Na marginesie

19 czerwca 2016 22:31 / 2 osobom podoba się ten post
Dostałam głupawki ...
Wzięłam globus i w równik wbiłam szpilkę ... Tak zaznaczyłam mój punkt wyjścia... Od szpilki "idę" (palcem po globusie).Z tyłu (za plecami) mam wschód... "Idę" na zachód i nucę "szli na zachód osadnicy szlakiem Wielkiej (lub większej) Niedźwiedzicy"... Nie śpieszę się... bo palcem po globusie poruszam się i tak szybko... Cały czas za plecami mam tylko wschód... "idę" .., aż drogę przecina, wręcz zagradza mi moja szpilka... Przeszłam całą drogę i nie znalazłam zachodu ... Wyszłam od wschodu i trafiłam na wschód
Ponoć "Na zachodzie bez zmian" (świetna książka), ale mi chyba wcięło zachód (to tak na marginesie).
20 czerwca 2016 07:16 / 2 osobom podoba się ten post
No jak zgubiłaś :) Najpierw "wzejszłaś", potem "zajszłaś"
17 lipca 2016 19:21 / 4 osobom podoba się ten post
tina 100%

No jak zgubiłaś :) Najpierw "wzejszłaś", potem "zajszłaś" :lol2:

Odkryć odkryte.., które funcjonuje jako istniejące ... Jeżeli kierunki (wschód, zachód) jako słowa pochodną mają od wschodu i zachodu słońca to mam się nad czym zastanawiać... Bo przede wszystkim nie istnieje wschód i zachód słońca ... Ale egzystujemy z zupełnie innym pojęciem, które jest mocno w nas zakorzenione... Patrzymy na wschód, czy zachód słońca ... Wiele obrazów taki widok przedstawia i nawet nosi takie tytuły... Mówimy też, np. dziś o wschodzie, czy o zachodzie słońca. Nawet w kalendarzach mamy podane godziny wschodu i zachodu słońca... Bawiłam się globusem i nagle teoria Kopernika stala się dla mnie praktyką Kopernika, a dla innych dalej jest teorią... Czyli samo wyrażenie wschód, czy zachód słońca tak naprawdę dotyczy ustawienia ziemi względem tego co zarzy bez przerwy, określa dokładnie moment powrotu styku promieni słońca z danym miejscem na ziemi.W mojej głowie i we mnie musiał minąć czas żeby to co nieruchome stało się nieruchome.I to ziemia ma stan ukazuję (wschód), chowam (zachód), a słońce jak oko patrzy bez przerwy.  Nie wiem dlaczego zaraz przyszło mi do głowy, że rozum, który kiedyś egzystował na ziemi jako Kopernik do dziś  pluje sobie w brodę, że po sobie zostawił taki dowód rzeczowy (to tak na marginesie).
17 lipca 2016 19:23 / 2 osobom podoba się ten post
tina 100%

No jak zgubiłaś :) Najpierw "wzejszłaś", potem "zajszłaś" :lol2:

hahahahaaa  
17 lipca 2016 19:51 / 3 osobom podoba się ten post
nowadanuta

Odkryć odkryte.., które funcjonuje jako istniejące ... Jeżeli kierunki (wschód, zachód) jako słowa pochodną mają od wschodu i zachodu słońca to mam się nad czym zastanawiać... Bo przede wszystkim nie istnieje wschód i zachód słońca ... Ale egzystujemy z zupełnie innym pojęciem, które jest mocno w nas zakorzenione... Patrzymy na wschód, czy zachód słońca ... Wiele obrazów taki widok przedstawia i nawet nosi takie tytuły... Mówimy też, np. dziś o wschodzie, czy o zachodzie słońca. Nawet w kalendarzach mamy podane godziny wschodu i zachodu słońca... Bawiłam się globusem i nagle teoria Kopernika stala się dla mnie praktyką Kopernika, a dla innych dalej jest teorią... Czyli samo wyrażenie wschód, czy zachód słońca tak naprawdę dotyczy ustawienia ziemi względem tego co zarzy bez przerwy, określa dokładnie moment powrotu styku promieni słońca z danym miejscem na ziemi.W mojej głowie i we mnie musiał minąć czas żeby to co nieruchome stało się nieruchome.I to ziemia ma stan ukazuję (wschód), chowam (zachód), a słońce jak oko patrzy bez przerwy.  Nie wiem dlaczego zaraz przyszło mi do głowy, że rozum, który kiedyś egzystował na ziemi jako Kopernik do dziś  pluje sobie w brodę, że po sobie zostawił taki dowód rzeczowy (to tak na marginesie).

