Hawana i podopieczni

14 czerwca 2017 20:00
Alaska

Np.taki ocet jabłkowy,ma wręcz dobroczynne działanie :-)

Oczywiście. Ale tak jak alkohol ścina białko, więc bez przesady, bo uszkodzi watrobę.
14 czerwca 2017 21:28 / 10 osobom podoba się ten post
Hm...
Może myśleliście, że Edytka się na nas (na mnie i na Heniusia) pogniewała za niezjedzenie tego jej przysmaku?
Otóż wcale nie. A jeśli ją zabolało, to nie dała tego odczuć. Ona zjadła z apetytem i położyła się spać, bo napracowała się.
A potem była w bardzo dobrym humorze, bo wypoczęła. Tylko zdrapała miejsce pod plastrem do cieknącej krwi i musiałam ją smarować.
Summa sumarum dzisiaj była grzeczna, więc się z nią do kolacji piffka owocowego napiłam i jest zadowolona.
Kiedy tak mnie nie słuchała i ten taras drapała, to ja z dziadziem ostentacyjnie herbatkę piłam. Jakaś kara musi być. Edytka całego "radlerka " cytrynowego nie da rady wypić , samej jej nie smakowało, w dodatku powiedziałam jej, że nie powinna, bo tabletki bierze, więc nie piła.
A dzisiaj ma powód, żeby się cieszyć
15 czerwca 2017 12:59 / 3 osobom podoba się ten post
hawana

Hm...
Może myśleliście, że Edytka się na nas (na mnie i na Heniusia) pogniewała za niezjedzenie tego jej przysmaku?
Otóż wcale nie. A jeśli ją zabolało, to nie dała tego odczuć. Ona zjadła z apetytem i położyła się spać, bo napracowała się.
A potem była w bardzo dobrym humorze, bo wypoczęła. Tylko zdrapała miejsce pod plastrem do cieknącej krwi i musiałam ją smarować.
Summa sumarum dzisiaj była grzeczna, więc się z nią do kolacji piffka owocowego napiłam i jest zadowolona.
Kiedy tak mnie nie słuchała i ten taras drapała, to ja z dziadziem ostentacyjnie herbatkę piłam. Jakaś kara musi być. Edytka całego "radlerka " cytrynowego nie da rady wypić , samej jej nie smakowało, w dodatku powiedziałam jej, że nie powinna, bo tabletki bierze, więc nie piła.
A dzisiaj ma powód, żeby się cieszyć:-)

No patrzcie państwo, Ty wiesz ,że moja Pdp codziennie wypija szklankę Radlera do obiadu i kolacji.Całe życie piła piwo do posiłków.
W końcu jest byłą plantatorką chmielu,tylko po wylewie zamienili jej na owocowe,ponoć się na początku buntowała ,że taki szajs,
a teraz popija że smakiem.Lekarz powiedział,że nie widzi przeciwwskazań 
15 czerwca 2017 13:01 / 3 osobom podoba się ten post
Alaska

A ja bardzo lubię niemiecką ,kartoflaną sałatkę.Powiem więcej , stałam się "miszczem" w jej przygotowaniu, co potwierdzały niejednokrotnie niemieckie panie domu ,że niektóre Miemki nie umieją jej tak dobrze zrobić, ale na Boga ,w życiu nie robiłam tej sałatki ze słoniną.Z chudziutkim boczkiem a i owszem. Tom się pochwaliła.:-) Robię ja również w Polsce np.do mięsiw z grilla.
Przyjaciele moi uwielbiają, oczywiście z octem (dobrym) ,ale nie w ilościach hurtowych.

Możesz podać przepis na sałatkę, jak robisz?



Sorry Hawanka
15 czerwca 2017 13:03 / 3 osobom podoba się ten post
basiaim

Możesz podać przepis na sałatkę, jak robisz?



