Nasze małe i duże sukcesy

10 stycznia 2014 22:16 / 2 osobom podoba się ten post
Ja na temat remontów już nawet nie chcę myśleć.Moja sunia miała szceniaczki, 8 sztuk.Słodziaki były nieludzkie,można było godzinami na nie patrzec tak do 3 tygodni.Potem z każdym dniem zaczeły dokuczać.Więc kiedy osiągnęły 8 tydzień życia to trudno opisać co się działo. Same wyłaziły z kojca i buszowały po kuchni i przedpokoju,Pogryzły co się dało,zasikały co mogły,wlazły dosłownie w każdą dziurkę.hi,hi Ale co tam,jak odbierali je po kolei ludzie to za kazdym był płacz . Remontować też było co...
10 stycznia 2014 22:21 / 4 osobom podoba się ten post
Polneta

Ja się zastanawiam....jeśli dziewczyny dużo zarabiałyście, a nie miałyście czasu...teraz go macie...ale to nie jest wasz czas, tylko czas spędzony tak naprawdę w więzieniu i w oddaleniu od rodziny.Ja mimo wszystko gdybym tyle samo zarabiała w PL, zostałabym w Polsce.No chyba,że swojej pracy nie lubiłyście.Ja lubiłam niestety.

Po 10 latach takiej harówy każdy by wysiadł i psychicznie i fizycznie.Możesz mi wierzyć albo nie,ale jeszcze ze dwa miesiące pracy tam i chyba bym zwariowała. W Polsce też nie miałam czasu na życie prywatne czy rodzinne bo ciągle pracowałam.Tu wiem,że po kilku tygodniach wracam i żyję pełnią życia.W Polsce pierwszy urlop wzięłam po 5 latach pracy i pojechałam na 18 dni do Egiptu.
Z perspektywy czasu jednak mimo wszystko wolę tę pracę.
10 stycznia 2014 23:17 / 3 osobom podoba się ten post
Zofija

Witam wszystkich serdecznie,
chcę się podzielić moją radością (małym-dużym sukcesem). Wczoraj zdawałam państwowy egzamin z opiekuna medycznego, część praktyczna. Było ciężko tj. emocjonalnie, ale udała się -Yes, Yes, Yes.... Okropnie wszyscy byliśmy zestresowani (nastraszeni), ponieważ w ubiegłym semestrze na 24 osoby zdające zdało tylko 4. To była jakaś masakra. Tym razem komisja egzaminacyjna była inna i w innym miejscu, a egzamin przebiegał też inaczej. Jednak emocji było co nie miara. Egzamin trwał 2,5, było 3 zadania. Ja miałam jedną wtopne na początku i myślałam, że to koniec. Przy tej całej maskaradzie zaczełam wymieniać pamopersa bez rękawiczek - błąd kardynalny. No ale jakieś błedy były dopuszczone.Wszystko należało wykonac książkowo, także musieliśmy sie mocno spinać. Z tego co wiem to zdali prawie wszyscy (parę osób jest niepewnych). Także chura...
Jutro jeszcze część teoretyczna i mam nadzieję, że uzykam kwalifikacje na opiekuna medycznego.

No a dzisiaj jestem już po egzaminie teoretycznym. Ten egzamin to już luzik. 40 pytań z przedmiotów zawodowych, 4 warianty odpowiedzi, 1 odpowiedż właściwa do zaznaczenia. Pytania raczej proste, aczkolwiek niektóre podchwytliwe, no i niektóre odpowiedzi trudno było wybrać. Aby zdać egzamin to należy zaznaczyć prawidołowo co najmniej 20 odpowiedzi. Chociaż wynik będzie pod koniec lutego, to jestem spokojna. Urzędowe świadectwo kwalifikacyjne zawodu opiekuna medycznego otrzymamy po oficjalnym ogłoszeniu wyników państwowych egzaminów. 
Nauka z dziedziny medycyny i opieki przez ten ostatni rok, bardzo mnie wciągnęło. Zaangażowałam się w to z przyjemnością. Cieszę się, że chociaż tak późno, ale udało mi sie chociaż liznąć wiedzy z medycyny i pielęgniarstwa, która jest moim niespełnionym marzeniem zawodowym. No a ponadto zdobyłam nowy zawód i może jeszcze  w życiu mi  się to przyda.....
10 stycznia 2014 23:18 / 1 osobie podoba się ten post
Zofija