Jest tak jak napisałaś. Kopernik udowodnił, że Ziemia nie jest centrum wszechświata. Wschód i zachód to tylko nazewnictwo, bo tak naocznie  obrót ziemi wokół własnej osi dla mieszkańca naszej pięknej planety wygląda. Wlasnie jakby słońce pojawiało się i chowało za horyzontem :) Piękne zjawisko, po prostu.I nazewnictwo też uproszczone, oddające wrazenia wizualne- chociaż własnie zaczęłam się zastanawiać, jak mogłoby wyglądać po "aktualizacji" :)
17 lipca 2016 20:05 / 4 osobom podoba się ten post
tina 100%

Jest tak jak napisałaś. Kopernik udowodnił, że Ziemia nie jest centrum wszechświata. Wschód i zachód to tylko nazewnictwo, bo tak naocznie  obrót ziemi wokół własnej osi dla mieszkańca naszej pięknej planety wygląda. Wlasnie jakby słońce pojawiało się i chowało za horyzontem :) Piękne zjawisko, po prostu.I nazewnictwo też uproszczone, oddające wrazenia wizualne- chociaż własnie zaczęłam się zastanawiać, jak mogłoby wyglądać po "aktualizacji" :)

Każde słowo jest swego rodzaju konstrukcją, która na pewno nie jest przypadkowa... Wyrażenie "wschód słońca" wprowadza zafałszowaną informacje o ruchu ... Wprowadza ją w umysł dziecka, a my jako dorośli nie umiemy się od tego odkłamać... Kiedyś wkurzała mnie pewna informacja jakoby ostrzegawcza, która pojawiła się w środkach masowego przekazu
- Uwaga dziecko w interneci ! Mająca niby chronić nieletnich przed pedofilami.., ale żeby ochronić nieletnich przed pedofilami to informacja powinna była być skonstruowana
- Uwaga pedofil w internecie !
I wtedy dziecko jest ostrzeżone, a nie zachęcony pedofil ze wskazaniem miejsca, gdzie tego czego pożąda ma szukać. ))))
17 lipca 2016 20:23 / 2 osobom podoba się ten post
nowadanuta

Każde słowo jest swego rodzaju konstrukcją, która na pewno nie jest przypadkowa... Wyrażenie "wschód słońca" wprowadza zafałszowaną informacje o ruchu ... Wprowadza ją w umysł dziecka, a my jako dorośli nie umiemy się od tego odkłamać... Kiedyś wkurzała mnie pewna informacja jakoby ostrzegawcza, która pojawiła się w środkach masowego przekazu
- Uwaga dziecko w interneci ! Mająca niby chronić nieletnich przed pedofilami.., ale żeby ochronić nieletnich przed pedofilami to informacja powinna była być skonstruowana
- Uwaga pedofil w internecie !
I wtedy dziecko jest ostrzeżone, a nie zachęcony pedofil ze wskazaniem miejsca, gdzie tego czego pożąda ma szukać. ))))

