Nasze małe i duże sukcesy

11 stycznia 2014 22:28 / 5 osobom podoba się ten post
A ja Wam opowiem o moim niewielkim ale wielkim sukcesie jakim było zachowanie się mojej nastolatki w bardzo trudnej sytuacji. Mówię o czymś całkiem ekstremalnym dla dziecka.
Moja córcia sprawdziła się jako przyjaciółka, taka prawdziwa od serca. Jest 14 letnią dziewczyną, w pierwszej klasie gimnazjum. Kiedy jej dobra koleżanka załamała się z powodu nieszczęśliwej miłości i zrobiła sobie krzywdę, moja córcia była pierwszą osobą, która zobaczyła pokaleczone ręce, wydrapane na skórze przedramienia imię chłopaka. Zareagowała natychmiast - zabrała wszystko co ostre, przetrząsnęła plecak, ostrzegła innych w klasie by w żadnym wypadku nie dali, pożyczyli koleżance nic ostrego, 'walnęła" pogadankę i przez trzy dni była cieniem dziewczyny, nie szukała żadnej pomocy tylko działała, tłumaczyła, przytulała i pozwalała się wypłakać.
O wszystkim dowiedziałam się po powrocie do domu, w pierwszej chwili byłam przerażona, zadawałam sobie pytanie o rodziców tamtej dziewczynki, dlaczego niczego nie zauważyli i było mi ich szkoda...
11 stycznia 2014 22:30
Bo ich dziecko nie podzieliło się z nimi swoim nieszczęściem, nie mieli szans jej pomóc...
11 stycznia 2014 22:33 / 1 osobie podoba się ten post
A ja wlaśnie się tej beztroski finansowej boję-- że zamienię moje ,  skromne ale niezależne życie- na cudzy czas plus pieniądze?
 
