WiesiulaPrzeczytalam bardzo dokladnie wszystkie wypowiedzi.
I widze tez duzo podobienstw z Moja podopieczna, jest Oan bardzo sympatyczna osoba, mimo ze bardzo zamknieta w sobie, jedynie co to usmiech nie schodzi z jej ust kiedy "rozmawiamy"- to brzmi dumnie, bowiem wiecej niz 5 slow w ciagu dnia to sukces. Odnosnie leku i halucynacji - byly bardziej nasilone na poczatku mojego pobytu, tzn. omany sluchowe, widzenie osob itp., wtedy poradzilam sobie intuicyjnie bowiem zapalilam swiatlo, podopieczna lezala juz w lozku wiec kucnelam obok lozka, wzielam ja za reke i spokojnie przciszonym glosem wytlumaczylam, ze to akuarat padajacy deszcz zamienil sie w rozmawiajace osoby, ze jestesmy w domu same, wszystkie ona i drzwi sa dobrze zamkniete, moze spokojnie sobie spac bo jestem w pokoju obok. Lek, ktory nam nieustannnie towarzyzszy to lek przed chodzeniem, wypracowalam sobie juz metode wspolnego chodzenia z niedokonca sprawnym ruchowo podopiecznym i tu takze sie doskonale sprawdza, tzn. przytrzymuje podopieczna za rece ale na wysokosci lokcia, tak wiec jej rece w calym przezdramieniu opieraja sie na moich, w trakcie chodu mowie do niej: piekny duzy krok, spokojnie, bez strachu, jestem obok, nie upadniesz bo trzymam Cie mocno i Ty trzymasz mnie, spojrz mi w oczy zobacz nic nie moze sie stac itp. Najwiekszym problemem sa schody, bowiem wtedy pojawia sie atak paniki, i chce je jak najszybciej pokonac, przy czym niesamowicie przyspiesza oddech. wiec znowu spokojne tlumaczenie, zapewnienie ze jest wszystko ok.
Drzenia rak nie sa tak silne, nie wystepuja kazdego dnia, natomiast drzenie nog dosc mocne w szczegolnosci wieczorem. jedego dnia kiedy pogoda byla fatalna wtedy podopieczna lezala na sofie a drzenia objely cale cialo wraz z uczuciem duzego chlodu.
Z problemem przelykania radzimy sobie za pomoca kubka z rurka, posilki staram sie pokroic na male czesci i aby byly jak najbardziej miekkie. Zakrztuszanie jest takze nieodlacznym towarzyszem.
Sprawy toaletowe, mamy zawsze zalozone pieluchomajty, jednakze korzystamy z toalety i w dzien, i w nocy. Raz mocniej przysnelam i Oma skorzystala z pampersa, ale wtedy "ukarala" siebie ukladajac sie na brzegu lozka i odsuwajac koldre.
Z kapiela, ogolnie myciem nie mamy zadnych problemow.
chyba wszystko....
kolejny raz ucze sie :)
Wiesiula Ty swoim postepowaniem zastapisz wiele lekow podawanych przy chorobie "P" bo tylko swiadome podejscie do pdp daje efekt oczekiwany.Masz to w sobie.Tego nikt sie na nauczy,to trzeba mieć.
P od P rożni sie,nie kazdy pdp z ta chorobą lubi to samo i postepuje tak samo.Mam juz druga PDP ktora nie znosi wręcz głaskania czy traktowania jej jak dziecko.Ma być szybko obsłużona i pozostawiona sama sobie.I takie lubie naj bardziej.Jest czysta,nakarmiona,wyspacerowana
Wiesiula Ty swoim postepowaniem dajesz swiadectwo,że pewne cechy trzeba posiadac tego sie nie wyuczy.To się ma.Najważniejsze jest nawiazanie kontaktu - zrobilaś to.Pomagasz pdp dostosowujac sie do jest stanu fizycznego.No coż same och i achy a resztę trzeba zostawic lekarzom.
Ja mam drugą podopieczna w swoim stazu pracy z chorobą "P" ktora wręcz nie znosi fizycznych kontaktow z drugą osobą,nawet córka nie głaszcze mamy.Nie lubi i juz.Chce być szybko i sprawnie obsłużona i pozostawiona w spokoju.
Co osoba to inne postępowanie i obchodzenie sie z nią.Chociaz to ta sama choroba.