Nie postrzegam tego tak. Owszem w wypadku konkretnej informacji ostrzegającej, powinne być podane konkrety, żeby samo ostrzeżenie miało sens i tą rolę ochronną.Podobnie jest np. z wzywaniem pogotowia do wypadku. Natomiast jeżeli chodzi o same nazewnictwo zjawisk, roślin, czy dajmy na to substancji, pierwiasków chemicznych np , to ono jest koncentratem, uproszczeniem całej genezy, procesu jaki się odbył, bądż odbywa żeby dane zjawisko zaistniało :). W tym wypadku uproszczenie nie jest niczym niewłasciwym.
Możemy się odkłamać , dlaczego nie?-tyle że nie chcemy, bo wschód i zachód ładnie brzmi np.  W ogóle czy można w przypadku wschodu i zachodu słońca mówić o jakimkolwiek zafałszowaniu. Samo zjawisko nikomu, ani niczemu fizycznie nie zagraża, a poszerzenie wiedzy na ten temat nie stanowi problemu :)
17 lipca 2016 20:58 / 1 osobie podoba się ten post
tina 100%

Nie postrzegam tego tak. Owszem w wypadku konkretnej informacji ostrzegającej, powinne być podane konkrety, żeby samo ostrzeżenie miało sens i tą rolę ochronną.Podobnie jest np. z wzywaniem pogotowia do wypadku. Natomiast jeżeli chodzi o same nazewnictwo zjawisk, roślin, czy dajmy na to substancji, pierwiasków chemicznych np , to ono jest koncentratem, uproszczeniem całej genezy, procesu jaki się odbył, bądż odbywa żeby dane zjawisko zaistniało :). W tym wypadku uproszczenie nie jest niczym niewłasciwym.
Możemy się odkłamać , dlaczego nie?-tyle że nie chcemy, bo wschód i zachód ładnie brzmi np.  W ogóle czy można w przypadku wschodu i zachodu słońca mówić o jakimkolwiek zafałszowaniu. Samo zjawisko nikomu, ani niczemu fizycznie nie zagraża, a poszerzenie wiedzy na ten temat nie stanowi problemu :)

Uproszczenie jest niezbędne bo nie jesteśmy w stanie zapisać procesów pewnych w czasie, w którym następowały i po kolei opisywać zjawiska, które temu procesowi towarzyszyły. Słowo to wszystko zawiera... Całą informację... Słowo nigdy nie jest przypadkowe... Jak coś nazywamy to też jest nasz wewnętrzny "pomysł". Czyli ze słowem jest dokładnie jak z chceniem, pochodzi z wewnątrz...)))
10 sierpnia 2016 20:18 / 3 osobom podoba się ten post
A teraz tak o zbiorowej świadomości, która też w jakim sensie jest czymś całym, czyli rozprawię się z pół na pół... hihihi Wybrałam się do mojej (to było dość dawno temu) psiapsiółki, z którą mamy podobne zainteresowania i potrzeby... Do kieszeni wrzuciłam sobie 100 guzików... Zajęłam swoje miejsce w fotelu i na stolik położyłam te guziki... I poprosiłam żeby mi te guziki podzieliła pół na pół... Psiapsiółka jest mgr w naukach ścisłych, ale także ma umysł otwarty na inne dziedziny ... Czyli w sobie dużo ciekawej wiedzy ... Popatrzyła się na mnie podejrzliwie, ale grzecznie dzieliła te guziczki... Wiadomo najtrudniejsze rzeczy są proste. Ułożyła dwie kupki po 50 guziczków w każdej, a ja jej mówię, że to jest źle... Dalej patrzy na mnie... Mówię: - Ty nie słuchasz o co Cię proszę, masz to podzielić pół na pół, a działasz z automatu... Trochę trwało jak zajarzyła, że już wyodrębnioną połowę (czyli 50 szt.) ma podzielić na pół. I pół na pół z danych stu wynosi dokładnie 25. Myślę, że nasza zbiorowa świadomość jeszcze wiele ciekawych "myków" ma w swoim zanadrzu (to tak na marginesie)))).
14 sierpnia 2016 19:53 / 2 osobom podoba się ten post
Dzisiaj otrzymałam od w/w psiapsiółki zdjęcie, które bardziej nadaje się to topiku graffiti, ale ... Niestety nie umiem tego tu zamieścić... Na zdjęciu byk w stanie wzwodu, a pod zdjęciem napis :
- patrzy spod byka !!!
Ja fraktalnie napisała bym :
- pa, pa, patrzy spod byka. (hihihi to tak na marginesie).
23 sierpnia 2016 14:41 / 5 osobom podoba się ten post
Masa krytyczna i stąpanie po cienkim lodzie...

