Jak to z tymi zakupami? Dla nas i pacjenta

03 października 2013 21:26
50 euro tez mam ,ale do tego rodzina dwa razy w tygodniu zabiera nas na obiad do lokalu i dwa dni babcia jest w ;,przedszkolu:.,to jakos jakos starczy
03 października 2013 21:34 / 1 osobie podoba się ten post
Haneczka47

50 euro tez mam ,ale do tego rodzina dwa razy w tygodniu zabiera nas na obiad do lokalu i dwa dni babcia jest w ;,przedszkolu:.,to jakos jakos starczy

o kurcze,to chyba popelnilam blad rezygnujac z poprzedniego miejsca jak tak sobie czytam:(jak tak bede zmieniac to wdepne w cosik kiedys chyba:)
03 października 2013 21:58 / 4 osobom podoba się ten post
Ja wydaję ok. 100 eur na trzy osoby ,
 do tego opcia robi często zakupy warzywne i owocowe na ryneczku jak jedzie do większego miasta,
 jak potrzeba więcej, bo  kończą się kosmetyki, to też nie ma problemu, po prostu mowię ,ze potrzebuję wiecej.
 
 
  Ja też mam przykazane, aby nie wydawac żadnych swoich pieniedzy, mieszkam z nimi i mam kupowac sobie to co lubię do zjedzenia lub potrzebuję z kosmetyków. 
 
Internet i fajki dziadek mi sam kupuje z własnej kasy i woli.
 
 Po prostu wszystko ma być co w domu potrzebne, dziadek mówi, że do grobu tego nie zabierze.
03 października 2013 22:12 / 1 osobie podoba się ten post
scarlet

Ja wydaję ok. 100 eur na trzy osoby ,
 do tego opcia robi często zakupy warzywne i owocowe na ryneczku jak jedzie do większego miasta,
 jak potrzeba więcej, bo  kończą się kosmetyki, to też nie ma problemu, po prostu mowię ,ze potrzebuję wiecej.
 
 
  Ja też mam przykazane, aby nie wydawac żadnych swoich pieniedzy, mieszkam z nimi i mam kupowac sobie to co lubię do zjedzenia lub potrzebuję z kosmetyków. 
 
Internet i fajki dziadek mi sam kupuje z własnej kasy i woli.
 
 Po prostu wszystko ma być co w domu potrzebne, dziadek mówi, że do grobu tego nie zabierze.

Ooooo ,takie dziadki to by sie tu niejednej z nas przydały:)Nie ma aby braci czasem?:)
03 października 2013 22:16 / 1 osobie podoba się ten post
Moja jędzowata też nie oszczędzała, nawet piesek miał kiełbaskę od rzeźnika ale...
03 października 2013 22:17
kasia63

Ooooo ,takie dziadki to by sie tu niejednej z nas przydały:)Nie ma aby braci czasem?:)

Miał rodzeństwo, 
ale już nieżyją.
 
Mój dziadek w ogóle mówi, że po to pracował całe życie
/ zresztą prowadzi jeszcze jakieś interesy, typu giełda,
uczestniczy w jakiejś radzie nadzorczej/,
aby mieli godną starość.
03 października 2013 22:20 / 1 osobie podoba się ten post
scarlet

Miał rodzeństwo, 
ale już nieżyją.
 
Mój dziadek w ogóle mówi, że po to pracował całe życie
/ zresztą prowadzi jeszcze jakieś interesy, typu giełda,
uczestniczy w jakiejś radzie nadzorczej/,
aby mieli godną starość.

Cos mi mówi ,że niemieckich korzeni to ten Twój dziadzio nie ma albo tylko w 1/99:):):):):)
03 października 2013 22:31
kasia63

Cos mi mówi ,że niemieckich korzeni to ten Twój dziadzio nie ma albo tylko w 1/99:):):):):)

Kasiu ? Czy ty myslisz to co ja sobie pomyślałam? Ale to by sie nie zgadzało z tą hojnością :)) Ale Sklarlet trafila na po prostu normalne ludzie. I ja po trzech latach też :))
03 października 2013 22:33 / 3 osobom podoba się ten post
kasia63

Cos mi mówi ,że niemieckich korzeni to ten Twój dziadzio nie ma albo tylko w 1/99:):):):):)

Omcia jest z Królewca,
a Opcia z Essen.
 