Sorry Hawanka :-)

Ok.w przepisach , za chwilę napiszę
15 czerwca 2017 13:15 / 6 osobom podoba się ten post
basiaim

Możesz podać przepis na sałatkę, jak robisz?



Sorry Hawanka :-)

A nie szkodzi.
Ja robiłam to cudo pod dyktando innej pdp czyli:
kartofle w mundurkach ugotować, obrać, pokroić w plastry i zalać zalewą z wody, octu, oleju, soli, cukru i drobno posiekanej cebulki. Mają stać do wchłonięcia zalewy. Podawane były z sałatą masłową pokrojoną w tasiemki(sałata wymieszana z ziemniakami) i pieczoną rybą.
Tutaj Edytka cebulkę zbrązowiła razem ze słoninką, potem zalała ziemniaki  wodą z octem i tym co usmażyła, doprawiła do smaku. Ta sałatka była bez sałaty i bardziej pływająca w lekko brazowym sosie, a pachniała jak czerwona kapusta
15 czerwca 2017 13:37 / 4 osobom podoba się ten post
hawana

A nie szkodzi.
Ja robiłam to cudo pod dyktando innej pdp czyli:
kartofle w mundurkach ugotować, obrać, pokroić w plastry i zalać zalewą z wody, octu, oleju, soli, cukru i drobno posiekanej cebulki. Mają stać do wchłonięcia zalewy. Podawane były z sałatą masłową pokrojoną w tasiemki(sałata wymieszana z ziemniakami) i pieczoną rybą.
Tutaj Edytka cebulkę zbrązowiła razem ze słoninką, potem zalała ziemniaki  wodą z octem i tym co usmażyła, doprawiła do smaku. Ta sałatka była bez sałaty i bardziej pływająca w lekko brazowym sosie, a pachniała jak czerwona kapusta:-)

Ja podobnie jak Ty, też pod dyktando jednej Pdp - ziemniaki w mundurkach, cebulka, albo lauchzwiebel, zalewa taka sama + pieprz czarny mielony + ogórek (świeży, a w PL robię z kwaszonym).  A w ogóle co dom, to receptura inna, tutaj Pdp ponoć z majonezem i jajkiem gotowanym robiła.
15 czerwca 2017 14:20 / 3 osobom podoba się ten post
Kobietka

Ja podobnie jak Ty, też pod dyktando jednej Pdp - ziemniaki w mundurkach, cebulka, albo lauchzwiebel, zalewa taka sama + pieprz czarny mielony + ogórek (świeży, a w PL robię z kwaszonym).  A w ogóle co dom, to receptura inna, tutaj Pdp ponoć z majonezem i jajkiem gotowanym robiła.

Chyba tak. Edytka jadła polską sałatkę i myślała, że ja sobie szybko zrobię, ale sekret dobrej polskiej sałatki to rozmaitość warzyw. Ona nie wyczuła tam, a może nie było, selera i pietruszki. A bez tego to dla mnie takie samo byle co jak ta jej sałatka. Zjem ale szału nie ma.
15 czerwca 2017 15:16 / 2 osobom podoba się ten post
hawana

Chyba tak. Edytka jadła polską sałatkę i myślała, że ja sobie szybko zrobię, ale sekret dobrej polskiej sałatki to rozmaitość warzyw. Ona nie wyczuła tam, a może nie było, selera i pietruszki. A bez tego to dla mnie takie samo byle co jak ta jej sałatka. Zjem ale szału nie ma.