11 stycznia 2014 23:15 / 10 osobom podoba się ten post
Mnie też ciągnęło zawsze w świat.Tak się zlożyło,że zupełnie inną drogę wybrałam jako młoda osoba.No cóż, teraz przynajmnniej wiem czego nie chcę.Gadałam już od kilku lat,że jak tylko córka będzie pełnoletnia wyjadę za granicę.No i przekonałam się,że takie bla bla bla nagle stało się faktem.I z jednej strony się cieszę i wiem,że nie należy na pusto puszczać życzeń w kosmos...bo się niechcący spełniają.Będąc tu szybko się zapomnia o tzw. "godnym życiu w PL", skromnym ale własnym, bo wszkaże trawa jest bardziej zielona gdzie nas nie ma.Mleczko47 twój post o uzależnieniu to esencja.Nie da się jednak żyć na tym świecie nie pracując ;-)no chybaże się jest emerytem bądź rencistą, bądz córką rodziny królewskiej lub gwiazdy hollywood ;-).Wole już te spontany pt. mam ochotę kupić sobie wieżę, kupuję od ręki w sklepie internetowym i przysyłają mi do domu.Jak wrócę, posłucham sobie muzyki w ekstra jakości....niż o k...a znowu dzwonią o niezapłaconą ratę.A tak naprawdę życie bez kredytu w dzisiejszych czasach jest niewyobrażalnym luksusem.W końcu wciąż narzekając zapominamy,że mieszkamy w najbogatszej i najspokojniejszej części świata.Poza tym, no w której pracy można sobie tak bezkarnie ponarzekać na forum i nie martwić się co szef powie?A jak się wkurzę i nawrzucam pod nosem po polsku to też bez konsekwencji.Wszakże nikt mnie nie rozumie
11 stycznia 2014 23:35 / 4 osobom podoba się ten post
masz rację Andrea. Ja tak mam. Jak mam dobry dzień, to pisze duzo i głupoty (jak np. w Nowy Rok), a jak gorszydzien to a;bo  nie pisze wcale, albo czasem tylko cos wtrącę, a jak jest na prawde źle, to się skarże.
I po to jest przecież to forum. Zgadza sie???
11 stycznia 2014 23:40 / 4 osobom podoba się ten post
No jakoś sobie trzeba tłumaczyć ten "dziwny świat".Mnie po wyjeżdzie też zweryfikowały się znajomości.Okazało sie,że tak naprawdę ma tylko 3 prawdziwych przyjaciół na których mogę liczyć...a może aż 3?To chyba sukces.Reszta to "tylko znamy się z widzenia".Ale już za parę dni...za dni parę wezmę plecak swój i gitarę...la lala i zjem najpyszniejsze lody w Amoreto na rynku wrocławskim.No cóż....ewidentnie mi odbija przed wyjazdem, mam huśtawkę nastrojów...ale to też podobno norma.Moja znajoma miała strasznie upierdliwego PDP który agresywnie reagował, przywalił jej kiedyś z nienacka laską przez plecy,aż któregoś razu jak walił po kaloryferach tą laską w środku nocy,żeby po coś zeszła....wchodząc do pokoju nie wytrzymała i podniosła rękę w znanym nam wszystkim z filmów o Klosie geście....dziadek zamarł i schował głowę pod kołdrę.Od tej pory się uspokoił.Jak widać każdemu odbija w pewnym momencie.... i sukces można osiągać bardzo przedziwnymi metodami.
12 stycznia 2014 00:09 / 3 osobom podoba się ten post
Moim sukcesem z ostatnich miesięcy jest to, że wzięłam się poważnie za oszczędzanie. Postanowiłam na przykład nie kupować nowych książek, zanim nie przeczytam tych, które kupiłam w zeszłym roku i uważnie ograniczam wydatki. Wyznaczyłam sobie dzienną kwotę do wydania i przestrzegam tego. Robię to wszystko z radością, czytam fajne blogi np. jak oszczędzać pieniądze oraz od zera do milionera i są to moi wirtualni przyjaciele. Moja sytuacja jest szczególna, gdyż mamy poważne długi i ich spłata zajmie dobre kilka lat. Jednak nie chcę wszystkich pieniędzy przeznaczać na nie, gdyż to zabije we mnie motywację do pracy. Dlatego oszczędzam na kilka celów, odkładając codziennie określone kwoty, są to skarbonki 3 miesięczne, półroczne oraz roczne. Bardzo mi zależy na tym aby wytrwać.
12 stycznia 2014 00:11 / 1 osobie podoba się ten post
Tak czytam wasze wypowiedzi i sama nie wiem czemu wole jechac do De jako opiekunka....niz pracowac w Pl ??
Nie mam ani kredytu, ani komornikow, ani rat do splaty, ani nikogo do utrzymania ...jestem sama i sama na siebie musze zarobic i zadbac o swoja przyszlosc ...
12 stycznia 2014 00:29 / 6 osobom podoba się ten post
85marzena

Tak czytam wasze wypowiedzi i sama nie wiem czemu wole jechac do De jako opiekunka....niz pracowac w Pl ??
Nie mam ani kredytu, ani komornikow, ani rat do splaty, ani nikogo do utrzymania ...jestem sama i sama na siebie musze zarobic i zadbac o swoja przyszlosc ...

To pewnie trochę śmiesznie zabrzmi, ale ja podejmę się próby odpowiedzenia Ci na to pytanie :)
Może dlatego że jesteś młoda, niczym nie ograniczana i nie ma niczego, co narzuciłoby Ci myśl że POWINNAŚ zostać w Pl.?
Może dlatego że chcesz skorzystać z sytuacji i zobaczyć coś innego niz widywałaś dotychczas?
Może dlatego, by w najbliższych latach NIE MIEĆ długów, komornika, rat do spłacenia, a za to mieć jakieś oszczędności?
Może dlatego że widząc obraz polskiej sytuacji społeczno-gospodarczej masz niesmak w buzi i w głowie?
A może wszystko na raz?
 