No a dzisiaj jestem już po egzaminie teoretycznym. Ten egzamin to już luzik. 40 pytań z przedmiotów zawodowych, 4 warianty odpowiedzi, 1 odpowiedż właściwa do zaznaczenia. Pytania raczej proste, aczkolwiek niektóre podchwytliwe, no i niektóre odpowiedzi trudno było wybrać. Aby zdać egzamin to należy zaznaczyć prawidołowo co najmniej 20 odpowiedzi. Chociaż wynik będzie pod koniec lutego, to jestem spokojna. Urzędowe świadectwo kwalifikacyjne zawodu opiekuna medycznego otrzymamy po oficjalnym ogłoszeniu wyników państwowych egzaminów. 
Nauka z dziedziny medycyny i opieki przez ten ostatni rok, bardzo mnie wciągnęło. Zaangażowałam się w to z przyjemnością. Cieszę się, że chociaż tak późno, ale udało mi sie chociaż liznąć wiedzy z medycyny i pielęgniarstwa, która jest moim niespełnionym marzeniem zawodowym. No a ponadto zdobyłam nowy zawód i może jeszcze  w życiu mi  się to przyda.....

GRATULACJE !!!!
10 stycznia 2014 23:39 / 1 osobie podoba się ten post
Zofija

No a dzisiaj jestem już po egzaminie teoretycznym. Ten egzamin to już luzik. 40 pytań z przedmiotów zawodowych, 4 warianty odpowiedzi, 1 odpowiedż właściwa do zaznaczenia. Pytania raczej proste, aczkolwiek niektóre podchwytliwe, no i niektóre odpowiedzi trudno było wybrać. Aby zdać egzamin to należy zaznaczyć prawidołowo co najmniej 20 odpowiedzi. Chociaż wynik będzie pod koniec lutego, to jestem spokojna. Urzędowe świadectwo kwalifikacyjne zawodu opiekuna medycznego otrzymamy po oficjalnym ogłoszeniu wyników państwowych egzaminów. 
Nauka z dziedziny medycyny i opieki przez ten ostatni rok, bardzo mnie wciągnęło. Zaangażowałam się w to z przyjemnością. Cieszę się, że chociaż tak późno, ale udało mi sie chociaż liznąć wiedzy z medycyny i pielęgniarstwa, która jest moim niespełnionym marzeniem zawodowym. No a ponadto zdobyłam nowy zawód i może jeszcze  w życiu mi  się to przyda.....

No to raz jeszcze grauluję :)
10 stycznia 2014 23:47
Bardzo dziekuje wszystkim, no i zycze dobrej nocki
10 stycznia 2014 23:48
ivanilia40

Po 10 latach takiej harówy każdy by wysiadł i psychicznie i fizycznie.Możesz mi wierzyć albo nie,ale jeszcze ze dwa miesiące pracy tam i chyba bym zwariowała. W Polsce też nie miałam czasu na życie prywatne czy rodzinne bo ciągle pracowałam.Tu wiem,że po kilku tygodniach wracam i żyję pełnią życia.W Polsce pierwszy urlop wzięłam po 5 latach pracy i pojechałam na 18 dni do Egiptu.
Z perspektywy czasu jednak mimo wszystko wolę tę pracę.

pięknie powiedziane !!!!
11 stycznia 2014 20:17 / 4 osobom podoba się ten post
Mam wiele sukcesow jednym jest np to,że pomimo częstych i nie raz długich wyjazdow rodzina moja trzyma sie razem,mąz ten sam,dom sie rozrósł,ogrod wypiekniał i ja czuje się doskonale.Praca,ktorą wykonuje nie daje mi satysfakcji poniewaz przykladam sie do obowiazkow wykonuje je najlepiej jak potrafię a rezultat zawsze taki sam -   zgon pdp. Przy pierwszej pdp z ktora pracowałam rowne 2 lata płakałam po jej smierci i wtedy lekarz ktory przyjedzał obligatoryjnie co 2 tygodnie (Austra OO)a więc znalismy sie trochę powiedzial mi....... pracowałaś tu 2 lata wiec dlaczego płaczesz,darowałas jej 2 lata zycia w godności.Jej juz nie ma, nie cierpi.
 
Teraz juz nie płaczę staram się nie przywiazywać zawsze powtarzam sobie to nie jest twoja rodzina.Rodzine masz w kraju.Przeciez te wszystkie nasze pdp maja corki,synow,synowe i zięciow i niech oni dbaja o samopoczucie babć,dziadkow,teściowych i cioć.Ja mam zagwarantowac opieke tzn bezpieczeństwo,czystość i inne potrzeby ale tylko osoby za ktora dostaje pieniądze.Szanuje ich ale nie jest to dla mnie osoba bliska.Tak robie i glowe mam spokojna,serce tez mi szybciej nie bije bo podchodzę do tematu jak opiekunka.Nie leczę a dbam.
 