Znowu wpadłam na artykuł informujący o topieniu się lodowców na biegunach...
A we mnie rodzi się pytanie komu zależy na zamknięciu tej z trudem otwartej lokówki ? Zagłada przy przyroście lodowców dotyczyć będzie 100 procent populacji - to scenariusz dla kolejnego zlodowacenia... Ludzie nie są w stanie przeżyć na lodzie bez pomocy ( zresztą po co ?), a takiej nikt im nie udzieli ... Ochłodzenie spowoduje pogorszenie się warunków bytowych bo my przecież nie lubimy zimy ...
Jakie są zatem korzyści z ocieplenia klimatu :
- przede wszystkim zalaniu (zatopieniu) ulegnie tylko część lądu i to w skali niewielka,
- uwolnienie czystej wody i ponownie wprowadzenie jej w obieg,
- podniesienie się poziomu wód gruntowych, co spowoduje rozpuszczenie nagromadzonych w gruncie "nieczystości" i przesunięcie ich w inne głębsze poziomy ziemi, ale także nakarmienie tych organizmów, dla których te nieczystości są pokarmem. Głodni tego idą za pokarmem stąd mamy wokół siebie tyle robactwa ... ono idzie za pokarmem ...
- rozłożenie ciężaru, który skumulowany jest na jednym poziomie, co wpływa na grawitacje i ruch...
Najważniejsze jest to ostatnie... Z jakiegoś powody następuje gromadzenie się lodu na jednym poziomie. Zakłóca to naturalny rytm i spowalnia, lub wręcz zatrzymuje naturalny obieg... Powoduje to odkładanie i gromadzenie materii w jednym miejscu i jej brak w innym miejscu ... Wzrasta zasolenie mórz, a brak tej soli w innym miejscu, a jeszcze w innym zalega ... Sól ma działanie dezynfekujące i powinna na każdym poziomie być w ilości fizjologicznej... W tej chwili "idziemy" po sól lub idziemy w miejsca gdzie możemy się od niej uwolnić...
Cukier... Woda z lodowców jest w stanie też wpłynąć na obieg cukru ... Nie ma go w stanie kopalnym ... pojawia się na jakimś poziomie fraktalnym i w tej przestrzeni jakby krąży (czyli ma jakby swój własny i odrębny system krążenia) co powoduje ogromne zamieszanie w nas bo my cukru łakniemy... jeżeli nie przez całe życie to przynajmniej w okresie dzieciństwa... Cukier jest czynnikiem psującym zdrowie... Ja jestem fanką buraka cukrowego bo go łaknęłam jako dziecko, a teraz z tym jestem bo chcę to poznać, a nie da się tego zrobić teoretycznie...
Stąpanie po cienkim lodzie to właśnie stąpanie po grubych pokładach lodowca gdzie materia pęknie (lub pęka) pod jego ciężarem... Straszy się nas ociepleniem klimatu i jesteśmy za "zatrzymaniem" ocieplenia, i nawet podejmujemy takie działania choć to w ciepłym czujemy się dobrze, a w zimnym marzniemy... to tak na marginesie i (tak na marginesie) w ten sposób steruje się naszą zbiorową świadomością, aż wreszcie "za" przeważy "przeciw". Jestem osobą, która nie umrze modląc się o ponowne zlodowacenie... Dla lodowców (stałych lądolodów) veto !!!)))
25 sierpnia 2016 16:15 / 1 osobie podoba się ten post
A teraz ku przestrodze w świecie gdzie na początku jest słowo :

