Choroba i zespół Parkinsona

21 listopada 2013 20:06 / 3 osobom podoba się ten post
Kiedy nasilaja sie nam drzenia nog i rak, spokojnie czekamy chwile az sie wycisza, poprostu stoimy - najczesciej przy chodzeniu wystepuja.
Dama raczej akceptuje, ze jest chora i tak juz jest i bedzie. Wydaje mi sie, ze wczesniej poslugiwala sie troche aktorsko choroba by dano jej spokoj. Teraz odpuscila sobie i " nie gra", bowiem nauczylysmy sie siebie i widze kiedy probuje udawac, wtedy sie usmiecham do niej , mrugam okiem, Ona podobnie i jest oki.
21 listopada 2013 20:33 / 2 osobom podoba się ten post
Fajnie, że rozpoznajesz jej stany. Ja też jednym rzutem oka wiem, jak się dziadzio czuje. Oczy wszystko mówią ;-)) Przeważnie ma kłopoty przy wstawaniu od stołu. Jak wstaje z fotela to raczej nie. Sporo czyta. Parkinson jest indywidualny. Nie da się porównywać. Ale akceptacja choroby przez PDP dużo pomaga. Niby wiedzą, niby akceptują ale gdzieś tam pozostaje bunt. I z tym trzeba powalczyć, bo to nie pomaga. Mój PDP krępował się np. jak popuszczał ( inkontynencja ) - oduczyłam go tego przez korzystne ku temu chwile do żartów. Wieczorem przeważnie jesteśmy uhahani. Żaden fałsz czy udawanie nie przejdzie, PDP jest wrażliwym człowiekiem, inteligentnym i świetnie wyczuwa intencje.
21 listopada 2013 21:15 / 1 osobie podoba się ten post
Wlasnie oczy i jej usmiech mowia wszystko. Z potrzebami fizjologicznymi radzimy sobie podobnie tzn. zartami
Czytac, nie czyta ale za to z ogromnym zainteresowaniem oglada programy kulinarne i przyrodnicze.
Zauwazylam ze ostatnio czesto szuka wzrokiem, nie wiem jak to nazwac - akceptacji, zapewnienia ze jest dobrze...
21 listopada 2013 21:30 / 1 osobie podoba się ten post
No własnie - akceptacja. Ja od tego zaczęłam z moim PDP. Trochę czasu to zajęło ale trudno się dziwić, że inteligentny człowiek się buntuje w sobie. Jak tylko zauważyłam w oczach coś nie tak to "trening". Albo jak słabnie, żeby się nie denerwował tylko spokojnie oddychał. Ja jestem obok, głaskam i uśmiechając się mówię "joga". My wiemy o co chodzi. PDP po wszystkim ma ubaw ale to dobrze.
21 listopada 2013 21:49 / 2 osobom podoba się ten post
Wiesz Myszko moja Omi caly czas oddycha szybko i plytko, "bawimy sie" wiec w spokojne oddychanie i czasem na moment sie udaje. Ale jest to dla niej strasznie trudne... mi chodzilo, ze Omi szuka mnie nawet podczas zajec z terapeutka i jakby sprawdzala ze widze jak cwiczy, albo daje do zrozumienia ze woli wstac i isc ze mna a nie z terapeutka.
Nie wiem czy jest to dobre, ale pewniej czuje sie kiedy idzie ze mna naszym sposobem niz gdy ma isc z terapeutka za reke lub pod reke.
21 listopada 2013 21:54 / 2 osobom podoba się ten post
Jesteś z nią cały czas, ma w Tobie oparcie i czuje że ja akceptujesz, że jej pomagasz. To szuka na każdym kroku Twoich oczu. Ludzie starsi tak przecież mają. Często nie znajdują tego u swoich dzieci czy rodziny.
21 listopada 2013 22:08
Wiesiula i Mycha, cudnie piszecie i z wielką przyjemnością to przeczytałam. Jesteście mądre,ciepłe, empatyczne, takie opiekunki to chciałabym mieć:)
Moja podopieczna też ma Parkinsona, jakoś sobie radzimy i też szuka moich oczu.
21 listopada 2013 22:10 / 1 osobie podoba się ten post
barbarella

Wiesiula i Mycha, cudnie piszecie i z wielką przyjemnością to przeczytałam. Jesteście mądre,ciepłe, empatyczne, takie opiekunki to chciałabym mieć:)
Moja podopieczna też ma Parkinsona, jakoś sobie radzimy i też szuka moich oczu.