 
 
 
Trzymała mnie w pracy chęć posiadania.No i mam co chcialam nie przewidzialam tylko,ze to jak inne uzaleznienie wychodzi na to że nie chcesz a jedziesz.
11 stycznia 2014 20:31 / 4 osobom podoba się ten post
Polneta

Ja się zastanawiam....jeśli dziewczyny dużo zarabiałyście, a nie miałyście czasu...teraz go macie...ale to nie jest wasz czas, tylko czas spędzony tak naprawdę w więzieniu i w oddaleniu od rodziny.Ja mimo wszystko gdybym tyle samo zarabiała w PL, zostałabym w Polsce.No chyba,że swojej pracy nie lubiłyście.Ja lubiłam niestety.

Mądre słowa, to nie jest nasz czas! Ja wyjechałam ,żeby trochę zdystansem spojrzeć na swoje życie, potem kredyt, raty, proza życia, może jeszcze tylko na to zarobię, istnieje jakaś niewidzialna granica , ktorej nie powinno się przekroczyć.
Potem będzie jeszcze trudniej.
Niedawno przeczytałam książkę --11 jedenaście minut-- w sumie nic ciekawego-- przeżycia osoby trudniącej się najstarszym zawodem świata-- dlaczego wybrała tę profesję-- rozważa kiedy może odejść z zawodu-- jak zarobi na farmę- więc rok-- pokusa- jeszcze rok- odłoży na koncie-- ale wie-- że jak po roku nie "odejdzie" ciagle będzie miał ajeszcze jakis cel.
Porównalam to z moją pracą-- pisze moją , żeby nikt nie poczul sie urazony-- opiekunka=kurtyzana,  chodzi mi tylko o trudność zakończenia.
Większe pieniądze-- ale jakim kosztem-- jakie wyrzeczenia? Warto?
11 stycznia 2014 20:47 / 2 osobom podoba się ten post
dorotee

Mądre słowa, to nie jest nasz czas! Ja wyjechałam ,żeby trochę zdystansem spojrzeć na swoje życie, potem kredyt, raty, proza życia, może jeszcze tylko na to zarobię, istnieje jakaś niewidzialna granica , ktorej nie powinno się przekroczyć.
Potem będzie jeszcze trudniej.
Niedawno przeczytałam książkę --11 jedenaście minut-- w sumie nic ciekawego-- przeżycia osoby trudniącej się najstarszym zawodem świata-- dlaczego wybrała tę profesję-- rozważa kiedy może odejść z zawodu-- jak zarobi na farmę- więc rok-- pokusa- jeszcze rok- odłoży na koncie-- ale wie-- że jak po roku nie "odejdzie" ciagle będzie miał ajeszcze jakis cel.
Porównalam to z moją pracą-- pisze moją , żeby nikt nie poczul sie urazony-- opiekunka=kurtyzana,  chodzi mi tylko o trudność zakończenia.
Większe pieniądze-- ale jakim kosztem-- jakie wyrzeczenia? Warto?

A wiesz,że zadałaś istotne pytanie na ktore nie ma posrednich odpowiedzi i ja Ci napisze,ze w moim przypadku było WARTO!
 
