Czy jest tu opiekunka, która pojechała bez znaj. języka?

06 października 2016 21:35 / 3 osobom podoba się ten post
ivanilia40

Posłuchaj "Seemann "    piękna piosenka do nauki niemieckiego.

Pamiętam adapter Bambino i płyty pocztówkowe z lat 60. A te piosenki to do dzis pamiętam, Seemanna też 



06 października 2016 21:37 / 2 osobom podoba się ten post
Impala

Do luttki-to niemieckie słowo,o którym wcześniej była dyskusja to p u l l e r n---siusiać.
Nie miałam okazji wcześniej napisać,potem widziałam,co koleżanki pisały-pullern jest własciwa pisownia i właściwym znaczeniem.
Jeśli o wyjazdy bez znajomości jezyka chodzi-to bez całkowitej znajomości jest to niesamowicie trudne.Coś jednak trzeba umieć.Wyjatkiem jest sytuacja,kiedy do polskojęzycznej rodziny się trafia.
Co do księgowości w tle opiekuńczym-też należę do tego szacownego grona-mój kierunek to ekonomika i organizacja transportu samochodowego.Ale fajnie po latach napisać,czego to człowiek za młodu się uczył.

Jest też pullen, DUDEN tak twierdzi 
http://www.duden.de/suchen/dudenonline/pullen
06 października 2016 21:58 / 10 osobom podoba się ten post
adamos60

temat troszkę się rozbiegł -konkretnie ,czy jest tu opiekunka co pojechała bez znajomości języka? nie przeleciałem wszystkich postów ,bo wiadomo dlaczego ,ale zaczynając pracę jako opiekun 8 lat temu w Niemczech,powiem uczciwie ,znałem tylko liczebniki ,na steli dopiero uczyłem się niemieckiego a to z pomocą PDP,która dziennie po przyjściu z kościoła przerabiała ze mną jedną lekcje z j.niemieckiego -trwało to dwa lata.Państwo Meyer są też na filmie dokumentalnym ,który ze mną nakręcono w Polsce.Czy teraz są takie przypadki ?ano są słyszałem o takowych,sporadyczne ,ale są.Jedno jest pewne znajomość języka uwalnia nas od wielu stresów a trafiamy na różne stele ,oj trafiamy i co w tedy jak nie umiemy się "wyszczekać"??? łzy i nie potrzebne łzy.

Jadąc do opieki pierwszy raz niby znałam coś, ale tak naprawdę to nie. Niby się w szkole średniej uczyłam ale ile się w szkole nauczyć można kiedy po szkole podstawowej (rosyjski)trafiasz do klasy w której podstawy powinny być opanowane bo program nie przewidywał od zera. I tak sie uczyliśmy (90%klasy w SPmiało albo angielski albo rosyjski) slówek podstawowych i liczyliśmy na te 10%reszty klasy. Plus nauczyłam sie czytać litery.
Potem dluuuuuga przerwa, wszystko pozapominałam. W drodze jak robiliśmy przerwy i słyszałam jak Niemcy szprechają to sama siebie pytałam "co ja tu robię".
Jak już gdzieś pisałam trafiłam na bardzo wyrozumiała rodz. i pdp. sprawną psychicznie. Dużo mnie nauczyli. Pdp pytałam się o wszystko. Wskazując palcem was ist das i tak wkółko coby się z ich wymową zapoznać.  Z pdp gazety czytałm  i co z tego, że wiele nie rozumiałam, Dużo zapisywałm, do tego jakieś proste seriale typu "Alles was zahlt" i radio. Uczyłam sie pojedyńczych słówek, nie przejmując sie gramatyką. Wszędzie mialam oczywiście ze sobą przyjaciela - slownik. A ile śmiesznych błędów popełniłam, chyba ich nie zliczę, np.mówię:der Junge hat vierzig Grad Finger......, ach było tego troche.  Najważniejsze, dużo mówić, nie bać się, że się coś źle powie i poprosić ich żeby poprawiali. Sami raczej bez wcześniejszego przyzwolenia nie poprawią.
Dzisiaj to już inna bajka. Jak jestem w Niemczech łapię się na tym, że myślę po Niemiecku. Mówią mi, że fließend i choć się z tym do końca nie zgadzam, to cieszę się, że tego czasu nie zmarnowałam.
07 października 2016 09:52 / 2 osobom podoba się ten post
A co tam dodałam sobie jedną gwiazdeczką, a co tam przecie Jolcia zasłużyła.