Bez względu na to który powód był Ci największą motywacją - i tak wybrałaś dobrze. Kiedy stwierdzisz że masz dość - nic nie ograniczy Cię ani nie powstrzyma przed powrotem do kraju. A jeśli życie potoczy Ci się tak że zechcesz zostać tu, to też wyjdzie na plus. I tego się trzymaj! :)))
12 stycznia 2014 00:32 / 1 osobie podoba się ten post
85marzena

Tak czytam wasze wypowiedzi i sama nie wiem czemu wole jechac do De jako opiekunka....niz pracowac w Pl ??
Nie mam ani kredytu, ani komornikow, ani rat do splaty, ani nikogo do utrzymania ...jestem sama i sama na siebie musze zarobic i zadbac o swoja przyszlosc ...

a bo to mało młodzieży pracuje za granicą??? ;-) sama namawiam do tego swojego dzieciaka...no ale jest jeszcze chłopak.A on się nie kwapi do nauki języka.
Nic nie jest na zawsze.Nie wiesz, co może Cię  spotkać jutro i jak zmieni się sytuacja ważne,że Ci się podoba i dajesz radę.liczy się tu i teraz no i nasze marzenia.
 
12 stycznia 2014 08:42 / 3 osobom podoba się ten post
No wlaśnie, ja wczoraj mialam taki nastrój , pełen lęków i obaw o moje --Ja--.
Spędziłam z rodziną dp wspaniałe popołudnie, obiad, wycieczka po okolicy, to jest serdeczna rodzina, a wieczorem jak przeczytalam wpis Polenty-- to nie był mój czas--ale dzisiaj już wiem -- to jest moja praca--  a moje zycie sama ksztaltuję!
Pisz bo mądrze piszesz:)
12 stycznia 2014 11:10 / 3 osobom podoba się ten post
Tak poczytałam opowieść Basi o Leberwurscie i wszystkie moje stelle stanęły mi przed oczami.
Stella nr 1 - słaba znajomość języka, wymagający Podopieczny, który czasem zrobił mi przykrość ale miałam osobne mieszkanie, przespane noce na bardzo wygodnym, sterowanym pilotem łóżku. Faktyczna praca była nie dłuższa niż 8 godzin dziennie z prawie wolną niedzielą.Byłam tam 4 miesiące i nie chciałam wracać. Teraz żałuję. A jeśli chodzi o jedzenie to raz mi się oberwało od PDP, bo zjadłam JEGO czekoladę choć Jego żona mówiła, że mogę brać wszystko na co mam ochotę.
Stella nr 2 - fajny PDP lubiący TV i brak innego towarzystwa, pomoc pflegedinst i mili synowie. Internet i darmowy telefon do PL, duże łóżko. Nauczyłam się prowadzić auto z automatyczną skrzynią biegów i robić zakupy na tydzień. Miejsce marzenie dlatego to było tylko świąteczne, miesięczne zastępstwo.
Stella nr 3 - PDP z zaawansowanym AL, chodzący, nieagresywny. Żona PDP wymagająca, córki też ale miałam całkiem osobne mieszkanie w kamienicy obok i przespane nocki, łóżko było wygodne choć wąskie. Po dwóch miesiącach się dotarliśmy i było super. Byłam czasem okrutnie zmęczona ale miła atmosfera mi to wynagradzała. Byłam tam 16 miesięcy aż Ginter postanowił odejść.
Stella nr 4 - Jędza i robienie wszystkiego pod Jej dyktando. Czułam się jak tresowany pies. Bałam się włączać tv, bo mój pokój graniczył z Jej sypialnią i było zawsze za głośno. Ta kobieta w ciągu 25 dni zawsze czuła się źle, nie potrzebowała opiekunki tylko kogoś od rana do wieczora i najlepiej Niemkę ale córki się uparły, że ktoś będzie 24/24 w domu i w dodatku wyjdzie taniej. Musiałam liczyć czy piesek zrobił trzy kupki i w razie czego szukać trzeciej, goniłam kilka razy do piwnicy, bo np. przyniosłam za małe lub za duże ziemniaki, prowadziłam samochód jak na nauce jazdy z tym że instruktor był bardzo niemiły. I wysłuchiwałam jakie to Polki są zapominalskie, że zakupy nie takie itd.