Coś sie traci,ale zyskuje sie coś.U mnie bilans in +.
11 stycznia 2014 20:53 / 9 osobom podoba się ten post
Nie można jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie :czy warto",to zależy od wieku opiekunki,od stanu cywilnego,od sytuacji rodzinnej,od wielkości długów,od ilości komorników,od potrzeb materialnych. Gdybym miała 30 lat i byłabym bezdzietną panienką,bez narzeczonego ,pewnie wolałabym pracować w kraju i założyć rodzinę.Gdybym miała stado komorników na pewno wolałabym pracować jako opiekunka żeby szybciej spałacić długi. Z maretialnego punktu widzenia na pewno warto,bo przy okazji można sporo zobaczyć,podróże kształcą.Jak długo pracować w tym fachu to już indywidualna sprawa.
Więc nie będę oryginalna i powtórzę wyświechtane powiedzienie : punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Dla jednych jest to strata czasu dla innych czysty zysk.
11 stycznia 2014 21:07 / 6 osobom podoba się ten post
Ja też - siódmy rok pracy . Czy się zastanawiałam , czy warto ? Nie , gdyż ja od początku wiedziałam po co jadę . A mój cel wart był poświęcenia.Te lata pracy i nauka niemieckiego na którą postawiłam dały mi pewne atuty do ręki.A to otworzyło przede mną kolejne mozliwości i następny cel . Co tracę - czas spędzony z dala od rodziny , może rozluźnienie niektórych kontaktów towarzyskich , święta spędzone poza domem. Co zyskuję - zabezpieczenie na starość , drugą emeryturę , środki na remonty , na grubsze inwestycje , na coś dla mnie. Uważam , że jestem na plusie.
Może bym była innego zdania , gdyby te pieniądze jakoś się ,,rozchodziły'' , albo gdybym nie miala zrozumienia w domu . Ale mąż mnie wspiera a syn dzięki mojej pracy ma zawód dzięki któremu jest w PL samodzielny finansowo a nawet więcej . Nie wiem jak długo popracuję - to od zdrowia zależy . Chcę jeszcze trochę. Ale jeśli się nie da - tego co zyskalam nikt mi nie zabierze.
11 stycznia 2014 21:10 / 4 osobom podoba się ten post
Andrea - masz  racje,żeby jechać trzeba mieć charakter.Przeciez z  naszym nastawieniem z nasza tradycją,gdzie problemem było wyprowadzenie sie dziecka do pobliskiego miasta pojechałysmy do pracy za granicę. A nauczeni byliśmy blisko mamy, albo razem mieszkać.To my przetarłysmy szlak bo jest nas ponad 200.000 tylko w D.Co tam pojedyncze wyjazdy na saksy czy do bardziej odległych krajow , to my wypracowujemy metody,tworzymy nowy zawód,zarabiamy pieniądze i wracamy do kraju do rodzin.I zobacz jak my możemy teraz żyć?Nasza sytuacja jest gorsza tylko z jednego powodu,że wyjezdzamy w pojedynkę,że musimy być matkami,żonami na odległość ale i to musimy wkalkulować w nasz zawod.
11 stycznia 2014 21:11 / 2 osobom podoba się ten post
O rany,gdybym ja mogła jeszcze raz przezyć swoje zycie,nie bałabym się ruszyć w świat.
Zawsze ciągnęło mnie gdzieś w dal,ale zostałam w domu-tak wyszło.
A jeśli chodzi o ten rodzaj zajecia(opieka),to też nieco inaczej pokierowałabym tą cześcia mojego zycia.
Teraz już musi być tak jak jest.A ile jeszcze to potrwa?Tego nie wiem.Zakładałam,ze do osiagniecia wieku emerytalnego,ale rząd zaserwował mi konieczność dłuższej pracy,bo zmienił się wiek emerytalny.
Nie wiem jak wy,ale ja po tych latach pracy tutaj,nawet cieszę się,że wyjeżdżam,że odcinam się od tego,co w PL,w domu.W DE żyje mi się łatwiej,pieniadz ma inna wartość... wiecie,jak to jest?A potem następuje zjazd do domu,i znowu człowiek się cieszy,że będzie żył własnym życiem,że dookoło ludzie będą mowić po polsku,że będę czuć się u siebie,jako pełnowartosciowa jednostka.
I tak to się przeplata.Ale łuski z oczu opadły mi dawno-żeby skończyć z wyjazdami.trzeba wyznaczyć sobie cel,osiągnać go i nie wyznaczać nowych,bo inaczej wpada się w spirale uzależnienia-a,jeszce na to zarobię,jeszcze to kupie,jeszce...i jeszcze...-i tak do momentu,az będziemy zbyt stare,zbyt chore.
11 stycznia 2014 21:16 / 1 osobie podoba się ten post
Impala

O rany,gdybym ja mogła jeszcze raz przezyć swoje zycie,nie bałabym się ruszyć w świat.
Zawsze ciągnęło mnie gdzieś w dal,ale zostałam w domu-tak wyszło.
A jeśli chodzi o ten rodzaj zajecia(opieka),to też nieco inaczej pokierowałabym tą cześcia mojego zycia.
Teraz już musi być tak jak jest.A ile jeszcze to potrwa?Tego nie wiem.Zakładałam,ze do osiagniecia wieku emerytalnego,ale rząd zaserwował mi konieczność dłuższej pracy,bo zmienił się wiek emerytalny.
Nie wiem jak wy,ale ja po tych latach pracy tutaj,nawet cieszę się,że wyjeżdżam,że odcinam się od tego,co w PL,w domu.W DE żyje mi się łatwiej,pieniadz ma inna wartość... wiecie,jak to jest?A potem następuje zjazd do domu,i znowu człowiek się cieszy,że będzie żył własnym życiem,że dookoło ludzie będą mowić po polsku,że będę czuć się u siebie,jako pełnowartosciowa jednostka.
I tak to się przeplata.Ale łuski z oczu opadły mi dawno-żeby skończyć z wyjazdami.trzeba wyznaczyć sobie cel,osiągnać go i nie wyznaczać nowych,bo inaczej wpada się w spirale uzależnienia-a,jeszce na to zarobię,jeszcze to kupie,jeszce...i jeszcze...-i tak do momentu,az będziemy zbyt stare,zbyt chore.

Siedząc w domu przy piecu i dziergajac skarpety dla wnukow tez sie zestarzeje i rozchoruje.Tak ten siwat jest zkonstruowany.
Wolę jechać narzekać,skarzyć sie i wrocic do domu kiedy skoncze kontrakt a zakonczyc prace kiedy chce.
 
Glowa do gory.Kasy zawsze za malo wiec i robote mozna skonczyć bez wielkich wyrzeczeń.