Na jak długo zwykle wyjeżdżacie na stelle?

15 czerwca 2013 21:27
wichurra

Albo napisz mu na kartce, co on ma Tobie kupić.
A dostałaś kasę na zakupy, czy za swoje zamierzasz?

On mi da na zakupy.
 
Ta rodzina nie jest taka zła,tylko ja nie rozumiem ich mentalności.Z jednej strony rozrzutność,a z drugiej taka oszczędnośc,że szok.
Podałam przykład choćby z ich córką,dziewczya rozglądala się po stole,a nikt nawet nie spytał czy chciałaby jeszcze coś zjeść.
15 czerwca 2013 21:28 / 3 osobom podoba się ten post
Ivanilia,Twoi pracodawcy chyba już tak po prostu jedzą,ale jezeli Ty potrzebujesz więcej,to faktycznie ukroj sobie chleba,powiedz Hartmutowi,że Ty jesz inaczej i trochę więcej.No chyba się nie oburzy jak go o to poprosisz.Żeby było w temacie,to wyjezdżam na ok 3 miesiace,a jezeli chodzi o jedzenie,to się nie podporządkowuję.Jakikolwiek przymus odebrałabym chyba jako próbę gwałtu na mojej autonomii;-)))
15 czerwca 2013 21:30 / 1 osobie podoba się ten post
ivanilia40

On mi da na zakupy.
 
Ta rodzina nie jest taka zła,tylko ja nie rozumiem ich mentalności.Z jednej strony rozrzutność,a z drugiej taka oszczędnośc,że szok.
Podałam przykład choćby z ich córką,dziewczya rozglądala się po stole,a nikt nawet nie spytał czy chciałaby jeszcze coś zjeść.

Jakby chciała coś zjeść, to by zapytała, albo sama sobie wzięła. I pewnie tak u nic jest. I tak jak Tina mówi - pewnie oni już tak po prostu jedzą i nie pomysleli, że Ty możesz chcieć inaczej. Napisz mu na kartce, co Ty jadasz i powiedz, że w Polsce to Ty to zawsze na śniadanie jesz i tyle. 
15 czerwca 2013 21:31
ivanilia40

Jak człowiek głodny to we wszytkich postach widzi jedzenie :)

....wiec ja na moim 3miesiecznym pobycie w Obersdorfie czuje sie jakos ciagle niedojedzona :D
15 czerwca 2013 21:32
tina 100%

Ivanilia,Twoi pracodawcy chyba już tak po prostu jedzą,ale jezeli Ty potrzebujesz więcej,to faktycznie ukroj sobie chleba,powiedz Hartmutowi,że Ty jesz inaczej i trochę więcej.No chyba się nie oburzy jak go o to poprosisz.Żeby było w temacie,to wyjezdżam na ok 3 miesiace,a jezeli chodzi o jedzenie,to się nie podporządkowuję.Jakikolwiek przymus odebrałabym chyba jako próbę gwałtu na mojej autonomii;-)))

Oni niby niczego nie żałują,ale te cieniutkie kromeczki do siedmiu odliczone,tak to wygląda,jakby jedna miałaby być za dużo,ale nawet tą jedną ponad program sam zeżarł.
Sprawdzę co się stanie jutro,jak dokroję sobie tego chleba.Pewnie ma odliczone kromki do wtorku,najwyżej mu pokrzyżuję plany :)
15 czerwca 2013 21:34 / 1 osobie podoba się ten post
A ja tam jadam lepiej niż w domu. Jak pracowałam, to często całymi dniami nie jadłam obiadu - bo zaraz po pracy zaczynały się korki, jak się skończyły to już minimum 19.00 była. Czasami więc dopiero wtedy gotowałam i zbyt duże kolacje na noc jadłam. A w ciągu dnia byle co i byle szybko. Często tylko suche bułki. No i te rybki świeże tutaj:)
15 czerwca 2013 21:41 / 3 osobom podoba się ten post
Ja zadowolona ze szpinaku i salaty jestem bo jem tutaj tego duzo więc zelazo a tego nigdy za wiele,ale np w sobote zawsze robię zupe pomidorowa z torebki i do tego makaron i babcia chyba zapomina ze to KNorr z torebki i mowi wtedy ze wysmienicie gotuje:D a ja nie protestuje hih
15 czerwca 2013 21:45
kasia63

Ivanilia-w niedzielę knajpki są zwykle pootwierane:)A co do jedzenia to poprostu idz do kuchni weź sobie chleba tyle ile potrzebujesz a na ewentualne gadanie odpowiedz ,ze Ty tu pracujesz i jesc musisz i już - chyba masz swobodny dostęp do kuchni?.I jeszcze jedno !Pojechałaś 1x chyba jak pamietam -niech to będzie Twoje frycowe i nauka ,zeby nigdy wiecej nie jeździc do familii!!!!Tylko samotny podopieczny!!!!!!Wtedy ty jestes szefem od kuchni,zakupów i innych spraw!

