Żabiennik czyli skok na DE

18 marca 2014 10:23 / 2 osobom podoba się ten post
Oj Asik, Asik !!! Ja ja Cię lubię czytać ;-)))))
18 marca 2014 23:43 / 20 osobom podoba się ten post
(*) Przepraszam wszytskich za póxną porę....dzis mialam cięzki dzien...teraz zapałkami podpierałam powieki ....ale przepisałam jeszcze przed północa :)
 
Trudna decyzja...
 
Dzwonila dzis koordynatorka z firmy w sprawie potwierdzenia daty mojego wyjazdu i wymiane...
Juz w styczniu zaczęłam analizować ten wyjazd...w połowie lutego konczy sie zadeklarowany przeze mnie trzeci miesiąc pobytu w tym miejscu. Patrzyłam na kalendarz i oczom nie wierzyłam....tak szybko minął ten czas...tyle sie wydarzyło, tyle sie nauczyłam , nie raz popazyłam żabie łapki i omal ich nie poalmałam na zboczach góry z lochem w środku. Ale minął niespodziewanie szybko...
Patrze wiec na kalendarz i ...katastrofa...Jeśli wyjade do domu w polowie lutego to będe musiala wrócic w połowie marca. A 26 marca moja Maminka konczy 80 lat. No nie moge NIE BYC na jej urodzinach. Z drugiej strony ja juz naprawde mam dosć. Tego g...na, tych pampersów, tego nieustannego "JOHAAANAA!" , tego wiecznego pośpiechu z zakupami,...Mam dośc tej góry, tego widoku przepięknego bo tak naprawde to TYLKO widok mi pozostaje bo o zwiedzaniu czegokolwiek nie ma mowy...mam dość tych sobotnich wyjazdów na kawe czy obiady zawsze przerywanymi wizytą w toalecie...i toalety tez mam dość. Jak sama mam do niej isc to juz mi sie niedobrze robi. Najlepiej żebym w ogóle nie musiała tam wchodzic. Zaczyna mnie drażnic nawet sama pani Danke, Rozi z tym swoim słodkim uśmiechem "No przykro mi bardzo"....Powinnam wyjechac natychmiast żeby znowu nie rozleciec sie na kawałki z takim trudem posklejane...
Ale Mama...Mama ma urodziny tylko raz...80 lat to przy jej chorobie jest medyczny sukces. A co jeśli to będą jej ostatnie urodziny? Daruję sobie? Co powiem? Ze wymięklam? Ze pokonało mnie g...no?!
Nie spałam całą noc....rano wyglądałam jak półtora nieszczęscia. Była sobota. O 11tej przyjechałą Rozi (jak zwykle) i kiedy pani Danke drzemala w fotelu ja w kuchni zaczęłam rozmawiac...o możliwości przedłużenia pobytu. Czy wyraża na to zgodę. Rozi sie bardzo ucieszyła. Uzgodniłysmy ze wyjade w połowie marca.
.......kiedy dziś ten telefon z firmy odebrałam....
- Pani Joanno czy potwierdza pani wyjazd 17go lutego?
- A czy mogłabym zostac jeszcze miesiąc?
- Alez nie ma problemu - odpowiada - Czyli kiedy chce pani wracac ?
- 15. marzec - mówię
- Dobrze, dzis wysle pani dokumenty.
- Ale ja chce na miesiąc do domu i tu wrócic - mówie- Rozmawiałam juz z rodziną.
- Noooo...zobaczymy pani Joanno. Na razie wysyłam papiery i ubezpieczenie.
Klap.  Koniec rozmowy.
I wpadłam w panike. "Zobaczymy pani Joanno"....juz raz to pzreranbiałam. A co jak po powrocie do domu znowu bede czekała prawie dwa miesiące na zlecenie?! Naprawde boję sie że moge tu nie wrócic. Bo musze wrócic. Podpisałam cyrograf że jesli przep[racuje 6 miesięcy to nie bede musiała płacic za kurs niemieckiego. Jak mam pracowac następne 2 miesiące to w miejscu które znam. No i potrzebuje ciągłosci pracy....Nasz budżet nie wytrzyma jeszcze jednego postoju....
Naprawde sie martwię....musze porozmawiac z Rozi jak przyjedzie....
 