Bo wsparcie i akceptacja cuda czynią. Chce im się wtedy więcej, nie chowają się w sobie ze swoją chorobą. To przecież takie ludzkie. 
21 listopada 2013 22:19 / 3 osobom podoba się ten post
Chyba po raz pierwszy pokuszę się na forum o opisanie mojego pacjenta i jego stanu.
Mój G. ma 86 lat i cierpi na chorobę Parkinsona. Poza tym - żadnych innych przewlekłych chorób. Kiedy przyjechałem tu prawie 8 tygodni temu, G. był opiekuńczo zaniedbany. Na co dzień opiekowała się nim jego żona z pomocą różnych znajomych, sąsiadek i miejscowych krewnych. Od kilku miesięcy G. ma dodatkową pomoc w postaci wizyt pielęgniarskich. Początkowo pielęgniarki były tu dwa razy dziennie – rano i wieczorem. Po moim przyjeździe są tylko rano, kiedy G. jest myty /raz w tygodniu kąpany/, golony i ubierany przez nie. W południe i wieczorem ja sam kładę go łóżka. U mojego G. choroba ma następujące objawy: Zaparcia, tzw. sztywność osobowości, sztywność mięśni i maskowata twarz, tendencja do opadania do przodu, okresowe pocenie się, trudności w połykaniu. Nie ma natomiast – jak na razie – typowego spowolnienia myślenia i spostrzegania. Wręcz przeciwnie – potrafi przypominać swojej żonie numery telefonów, daty urodzin znajomych, miejsca, które odwiedzali itp.
Problem „toaletowy” jest rozwiązany w ten sposób, że G. siedzi przy stole na typowym Toilettenstuhl’u specjalnie „podrasowanym”. Rurki oparć są zabezpieczone piankowymi otulinami, a on sam siedzi na specjalnej, nowoczesnej poduszce przeciwodleżynowej. Pomiędzy tułowiem, a stołem też jest specjalna poduszka przeciwko opadaniu do przodu. G. jest w stanie wstać z pomocą innej osoby i przytrzymując się stołu postać chwilę. To wystarcza, żeby przygotować krzesło do oddania potrzeby fizjologicznej. W ciągu dnia inkontynencji nie ma – sam zgłasza potrzeby i dlatego zakładam mu zwykłą bieliznę z dużą wkładką. W czasie poobiedniej przerwy G. idzie na trzy godziny do łóżka i wtedy zakładam mu normalnego pampersa, ponieważ w czasie snu moczy się bezwiednie. Pampersa ma też na noc. Nie ma żadnej specjalnej diety – jada prawie wszystko. Tyle tylko, że dania muszą być rozdrobnione i niezbyt suche. G. wymaga karmienia tylko przy obiedzie, bo ma problem z chwytem sztućców. Pozostałe posiłki zjada sam. Wcześniej był karmiony przez żonę „na okrągło”, robiła to tak, jak by karmić gęś na święta.
Ta zmiana, to jeden z moich sukcesów.
Przy podawaniu leków – tabletek, używam specjalnego zgniatacza i sproszkowane podaję mu z jogurtem albo musem. Napoje pije z kubka przez słomkę.
G. chętnie ogląda TV i słucha wiadomości czytanych w lokalnej gazecie i rozmawia bez problemów przez telefon.
Za kilka dni kończę swoją turę i przyjeżdża zmiennik. Będę miał całą dobę na przekazanie mu pacjenta i „obejścia”. Mam nadzieję, że będę miał do czego wracać, bo fajnie tu .
Jeżeli ta moja pisanina pomoże komukolwiek w pracy z pacjentem z Parkinsonem, to będzie mi miło.
22 listopada 2013 13:54
Misiu strasznie mi milo i ciesze sie ogromnie, ze dolaczyles do nas w tym temacie :)
Piszesz o typowym spowolnieniu myslenia i spostrzegania, czy jest ono podobne do demencyjnego? Czy tylko objawia sie pozniejsza odpowiedzia lub tez nie zrozumieniem danej rzeczy, slowa gestu?
Jak zauwazylam u swojej podopiecznej w dniu, kiedy mniej "nawijam makaron na uszy" - tzn. nadaje i nadaje, to wystepuje taka dluzsza chwila zanim pojawi sie odpowiedz lub wykonanie czynnosci.
Podobnie, jest kiedy za malo wypije, co jest tu walka o kazdy lyk, ale jeszcze sobie radze, choc jest to przyznaje czasem spory wysilek - Omi bowiem po jednym, dwoch dniach marnego picia jest tak odwodniona ze nasilaja sie klopoty z przelykaniem, jakby wogole nie bylo sliny. Zadzylo sie juz wczesniej kilkakrotnie, ze potrzebna byla wizyta 2-3 dniowa w szpitalu i mocne nawadnianie kroplowkami.

