Jak to z tymi zakupami? Dla nas i pacjenta

21 września 2012 13:19
Emilia, przyznaję, że mnie zaskoczyłaś, Warmię i Mazury znam jedynie z KWJ, ale tam w każdej, najmniejszej wioseczce (i nie mówię o ośrodkach turystycznych, bowiem pływałam z żeglarzem-eremitą, który na Mazurach stroni od cywilizacji) też był przynajmniej jeden sklep, a w nim do nabycia "Głos Olsztyński" oraz piwo, przy czym sklep ów zwykle stanowił główne centrum informacyjno-rozrywkowe całej mieściny. Na Śląsku mamy wiochy po 200-300 mieszkańców, jak się stanie pośrodku, to widać poczatek i koniec, ale musi być obowiązkowo OSP, kościół bądź kapliczka i minimum dwa sklepy. A w nich -wszystko. Od chipsów po proszki do prania, rzecz jasna w okrojonym wyborze, ale są. Tymczasem tutaj do Edeki mamy jakieś 10 minut piechotą, potem długo, długo nic i dopiero kolejne sklepy w mieście, jakieś 4 km dalej, ale za to wszystkie w kupie (więc obok siebie Lidl, Aldi, Penny, Rewe, Netto, Norma i jeszcze parę innych, mniej znanych, nie licząc oczywiście zatrzęsienia piekarni i mecgerajów. Ale pójdzie człowiek pół kilometra dalej i nawet wody nie ma gdzie kupić.
21 września 2012 13:35
No znasz tylko "jedna strone medalu". Tu jest duzo wiosek, w ktorych mieszka mniej ludzi, a sklepy w wiekszosci z nich "wymarly", nie mowiac o takim luksusie, jak apteka, czy poczta. Ja mieszkam na Warmii, nie na Mazurach, Mazury - to inna bajka.
21 września 2012 15:42
Andrea: Tu w kazdej wiosce byl sklepik, wszystkie po kolei splajtowaly z powodu zakupow "na zeszyt" ... To znaczy na kredyt, jak sklepowa nie dawala na zeszyt, to byla "zla" i sklep mial czesto wybijane szyby, albo wlamania. Policja w miasteczku pracuje od 8:00 do 16:00 ... To jest "dziki kraj".
21 września 2012 18:51
witam tak emilia masz racje to faktycznie nasza rzeczywistosc dodam tylko ze to sa wioski ktore bardzo czesto byly w nich PGRdo dzisiaj sa ludzie bez pracy to w sumie juz nastepne pokolenie .Malo tego panstwo zostawilo ich na pastwe losu ,W takich wioseczkach kursuja takie stare busy i zaopatruja w zywnosc .Ja juz kiedys pisalam o swoich stronach jest bardzo biednie juz od dawna najwieksze bezrobocie w polsce .....pozdrawiam