19 marca 2014 09:52 / 3 osobom podoba się ten post
Życzę Ci samych lekkich dni, żebyś nie musiała oczu zapałkami podpierać ;-))) wtedy szybciej napiszesz ciąg dalszy.
19 marca 2014 23:59 / 20 osobom podoba się ten post
Naprawde powinnam JUZ wyjechac...
 
 
...bo inaczej starce swoją tożsamość...Całe szczęscie że dzwonie od dwóch dni do domu :) Kochany Stefan przyniósł mi taki tani przednumer do Polski. 01017 na stacjonarne i 01086 na komorke. Jako ze w domu nie mam stacjonarnego to dzwonie na ten drugi numer...Szczęscie ze moge dzwonic i nieszczescie zarazem bo czesto mam po tych rozmowach "nerrrrwa". Ale mowię po polsku...Niemniej chyba za późno dostałam ten kierunkowy ...Przekonalam sie dzisiaj w Aldiku...
Zjechałam dzis po zakupy z czubka gory z mocnym postanowieniem że kupie ogórki kiszone bo strrraszsznie mi sie salatki zachciało :) Bo ja tu gotuję na co ja mam ochote. Pani Danke i tak zawsze, co bym nie podała, reaguje piskiem zachwytu i wcina az milo patrzec i gotowac.Chodze więc miedzy regałami ...no tak stoja słoiki ...ogórki konserwowe, ogórki "twarde" , na moje oko chyba są tez ogórki tzw pikle, maziuga z ogorków, ciapaja z ogórków, ogórki tarte, małe duże, cienkie grube...ale żadnego, nawet połowy kiszonego. Zaopatrzona juz w karteczkę ( po ostatniej kompromitacji z drożdżami) podchodze do pani w kasie i mówię:
- Ich suche sauren Gurken.
- Tu nie dostanie pani ogórków kiszonych - odpowiada z uśmiechem kasjerka
Kurcze! - myśle z zachwytem - ja wszystko zrozumiałam! 
Kasjerka dalej sie usmiechając mówi dalej:
- Ogórki kiszone dostanie pani tylko w ruskich sklepach. Ale to w Kassel.
No - myslę- ja jestem wielka! To tez zrozumiałam! I...nagle w głowie błyskawica...Matko! Kasjerka mówiła do mnie po polsku!!
Tak długo tu jestem i myslałam że jedna Polka tu jestem a tu taka niespodzianka! Zaczęłam zagadywac. Pani kasjerka rozmawiała chętnie dopóki nie zjawiła sie jej koleżanka i jeden klient. W tym momencie przeszła metamorfoze...I przez 2 minuty może (nim sie zorientowałam) ja mowilam po polsku a ona odpowiadala mi po niemiecku. Jak teraz o tym pisze to nie wiem kto ...ja czy ona większego głupa z siebie zrobił. A może jestem niesprawiedliwa...moze jej po prostu nie wolno mówic po polsku...jak jest w pracy...
Wyszłam z mocnym postanowieniem że nie bede kupowac w Aldiku. Ze wstydu nie będe...i żeby pani kasjerki nie narażac na nieprzyjemności. Weszłam jeszcze do Edeki ale tez tylko ogórki w kąpieli octowej były. Szkoda. W domu mialam przygotowane juz warzywa, jaja...trudno...zrobię z konserwowymi. tez można ale ja nie lubie.
Kupiłam tez majonez...ale powiem szczerze...niemiecki majonez nie dorasta do piet naszemu...Salatka wyszła tak sobie. Innego zdania byla pani Danke. Piała na wszystkie tonacje. Nawet do Rozi zadzwoniła "że w życiu tak dobego kartofeln salat" nie jadła. 
No - myslę- kartofel tam był ale jako dodatek. Co za dziwna nazwa...dziwny kraj...dziwne zwyczaje i smaki...
No koniec...jutro ma przyjsc nachbarina...trzeba od rana sie mobilizować...w cierpliwość.
Ach, własnie....nachbariny od ostatniego razu sie nie pokazały...chociaż pani Danke dzwoni niemal codziennie. Myśle...to nie moja pycha bynajmniej...ze przyszły mnie obejrzec...jak małpe w ZOO. 
Jutro ma przyjsc nachbarina co mieszka pietro wyżej na czubku góry. Kiedy jestem na ogrodzie często rozmawiam z jej córka Sylwią...bardzo miła i serdeczna...Ciasto juz w lodówce...A kawe zrobię jak przyjdzie nachbarina :))) 
 
20 marca 2014 00:01
Gosia :) Z czego wnioskowałas ze mam ponad 20 lat? To pierwsze a drugie w jaki stan cie wprowadziło to zdjęcie? 
20 marca 2014 07:55 / 1 osobie podoba się ten post
Asik

Gosia :) Z czego wnioskowałas ze mam ponad 20 lat? To pierwsze a drugie w jaki stan cie wprowadziło to zdjęcie? 

