie;)
19 września 2014 23:08 / 3 osobom podoba się ten post
Moj sukces na dzis: kot pdp wskoczyl mi na kolana i dał sie pogłaskac,a nawet przycupnął i pomruczał troche
Akceptacja mojej osoby zajęła mu 8 dni
Takiego niedotykalskiego kota w życiu nie spotkałam
Ale czuję że od dzis bedziemy przyjaciółmi
19 września 2014 23:12 / 4 osobom podoba się ten post
Mój sukces - udało mi się odkurzyć podłogi podczas nieobecności dziadków.
Nie wiem, czy pamiętacie, ale tutaj podłóg nie wolno odkurzać odkurzaczem, bo jeszcze by się zniszczyły. Do tego służy miotła...
No ale jak wybyli, to mi miotła w tym tygodniu odpadła:)
19 września 2014 23:16 / 4 osobom podoba się ten post
wichurra

Mój sukces - udało mi się odkurzyć podłogi podczas nieobecności dziadków.
Nie wiem, czy pamiętacie, ale tutaj podłóg nie wolno odkurzać odkurzaczem, bo jeszcze by się zniszczyły. Do tego służy miotła...
No ale jak wybyli, to mi miotła w tym tygodniu odpadła:)

Ja w zakazany sposób kuchenkę myję. Najpierw patrzę przez okno czy córka nie idzie, a później szybciutko czyścikiem ją pucuję :))))))))))))
19 września 2014 23:19
A w jakim mieście jesteś?
19 września 2014 23:23
To nawet 2 DM-y masz:)
19 września 2014 23:27 / 3 osobom podoba się ten post
Do czego to dochodzi,że sukcesem jest odkurzenie podlogi,wyczyszczenie kuchenki,czy ,jak w moim przypadku- pogłaskanie kota
19 września 2014 23:29 / 1 osobie podoba się ten post
Trzeba się cieszyć z każdego sukcesu:)
19 września 2014 23:34 / 2 osobom podoba się ten post
Ja z mojego cieszę sie bardzo..bo juz mialam kompleksy ze cos ze mną nie tak,ze kot mnie nie lubi.
19 września 2014 23:43 / 2 osobom podoba się ten post
greenandy

Do czego to dochodzi,że sukcesem jest odkurzenie podlogi,wyczyszczenie kuchenki,czy ,jak w moim przypadku- pogłaskanie kota :-)

No, aż mi się brzuch ze śmiechu trzęsie :DDDDDDDDDDDD
Dpisz to do swoich sukcesów, bo mnie ostatnio trudno rozśmieszyć :))))))))))))))
19 września 2014 23:44 / 4 osobom podoba się ten post
W domu też jestem aktywną osobą, a tutaj na odwrót - dopada mnie marazm i w wolnym czasie najchętniej śpię. Po pierwsze wtedy szybciej czas leci, a po drugie nie mam tego kontrastu, że na zewnątrz normalne życie się toczy, ludzie wychodzą, mają swoje sprawy. A ja tkwię w zamknięciu. Jak nie wychodzę to tego nie widzę:)
19 września 2014 23:46 / 3 osobom podoba się ten post
wichurra

W domu też jestem aktywną osobą, a tutaj na odwrót - dopada mnie marazm i w wolnym czasie najchętniej śpię. Po pierwsze wtedy szybciej czas leci, a po drugie nie mam tego kontrastu, że na zewnątrz normalne życie się toczy, ludzie wychodzą, mają swoje sprawy. A ja tkwię w zamknięciu. Jak nie wychodzę to tego nie widzę:)

Myslałam, że tylko ja tak mam. Jeszcze na poprzednim wyjeździe potrafiłam wyjść z domu, a teraz na samą myśl robi mi sie nieswojo.
20 września 2014 10:54
Jak jestem w nowym miejscu,to jeszcze ciekawi mnie okolica.Ale teraz jestem tu drugi raz,i mniej wiecej ją znam.Moglabym niby wsiaśc w auto i pojechac gdzies dalej.Ale nie chce mi się! Marazm,marazm...
20 września 2014 11:08 / 1 osobie podoba się ten post
Dziewczyny mam to samo,też nie chce mi się wychodzić.Tutaj jestem tak jakby w niebycie,nie mogę sobie wytłumaczyć,że to nadal moje życie i powinnam wycjągnąc z tych wyjazdów dla siebie,tyle ile się da.Bardzo ,bardzo tęsknie za swoim życiem,choć też do wspaniałych nie należy,ale przynajmniej to ja decyduję co,?gdzie? kiedy?jak?Do tego wszystkiego za oknem leje deszcz oj smuteczki, smuteczki.......
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
20 września 2014 11:19 / 1 osobie podoba się ten post
Moim sukcesem jest ukończenie wczoraj 10-cio tygodniowego trudnego treningu,cieszę się podwójnie bo to było moje drugie podejście...uffff...