25 września 2012 21:54
u mnie na Dolnym Sląsku też jeżdżą samochodami z żywnością tam, gdzie nie dociera cywilizacja, mówi się "sklep przyjechał"i nabywa mydło i powidło. Emilia, nie wiedziałam, że na Warmii taka bieda z tymi sklepami. U mnie na wsi pod Hamburgiem w ramach wędrówek rowerowych zlokalizowałam sklepik z żywnością dla cudzoziemców i zapominalskich Niemców, ale większość z tych drugich kupuje raz w tygodniu w supermarkecie, więc obroty chyba mieli średnie ci właściciele sklepiku. Ale radość miałam, bo poczułam się jak w Polsce. Na moim małym osiedlu we Wrocławiu są 3 spożywczaki w obrębie 500 metrów i żaden nie splajtował, a w obrębie kilometra około 5 Biedronek i jeden Lidl, które mają się świetnie.
26 września 2012 19:07
u mnie w mojej rodzinnej miejscowosci ( wies wlasciwie, ale jest jeden market , piekarnia i 5 mniejszych spozywczych ) jezdzi taka mala LKW i ma tam pierogi i takie tam na sprzedaz podobnie jak po DE jezdzi Bofrost .... . czasem cos u niiego kupimsy, ale nie sa to zadne wielkie zakupy ... .
25 października 2012 20:05 / 1 osobie podoba się ten post
J mam 80e na nas dwie,i nie brakuje,HMMMMMM,kombinuje z gotowaniem,bo poprostu lubie,a Babunia i tak frykasow nie jada,typu losos,cielecina,czy co tam jeszcze.Kochana jest i co jej dam to jest wdzieczna.A ja sama jadam nie wiele,oj babciunia je wiecej ode mnie,wazne ze jest zadowolona i jej smakuje,a staram sie tak ,zeby miala i owoce i warzywa i miesko i pieczywko,nawet cos slodkiego sie znajdzie,5 razy dziennie ja karmie ,ale staram sie zeby bylo to co ptrzebne dla organizmu.Da sie to zrobic,a jesli chodzi o zarcie z Polski,to tak,wzielam 4 sloiki moich salatek,bo tego w zadnym sklepie nie kupie nawet w Polsce.
25 października 2012 20:38
80e - na tydzień?
25 października 2012 20:48
Oj dziewczyny każda z nas ma inaczej, ja jestem 2,5tyg u babuni i musiałam rozmawiać z córką na temat zakupów i gotowania. Babunia je na obiad same gotowce z aldiego, nie twierdzę, że są niesmaczne ale z pewnością niezdrowe. Jestem po 4operacjach na jelita i muszę uważać na to co jem, udało mi się przekonać córkę że ja będę kupowała - oczywiście z babcinych pieniędzy dla siebie zdrową żywność i gotowała inne obiady dla siebie niż dla babci. Naturalnie przekonanie babci zostawiłam w rękach córki . Największy problem jest po przyjściu z zakupów, siedzę obok babci na fotelu i czuję się jak na przesłuchaniu bo rachunek przegląda pozycja po pozycji i pyta co "to" a co "tamto" i co z "tego" ugotuję, a przecież ona "tego" nie je i tak za każdym razem po powrocie z zakupów...
25 października 2012 21:00
Jestem tego zdania że jeździmy do osób z różnymi jednostkami chorobowymi, z jeszcze różniejszymi przyzwyczajeniami, gdybyśmy tak ciągle na wyjazdach jadły tylko to, co oni, pewnie wielu z nas szybko układ pokarmowy odmówiłby posłuszeństwa.

Poza tym Andrea po malutku
26 października 2012 09:42
Tak,po mału i do przodu, trzeba zrobić tutaj swoje szanując podopiecznego i siebie a potem do domku,do swoich bliskich.

Co do zakupów, miałam taką panią, która kazała kupować wszystko z gazetek promocyjnych, lodówka pękała w szwach,niestety jedzenie w niej było przeterminowane w 95% i wcale nie przesadzam - 5% to było jedzenie które kupowałam sobie za własne pieniądze, jedyne z jej w miarę zjadliwych i nieprzeterminowanych produktów to był dżem. Wszystko inne zanim zostało otwarte było już przeterminowane, pobyt u pani skończył mi się duuuużo szybciej niż było to zaplanowane.
26 października 2012 11:21
do Benita...tak 80e na tydzien,a czemu pytasz
26 października 2012 20:24 / 1 osobie podoba się ten post
bo często dostajemy 50 na dwie osoby na tydzień
26 stycznia 2013 17:22
witam kolezanki i kolegòw,pracowalam w ròznych miejscach Niemiec i oczywiscie u ròznych rodzin i mialam od 50 euro na tydzien do 400 euro,ale tu byly kawy i ciasto na miescie+wino i wody do picia,soki i srodki czystosci,podzielcie sie swoimi doswiadczeniami?
26 stycznia 2013 17:25
ja mam jakies 100e oczywiscie wiadomo ze nieraz sie przekroczy nieraz mniej na zakupy co sobote z corka dziadka a do tego 30-40e w porfelu w domku w razie gdyby mi cos zabraklo.......

ale oprocz tego dziadek ma zawsze pieniadze u siebie w portfelu i w razie co nie ma problemu