Wracajac do menu dzis na obiaad zaserwowalam Omi zupe krem z marchewki z imbirem, pomarancza i grzankami posypana zielona pietruszka - pieknie wszystko zniklo z talerza , mozna powiedziec ze w rekordowym czasie :)
22 listopada 2013 16:48
Wiesiula.
Mój G. jest spowolniony, ale to dotyczy tylko reakcji. Jak już pisałem, pamięć, rozumienie, kojarzenie jest u niego na poziomie zdrowego człowieka. Oby tak dalej.
Po reakcji i komentarzach gości odwiedzających nas widzę, że od czasu mojego przyjazdu jest z nim lepiej. To wynika chyba z nadopiekuńczości jego zony we wcześniejszym okresie. Nie dopuszczała, żeby sam wykonał jakąkolwiek czynność - nawet jedzenie. Teraz nawet zdarza mu się samemu lekko podnieść na krześle i poprawić sylwetkę. Wszyscy mówią, że wcześniej cały dzień prawie leżał tułowiem na stole, a ona nie reagowała.
G. pije dostatecznie dużo i zdarza mu się nawet samemu sięgnąć po kubeczek i pociągnąć przez słomkę.
Lepsza forma jest z natury rzeczy rano i po południowej przerwie, kiedy jest wypoczęty i mięśnie są odprężone. Pod wieczór jest gorzej od strony fizycznej, ale przy zakładaniu pampersa jeszcze jest w stanie podnieść pupę, żeby mi pomóc.

Teraz jest tak, że wszystkie czynności przy nim i dla niego wykonuję ja. Pani jest samodzielna i obsługuje się sama.
22 listopada 2013 17:52
Misiu dzieki za odpowiedz.
Moje pytanie kierowalam bardziej ku wiedzy i znajomosci choroby, tak ogolnie, by zrozumiec jak to sie rozwija. Na mojej opiekunkowej drodze to kolejna lekcja :), bowiem pierwszy raz mam podopieczna z Parkinsonem
U mojej Omi refleks jest nadal bardzo dobry, jest to bardzo dobrze widoczne podczas zabawy z pilka - idealnie w szybkim tempie rzuca i przyjmuje w obie rece pilke. Wczoraj porzadnie odpoczela i dzisiaj sama wstala z sofy i przeszla dwa czy trzy kroki zanim zawolala mnie - bylam w kuchni, ze potrzebuje do toalety sie wybrac.
Jednym slowem potrzeby naszych podopiecznych na pierwszym miejscu a potem dopiero planowe wykonywanie wszystkich terminowych zajec zaorydnowanych przez rodzinke :)
22 listopada 2013 18:03
Dzisiaj byliśmy na zakupach. PDP czasami, jak się dobrze czuje jedzie ze mną. Ja wtedy mam "po zakupach" uważam na niego. W sklepie o dużej powierzchni trzeba dużo kroczków zrobić ;-)) a my zaliczyliśmy dzisiaj jeden duży i dwa małe. Po wszystkim dziadzio mi usnął w fotelu ale jest zadowolony. Jak on fajnie stawia stopy, tak delikatnie ;-)) Ale jak już byliśmy w garażu to powrót do lifta już nie był taki sprawny. Kroczki już zwolnione. Mój PDP nie zawsze mi mówi prawdę. Np. gdy robi mu się ciemno przed oczami i zauważam w pewnym momencie, że idzie na pamięć. Ja jestem z tyłu, bo po schodach nie da się inaczej. A on chce jak najszybciej usiąść na krzesełku windy i jak najszybciej przetransportować się na ukochany fotel.
22 listopada 2013 20:35
Wiesiula

Misiu dzieki za odpowiedz.
Moje pytanie kierowalam bardziej ku wiedzy i znajomosci choroby, tak ogolnie, by zrozumiec jak to sie rozwija. Na mojej opiekunkowej drodze to kolejna lekcja :), bowiem pierwszy raz mam podopieczna z Parkinsonem
U mojej Omi refleks jest nadal bardzo dobry, jest to bardzo dobrze widoczne podczas zabawy z pilka - idealnie w szybkim tempie rzuca i przyjmuje w obie rece pilke. Wczoraj porzadnie odpoczela i dzisiaj sama wstala z sofy i przeszla dwa czy trzy kroki zanim zawolala mnie - bylam w kuchni, ze potrzebuje do toalety sie wybrac.
Jednym slowem potrzeby naszych podopiecznych na pierwszym miejscu a potem dopiero planowe wykonywanie wszystkich terminowych zajec zaorydnowanych przez rodzinke :)

Mój G. ma dwa razy w tygodniu specjalistyczną gimnastykę. A i sam potrafi jeszcze złapać spadającą mu poduszkę albo kawałek chleba. Idzie ku dobremu.
Niestety, jego żona chyba zatrzymała się w rozwoju we wczesnym dzieciństwie. Jak przyjechałem, to twierdziła, że on musi "leżeć" nosem na stole, bo "jest chory".
Niestety, on już sam nie chodzi i chodził nie będzie. Ale przytrzymywany za ręce robi kilka kroków. Główną przyczyną jest oczywiście choroba, a do tego jest wysoki i ciężki 185/90.
24 listopada 2013 13:39
Witjcie. Uważnie czytałam każdą wypowiedz. Jadę pierwszy raz do pdp z parkinsonem+cukrzyca+skoki ciśnienia, chciałabym dowiedzieć się jak najwięcej na temat tej choroby bo na miejscu niestey nie będzie internetu. Za wszystkie rady dziękuję.