Bo po Twoim pisaniu wyczułam świeżynkę (tzn młodą ,nieobeznaną osóbkę) a tu proszę w każdym wieku można zaczynać.A po drugie ten język jakiego używasz ,Asiunia fajnieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee.Uwielbiam Cię i Hally też oczywiście.Masz poczucie humoru a to mnie cieszy...... Pisz ...
20 marca 2014 09:58
Asik

Gosia :) Z czego wnioskowałas ze mam ponad 20 lat? To pierwsze a drugie w jaki stan cie wprowadziło to zdjęcie? 

W euforię, Asik, w euforię:) jak  jeszcze do tego moje morze kwiatów za oknem, ok 2000 żonkili, niestety białe okazało się żółte:)
20 marca 2014 10:02 / 5 osobom podoba się ten post
Asiu masz ogromny dystans do siebie, to cecha ludzi inteligentnych i skromnych.Za to Cię uwielbiam.
20 marca 2014 10:05 / 7 osobom podoba się ten post
Oj zaraz pusta głowka:) jesteśmy tacy starzy na ile się czujemy:) Asik ma niesamowicie dużo pogody ducha:) a szczęśliwi ci którym udało się zachować trochę dziecka w sobie:) pomomo poważnej metryki:)
20 marca 2014 13:50 / 2 osobom podoba się ten post
Asik, cudnie piszesz:)
20 marca 2014 15:59 / 1 osobie podoba się ten post
Nie mylisz się , bo ja zaczynając zasczytną karierę opiekunki w D. miałam 56 lat .....a guzik , jeszcze nie miałam , bo zaczęłam w lipcu a urodziłam się pod koniec września , O !....No pewnie , ,,,że dobra ....)))))))))))
20 marca 2014 19:35 / 1 osobie podoba się ten post
Asiku!Dziewczyny!
Jak tylko odkryłam to Forum,zawsze marzyłam o jednym - żeby ktoś o Was napisał książkę!Przecież teksty Asika to konkretny materiał na książkę!I jakby do tego dodać nasze przeżycia!To by była naprawdę wspaniała książka!Ale jak to zrobić?!Od czego zacząć?!
20 marca 2014 19:48
pipeta

Asiku!Dziewczyny!
Jak tylko odkryłam to Forum,zawsze marzyłam o jednym - żeby ktoś o Was napisał książkę!Przecież teksty Asika to konkretny materiał na książkę!I jakby do tego dodać nasze przeżycia!To by była naprawdę wspaniała książka!Ale jak to zrobić?!Od czego zacząć?!

Oczywiście, że można.
Trzeba najpierw oddać maszynopis do agencji lub bezpośrednio do wydawnictw.
Moja przyjaciółka pisarka jest oblatana w temacie. Jakby któraś z was chciała...
20 marca 2014 19:51 / 2 osobom podoba się ten post
Przy opisie zakupów w Aldiku tak serdecznie parsknęłam śmiechem, że monitor sobie oplułam. No nic to, monitor się wyczyści. Wiesz Asik ! Mam koleżankę, która pracuje w Irlandii w domu starców i ma w pracy zakaz mówienia po polsku pod groźbą wywalenia z pracy. Nie wolno jej nawet telefonu z Polski odebrać i rozmawiać w rodzimym języku. Pracują tam dziewczyny z różnych państw: Polki, Słowaczki, Czeszki, Hinduski i Pakistanki. Zakaz dotyczy wszystkich narodowości bez wyjątku. Można w pracy rozmawiać tylko i wyłącznie po angielsku. Może tutaj też tak mają.
20 marca 2014 19:55 / 1 osobie podoba się ten post
Dziewczyny?!Może można by coś zadziałać w sprawie tej książki o opiekunkah?!Lena może wskazać kierunek !