10 października 2016 12:13
Urszula1971

Mogłabyś coś więcej o tym powiedzieć..poproszę..Takie rady są na wagę złota i bólu! :)

Powoli mi przechodzi..Dziękuje za pomoc i rady. Chciałam sobie odpocząć a tu znikąd, ni z gruchy pietruchy, taka niespodzianka..ból okropny (dobrze, że przechodzi powoli). Następnym razem zastanowię się czy jest sens kupowania tylu rzeczy na raz, czy nie lepiej pójść kilka razy po te same rzeczy do sklepu. Jak mnie złapało to nie wiedziałam co zrobić żeby przeszło..cholercia tak jak by mnie coś w środku rwało..okropnie dokuczliwe..i wkurzające. Jak mnie to unieruchomiło nie zdajecie sobie sprawy. Pierwszy rentgen wykazał mi jedynie dyskopatie..ale przecież to wiedziałam wcześniej :) dziwne, że nic nie wykazało..Dobrze, że trafiłam do dobrego lekarza..dzięki niemu się dowiedziałam co to jest i jak zniwelować tego skutki. Nadal odczuwam to dziadostwo, ale ulga jest znacząca. Dostałam zastrzyk i leki przeciwbólowe..oraz nie zgadniecie co jeszcze...środki nasenne :) tego akurat nie wzięłam..Ale przedewszystkim otrzymałam informację ze ustąpienie bólu to nie koniec leczenia..że potem dobrze by było pójść zapisać się na specjalne masaże i rehabilitacje..Możecie mi cos doradzić? Jaki masaż polecacie? Jest tyle informacji, ale wolałabym dowiedzieć się od kogoś kto to przeszedł..nie chcę sobie zaszkodzić..nie chcę żeby przez niewłaściwy masaż ból mi wrócił, choć i tak jeszcze nie przeszedł do końca..
10 października 2016 12:25
Malina

serio pomaga

Ostatecznie nie skorzystałam z tego, ale bardzo bardzo Ci dziękuję za życzliwość i chęć pomocy.
10 października 2016 12:31
Już nie zaśmiecam tematu..:)
01 grudnia 2016 14:59
Basiu ja tak pierwszy raz wyjechałam odezwij się do mnie na priv to Ci opowiem co i jak:) Pozdrawiam
02 grudnia 2016 09:50 / 7 osobom podoba się ten post
Nigdy nie uczyłem sie niemieckiego, ani w szkole, ani na żadnych kursach.
Łatwiej mi było może tylko z tego powodu, że jestem z Pomorza /z dawnych Prus Zachodnich/, gdzie w potocznej mowie jest dużo naleciałości z niemieckiego, a moi dziadkowie i rodzice, choć byli Polakami, z konieczności uczyli się i dużo mówili po niemiecku
Jak wyjeżdżałem pierwszy raz do pracy w Niemczech, to niemiecki znałem tylko z "Czterech pancernych" - "guten morgen", "Haende hoch" i "nicht schiessen".
A potem juz jakos poszło. 
Najwazniejsze, to słuchać i bez strachu próbować mówić. Jakkolwiek, ale mówić. Jak będzie coś nie tak, to zapewne cię poprawią. Pomocne są samouczki, słowniki i tlumacze. Wtedy jeszczcze nie było dostepu do takiego dobrodziejstwa jak internet z całymi jego zasobami.
A do tego czytanie. Dużo czytania. Nawet jak na początku nie zrozumiesz więcej niż 10% tekstu, to warto czytać, najlepiej gazety.
Powodzenia