Stella nr 5 - urocze małżeństwo, do opieki Pani z Al, pogodna ale jęcząca, bo nie umiała już mówić. Panu mężowi podawałam tylko posiłki i prałam pranie. Domek trochę zapuszczony ale miałam swoje lokum na poddaszu, internet i polską tv. Stała opiekunka wypracowała tam fajne warunki pracy i dlatego to też było krótkie zastępstwo.
Obecnie stella nr 6 - małżeństwo - Pan lat 93 - Parkinson leżący narzekający cały czas gdy tylko nie śpi. Przy nim jest najwięcej pracy i Jego żona - lat 86 - postępująca demencja, depresja, przeczulica skórna, stany lękowe , to "halo" od 15 do 24 huczy mi w głowie. Najlepiej jakbym cały czas stała przy łóżku i Ją trzymała za rękę. Jak Ona się uspokaja to zaczyna pan mąż i tak dookoła pierdoła. Nie gotuję i nie robię zakupów, bo pomagają tu niemieckie opikunki. Przerwę mam 2,5 h od poniedziałku do piątku. Weekendy uwiązane w domu. W soboty od 13-stej jestem sama a w niedzielę mam pomoc tylko od 8 - 10. Uważam to za dość ciężkie miejsce ale wiem, że koleżanki Opiekunki mają pewnie ciężej. Ja chyba nie jestem do końca fit.
12 stycznia 2014 11:17
Judora,dośc lapidarnie opisałaś swoje miejsce,ale i to wystarczy,żeby potwierdzić,że jest to bardzo,ale to bardzo ciężkie miejsce.I zapewne jesteś jak najbardziej FIT.To ta praca wpływa żle na twoją aktualna samoocenę.
Ja bym tam nie wróciła.Ile jeszcze ci zostało?
12 stycznia 2014 11:27 / 4 osobom podoba się ten post
Zostało mi jeszcze 18 dni. Jestem tu na zastępstwie. Ja nie chcę tu wracać ale jest dziewczyna, która przyjedzie tu trzeci raz. Jej jest na pewno łatwiej, bo zna perfekt niemiecki i może Jej już nie rusza "halo" i może spokojnie spać na tym łóżku i nauczyła się już olewać codzienne prośby PDP o wizytę lekarską i pretensje, że nie zaglądała do Niego w nocy a On nie spał itp. Mnie to miejsce napełnia smutkiem .
 
I chyba mój post w złym miejscu napisałam . Może Moderator przeniesie do tego w którym się ma dosyć chociaż w sumie to sukces, że wytrzymuję już z szóstą niemiecką rodziną :)
12 stycznia 2014 11:42 / 1 osobie podoba się ten post
judora

Zostało mi jeszcze 18 dni. Jestem tu na zastępstwie. Ja nie chcę tu wracać ale jest dziewczyna, która przyjedzie tu trzeci raz. Jej jest na pewno łatwiej, bo zna perfekt niemiecki i może Jej już nie rusza "halo" i może spokojnie spać na tym łóżku i nauczyła się już olewać codzienne prośby PDP o wizytę lekarską i pretensje, że nie zaglądała do Niego w nocy a On nie spał itp. Mnie to miejsce napełnia smutkiem .
 
I chyba mój post w złym miejscu napisałam . Może Moderator przeniesie do tego w którym się ma dosyć chociaż w sumie to sukces, że wytrzymuję już z szóstą niemiecką rodziną :)

Wytrzymasz te 18 dni,nastaw się pozytywnie,to zawsze pomaga.Myśl sobie o czymś miłym,nawet jak sytuacja napięta.