 To jest szczera prawda z ta rodzinka ja tym razem tez tak wpadłam ,moi podopieczni bo mam pare ,maja siedmioro dzieci i jeden madrzejszy od drugiego jestem juz tutaj drugi raz za pierwszym razem to sie tylko podlizywali a teraz jak wróciłam jest zupełnie inaczej ,ciagle sie wtracaja do wszystkiego a najgorsza jest najstarsza córeczka wogóle brak słow.Dlatego skracam pobyt miałam byc do połowy sierpnia ale postanowiłam ze bede do połowy lipca i niech mnie w d... pocałuja . A jezeli chodzi o jedzenie to lepiej nie mówic ciagle słysze ,,nie masz juz chleba nie masz juz ziemiaków przeciez dopiero kupiłam,, a ja wogóle nie jadam pieczywa a czyje sie tak jakbym wszystko zezarła sama ,szkoda gadac 
15 czerwca 2013 22:11 / 1 osobie podoba się ten post
Ja mam samotnego dziadka, ale zakupami niestety nie rządzę. Poprzednim razem to dawał mi chociaż 50 Euro na bieżące potrzeby, ja mu donosiłam rachunki za zakupy i jak kasa mi się skończyła, to dawał kolejną. No ale moja słynna poprzedniczka (ta o którą awantura z koleżanką Mleczko była) nie wzbudziła dziadka zaufania i nie dawał jej tej kasy. I zobaczył, ze dom się nie zawalił i mi teraz już też nie daje. Chodzimy (tak jak i poprzednio) raz w tygodniu na zakupy i dziadek płaci, ale za to co potrzebuję to mu wkładam do koszyka i nawet się nie pytam. Wiadomo, ze jakoś wielce nie przesadzam, ale na co mam ochotę do zjedzenia dla siebie to kupię i nic mi nie mówi.
 
Aha - dobra rada dla początkujących - przechowujcie rachunki. Już mi się to nie raz przydało. Chociażby wczoraj - mówi mi że chce na kolację takie tam mięso surowe - Hakenpeter. To mu mówię, że nie ma czegoś takiego. A on, że on kupował i było na kasie i musiałam tego zapomnieć zabrać. I już marudzi pod nosem i miny strzela. No to ja po rachunek i proszę - nie ma żadnego mięsa tam. No pokiwał głową i dopiero wtedy mu się przypomniało, ze on w ogóle zapomniał odebrać je od stoiska rzeźniczego.... ale najlepiej od razu winę na Polkę zrzucić.
15 czerwca 2013 22:34
ivetta, katti82 i inne dziewczyny - stellę mam nigdzie, na zabitej wsi ... Zawsze byłam sama z podopiecznym ...Obecną panią dzieci opuściły minimum 20 lat temu (chyba nie bez przyczyny) i tak naprawdę pierwsza była tu opiekunka, a póżniej dzieci zaczęły porządkować dom - wcześniej chyba nie mogły tego zrobić.. Sama rozmrażałam zamrażarkę, w której były produkty też 1996 roku... Z chlebem miałam te same ograniczenia nim nie nauczyłam inaczej ... Radio i telewizor bardzo denerwowało moich podopiecznych, a i sama wolałam być na nasłuchu bo przecież nikt mnie nie wyręczy. Spacery po wsi z babcią, a póżniej samej po paru miesiącach przestają być atrakcyjne ...
15 czerwca 2013 22:39
Aktualna "stella" to domek jednorodzinny. Ja z dziadkiem parter, pokój z tv, www, pełno książek podróżniczych, łazienka i kuchnia. 1sze piętro córka seniora, praktycznie stale wyjezdza 3-7 dni, 2gie wynajmowane. Duży ogród. Alles in ordnung.
15 czerwca 2013 22:55
Wichura - nikt nigdy nie sprawdzal mi paragonów ale tez nigdy ich nie wyrzucam,trzymam w kopercie i jeszcze sobie kajecik prowadze i je tam wpisuję ,teraz np zaznaczam oddzielnie wydatki na kota i babuszkowe papierosy bo to drogie i żeby w razie W na mnie nie było.Jak zjeżdzam -paragony wywalam.Na koniec robie podliczenie ile poszlo kasy na zarcie,koty i fajki:)W sumie to sam dla siebie -wiem wtedy ile nas 2 i kot te 5 tyg kosztuje.
15 czerwca 2013 23:02
Najmilej wspominam moja pierwsza podopieczną jak d niej pojechałam miała 96 lat ale babcia była spoko a rodzina jeszcze lepsza ,miałam tam jak w niebie ,dbali o mnie jak o czlonka rodziny,miałam dwa pokoje dla siebie ,łazienke oczywiscie tv wi-fi, jak poprosilam o rower bo moje kolezanki tam miały to dostałam całkiem nowy jeszcze z metkami.Byłam tam na swieta bozego narodzenia ,a musze dodac ze moja corka mieszka 60 kilometrow od miejsca w ktorym byłam to rodzinka zaplaciła taksówke i wigilie oraz 1 swieto spedziłam z corka ,widziałam rachunek kosztowało ich to 60 e ,niczego mi tam nie brakowało,ciagle jakies wycieczki wypady do restauracjii bo babcia nalezała do tych rozrywkowych.Ale niestety tylko 1 rok miałam tak swietnie bo babcinka umarła 14 grudnia zeszłego roku a z rodzina mam kontakt do tej pory .Wiem napewno ze juz nigdzie nie bedzie mi lepiej nie chodzi nawet o te dodatkowe korzysci materialne ale o to jacy dla mnie byli ze spokojem moge powiedziec ze byli jak prawdziwa rodzina
15 czerwca 2013 23:05
kasia63

Wichura - nikt nigdy nie sprawdzal mi paragonów ale tez nigdy ich nie wyrzucam,trzymam w kopercie i jeszcze sobie kajecik prowadze i je tam wpisuję ,teraz np zaznaczam oddzielnie wydatki na kota i babuszkowe papierosy bo to drogie i żeby w razie W na mnie nie było.Jak zjeżdzam -paragony wywalam.Na koniec robie podliczenie ile poszlo kasy na zarcie,koty i fajki:)W sumie to sam dla siebie -wiem wtedy ile nas 2 i kot te 5 tyg kosztuje.

Jednak to forum to kopalnia wiedzy. Kasiu dziekuję, ja w PL wszystkie paragony traktowałam po macoszemu.
15 czerwca 2013 23:08
Scarlet -ja zboczona jestem chyba paragonowo -w domu też spisuje wydatki od lat!!!!tylko paragonów nie trzymam:0