Niemiec, ale jakiś nietypowy.
Często opowiada o swojej rodzinie przy obiedzie, np.
jak coś ugotuję, że Mutti też to gotowała np. czerwone buraczki z cebulką, barszcz lub smażone śledzie.
Mięso było tylko raz lub dwa w tygodniu, do szkoły chodził na nogach 6 km.
W ogóle poza kartofellsallat z niemieckiej kuchni, lubią wcale nie niemiecką kuchnię.
Moje polskie gotowanie bardzo im smakuje.
 
Do kanapek na kolację musi być pól talerzyka warzyw, np. pokrojona papryczka,
ogórki z octu, pomidorki, Omcia lubi konserwowe pieczarki.
 
Wszystko ładnie ułożone, dziadek mówi, ze je sie też oczami.
 
Spotkali sie z Omcią na studiach i już 53 lata razem.
 
03 października 2013 22:37
Dziadek pół życia spędził na wyjazdach jako inżynier,
głównie w Ameryce Południowej i Monako,
może dlatego ma takie podejscie.
03 października 2013 22:38
scarlet

Omcia jest z Królewca,
a Opcia z Essen.
 
Niemiec, ale jakiś nietypowy.
Często opowiada o swojej rodzinie przy obiedzie, np.
jak coś ugotuję, że Mutti też to gotowała np. czerwone buraczki z cebulką, barszcz lub smażone śledzie.
Mięso było tylko raz lub dwa w tygodniu, do szkoły chodził na nogach 6 km.
W ogóle poza kartofellsallat z niemieckiej kuchni, lubią wcale nie niemiecką kuchnię.
Moje polskie gotowanie bardzo im smakuje.
 
Do kanapek na kolację musi być pól talerzyka warzyw, np. pokrojona papryczka,
ogórki z octu, pomidorki, Omcia lubi konserwowe pieczarki.
 
Wszystko ładnie ułożone, dziadek mówi, ze je sie też oczami.
 
Spotkali sie z Omcią na studiach i już 53 lata razem.
 

Skarlet, z Królewca? Toz Omcia ma wschodnia duszę a ty sie dziwisz :) A powiedz kochana skąd ty pochodzisz bo te dania to jak nic z mojego rodzinnego domu :))
03 października 2013 22:40
Asik

Kasiu ? Czy ty myslisz to co ja sobie pomyślałam? Ale to by sie nie zgadzało z tą hojnością :)) Ale Sklarlet trafila na po prostu normalne ludzie. I ja po trzech latach też :))

Ale jak na ichnie standardy, to przyznasz ,że to rzadkość nad rzadkościami:):):)Zupełnie nie niemiecka szczodrobliwość-ale jak widać zdarza się:)
03 października 2013 22:42 / 1 osobie podoba się ten post
Właśnie dostałam lekki ochrzan od Opci, bo zleciam na dół,
bo Omcia dzwoniła przez Notruf / zapomniałam wyłączyć, a mamy dwa góra i dół/.

Od 20 to on jest przy Babci, ja nie,
a on siedzi do 1 przy telewizorze i on wtedy ma dyżur.
03 października 2013 22:44
Asik

Skarlet, z Królewca? Toz Omcia ma wschodnia duszę a ty sie dziwisz :) A powiedz kochana skąd ty pochodzisz bo te dania to jak nic z mojego rodzinnego domu :))

Kochanie Ostrów Wielkopolski,
południowa Wielkopolska,
od Wrocka 80 km.
 
03 października 2013 22:46 / 1 osobie podoba się ten post
scarlet

Dziadek pół życia spędził na wyjazdach jako inżynier,
głównie w Ameryce Południowej i Monako,
może dlatego ma takie podejscie.

To chyba leży w naturze człowieka. Moje Skarby poznały sie w Hanowerze gdzie mieszkał Skarb. Pani Skarb musiała ewakułowac sie z Aachen ( wszyscy mieszkancy) przed nadchodzącym frontem. Wyladowała w Hanowerze wlaśnie. Pracowała w fabryce drogeryjnej a jej szefem był pan Skarb. Wpadla w oko szefowi i tak sobie "chodzili". W koncu po zakonczeniu wojny pani Skarb musiała wracac do Aachen...jak jej koleżanki usłyszały to zapytały :"No dobra Hani a co ze Skarbem?" Pani Skarb powiedziala ze on ma tu prace a w Aachen nie. I jedna z tych koleżanek zadzwoniła do drogerii w Aachen i zalatwiła prace Skarbowi i on do niej przyjechał i sie pobrali, i są ze soba 64 lata :) Kiedy pani Skarb opowiada o tej ewakuacji to Skarb powtarza że jest w niej pzytyw :) Inaczej by sie nie poznali :))