Tak, naszą polską warzywną przecież też każdy robi  inaczej. Tylko jeden składnik jest stały - marchew
15 czerwca 2017 17:04 / 5 osobom podoba się ten post
Kobietka

Tak, naszą polską warzywną przecież też każdy robi  inaczej. Tylko jeden składnik jest stały - marchew :uśmiech ona:

i ziemniaki  
15 czerwca 2017 17:32 / 3 osobom podoba się ten post
ORIM

i ziemniaki :-) 

A i tu się mylisz ziemniaki nie. Ja też nie zawsze dodaję, chociaż ogólnie lubię kartofelki
16 czerwca 2017 09:07 / 4 osobom podoba się ten post
ORIM

i ziemniaki :-) 

Popieram
16 czerwca 2017 09:11 / 4 osobom podoba się ten post
Jeszcze o sałatce. Myślę, że babunia dodała do swojej wersji nieco musztardy i dlatego ten kolorek. Widziałam, że trochę przypaliła cebulkę, ale w smaku nie wyczułam spalonego, więc kolor był raczej od musztardy.
16 czerwca 2017 09:27 / 5 osobom podoba się ten post
Wczoraj Edytka znowu przeszła katusze. Ekspertka zdarła wszystko co się dało. Przed jej przyjściem babunia przezornie moczyła opatrunki octeniseptem i z mniejszych ran oderwała kompresy. One się goją, bo skóra z brzegów rany już nie zdziera się tylko odbudowuje. Tylko w środku zbiera się ropa. Ale ta duża rana jest coraz większa(specjalistka ściera chory naskórek), w środku  utworzył się płat czarnej zgorzeli. Wczoraj poszedł na to plaster ze srebrem.
Spadam do apteki.
16 czerwca 2017 13:11 / 8 osobom podoba się ten post
Przegrupowanie wojsk. Ponowne zajęcie kuchni.

Hihi...Te podchody się nie skończą chyba nigdy.
Kiedy wróciłam z wycieczki Edytka już mi słoninę wysmażyła na skwarki,cebulę i ziemniaki w mundurkach obrała.Wszystko dlatego, żeby słonina się przypadkiem nie zmarnowała, bo zamrozić nie pozwoliła, a Hawana do tego przysmaku się nie pali
No nic, raz to nie zawsze, więc pobratałam te kartofle i zjadłam. Do tego mięso w galarecie(na słodko-kwaśno, czyli Sauerfleich ze sklepu). Taki pomysł na obiad miała babunia.
Oczywiście pochwaliła mnie , że tak dobrze ugotowałam i zajadała z apetytem.
Ale dziadek zachwycony nie był, bo... wiadomo, zimne(w jego pojęciu).
Wczoraj był gulasz z indyka i kalafior , więc pasowało, bo gorące i pływało w sosie.
Nie wyraził jednak swojej opinii na temat potrawy, tylko rzucił uwagę :"dlaczego tyle?" patrząc na kartofle.Odpowiedziałam, że Edytka zrobiła i... dziadzio zjadł wszystko.
Wczoraj zostawił trochę ziemniaków na talerzu, więc wyrzuciłam. Rozkładam na talerze wszystko z garnka. Tragedii nie było, a czasem trudno dokładnie przewidzieć,ile kto zje, tym bardziej, że ostatnio Heniuś zjada coraz mniej.
Edytka mi powiedziała, żebym stawiała na stole i każdy sobie sam nabierze.Jest problem, bo stół malutki i kuchenka ciasna.
Ale...damy radę, taki problem to nie problem.
Gorzej z kondycją dziadka.
Coraz trudniej mu wstać z krzesła, na którym siedzi dzień i noc.
Edytkę to doprowadza do histerii, każe mu chodzić, a sama nie słucha Pflege, która każe jej leżeć w łóżku i co 2 godziny zmieniać stronę.
Przecież piwonie przekwitły i trzeba było ściąć, róże kwitną cały czas,o innych kwiatach nie wspomnę. A jeszcze podlewanie, bo klematisy pod murem zawsze mają za sucho i doniczkowce też przecież.
A po deszczu to trzeba zasklepioną ziemię ruszyć...
I ta prawdziwa wojna z chwastami(bo z Hawanką to na niby)
Więc...po wyjściu Pflegedienst Edytka rusza do boju i nawet pauzy poobiedniej nie potrzebuje.