 
02 grudnia 2016 09:55 / 5 osobom podoba się ten post
Identycznie było ze mną,tyle co podłapałam z filmów wojennych... "Haende hoch" jednak do dziś używam,bo tylko wtedy mój pdp reaguje szybko,jak mówię grzecznie " jetzt Haende nach oben bitte" to kompletnie nie kuma.
02 grudnia 2016 14:11 / 7 osobom podoba się ten post
Niemieckiego uczyłam się przez dwa lata bardzo dawno temu i nigdy nie używałam na co dzień.Jadąc tu pierwszy raz zostałam przeegzaminowana przez telefon, oceniona najniżej i pozbawiona złudzeń...wszelkich. Na miejscu okazało się, że nie jest tak tragicznie tylko po prostu... źle. Zaczęłam sama powtarzać i uczyć się nowych słów. Korzystalam z netu i podrecznika. Prosiłam moja Pdp, aby mówiła do mnie powoli bo wtedy jestem w stanie zrozumieć o co jej chodzi....nigdy nie okazała mi zniecierpliwienia, dlatego coraz śmielej zaczęłam mówić a jeśli czegoś nie wiedziałam to pytać. Na spacerach często zadaje Jej pytania....Was is das....?? Ona mi odpowiada...a ja powtarzam....i tak się bawimy wspólnie.....
02 grudnia 2016 14:29 / 7 osobom podoba się ten post
ewa59

Niemieckiego uczyłam się przez dwa lata bardzo dawno temu i nigdy nie używałam na co dzień.Jadąc tu pierwszy raz zostałam przeegzaminowana przez telefon, oceniona najniżej i pozbawiona złudzeń...wszelkich. Na miejscu okazało się, że nie jest tak tragicznie tylko po prostu... źle. Zaczęłam sama powtarzać i uczyć się nowych słów. Korzystalam z netu i podrecznika. Prosiłam moja Pdp, aby mówiła do mnie powoli bo wtedy jestem w stanie zrozumieć o co jej chodzi....nigdy nie okazała mi zniecierpliwienia, dlatego coraz śmielej zaczęłam mówić a jeśli czegoś nie wiedziałam to pytać. Na spacerach często zadaje Jej pytania....Was is das....?? Ona mi odpowiada...a ja powtarzam....i tak się bawimy wspólnie.....:-)

Byl czas,ze zdanie pt. " Was ist das?", bylo moim drugim imieniem  Zmienilo sie to na szczescie. Pewnie bardzo pomocne bylo moje gadulstwo wrodzone (pobic mnie w tej dziedzinie moze tylko Barbara N.,i nikt wiecej! Chociaz Kobietka tez potrafi sie rozhulac sie slownie). A najlepiej mi sie klocilo po niemiecku,przez dluzszy czas to wychodzilo mi najlepiej 
10 grudnia 2016 18:29 / 7 osobom podoba się ten post
Miałam kontakt z językiem niemieckim w szkole średniej, jednak po 30 latach naprawdę niewiele się pamięta. Kiedy zdecydowałam się na podjęcie pracy w opiece zostałam "przepytana" w kilku agencjach, bo to norma. Za każdym razem odpowiadałam śmielej i bardziej na luzie, bo pytania się powtarzały Najbardziej zestresowało mnie, kiedy syn pdp zadzwonił do mnie, żeby porozmawiać. Od razu zrozumiałam, że nie będzie łatwo. Jednak udało się, rodzina mnie zaakceptowała, a praca nie przerosła. Warto czasem być upartym
20 grudnia 2016 19:15
czy ktos korzysta z tłumaczy elektronicznych?
20 grudnia 2016 19:21
jowa1969

czy ktos korzysta z tłumaczy elektronicznych?

Te ustrojstwa to nie jest najlepszy pomysł.
Większość ma wgraną pewną ilość gotowych zwrotów i zdań, ale z doświadczenia wiem, że są mało przydatne.
Jak masz internet, to chyba najlepszym wyjściem jest korzystanie z tłumacz Google. On opiera się na tym, co jest w całej sieci i całkiem nieźle tłumaczy. Zdarza się, że czasami wychodzą małe głupstwa, ale generalnie jest zrozumiały. Ja miałem krótko zmiennika, który niemieckiego ani w ząb i ze wszystkimi  "rozmawiał" używając tłumacza Google. Niemcy mówili, że było OK.