Na ekranie widzimy mężczyznę w sile wieku, który raźnie drepcze podpierając się i od czasu do czasu wywijając laską... W tle dźwięki muzyki, które najbardziej kojarzą mi się z "Deszczową piosenką", a z głośników dobiega wyraźny głos narratora, który widzom tłumaczy przedstawioną scenkę:
- Zachciało mu się nowej laski.
Hihihi to tak na marginesie hihihi.
30 sierpnia 2016 06:56 / 6 osobom podoba się ten post
Wczoraj miałam nastrój, który trudno określić ... O taki poniedziałkowy ... Postanowiłam kopnąć się na spacer ... Idę, zaglądam ludziom w ogrody ... Wzrok lepi mi się do wszędobylskiej tu hortensji, ale mijam też georginie, które kwiatostan mają wielkości talerzyka deserowego ... Spacerek w jedną stronę ze 2,5 km ... Nie śpieszę się ... wchodzę w jakąś zacienioną ścieżkę ... Wzrokiem dosłownie macam każdą roślinę i ... przy ścieżce grzybki ... czarne grzybki ... Krótko nie żyję na tym świecie, ale takiego cuda nie widziałam, więc wpierw dotykam moim butem... twarde... Nachylam się ... ręka lewa (a właściwie prawa inaczej) prawie zupełnie bez mojej wiedzy rwie te grzybki ... W Niemczech jeżeli coś nie jest "moje" to jest cudze i nikt po to nie sięga, a ja "bez opamiętania" nawet się nie oglądając czy ktoś mnie nie widzi rwę... Postanawiam zahaczyć o Edekę bo od dwóch dni jestem tylko na elektryku, ale nie lubię nie mieć tradycyjnych ... Wchodzę do Edeki i główka zaczyna pracować i podszeptuje :
- narwałaś, gołą ręką rwałaś, a nie wiesz co to jest :dokucza2:, może trujące, może truje przez skórę
Wychodzę z Edeki jest mi już gorąco, więc ściągam bluzę i ciągle myślę żeby tą ewentualną trucizną nie zatrzeć sobie oczu... , a głowka pracuje dalej:
- na pewno ma działanie z opóźnionym zapłonem
Wracam, ale wbrew podszeptom główki nie śpieszę się bo mam jeszcze jednego "plana". Może się dziś uda ... Na skarpie przy wejściu do parku jakiś miesiąc temu wypatrzyłam przecudną roślinę i to jeszcze z trójką maleństw, i bardzo mi się jej chce ... Od tej pory noszę w swoim plecaczku mały nożyk i reklamówkę, czyli czyn z premedytacją... Dochodzę do wiadomego miejsca, teraz już tylko serce pracuje ... Rozglądam się... Dookoła właściwie pusto i...
wykopałam nożykiem jedno maleństwo ... Wracam, serce podszeptuje, że ja tego właściwie nie ukradłam, tylko uratowałam życie, bo na tej skarpie w pełnym słońcu ma nieodpowiednie warunki i tam właściwie się męczy, a do tego cierpi z wiecznego braku wody, i że u mnie mu będzie lepiej... Główka dalej swoje o czarnych grzybkach, które być może mają w sobie jakąś "czarną energię", ale na temat popełnionego przez serce czynu milczy "jak kamień"... Docieram na stellę, szybko myję ręce i od razu wchodzę w gogle i mam :
- czarne grzybki to palce umarlaka czyli fachowo próchnilec maczugowaty, grzyb pospolity (ponoć) zwłaszcza w puszczy białowieskiej. Ja się nazywa mój teraz kwiatek nie wiem, ale już kiedyś go ukradłam w innym miejscu bo wypełz z cudzego ogrodu ... Wtedy od "zechcenia" do popełnienia czynu kradzieży minęło 2 m-ce, teraz tylko jeden miesiąc... Widać, że robię "postępy" (to tak na marginesie)

11 września 2016 15:50 / 2 osobom podoba się ten post
Tak fajnie temat się rozwija w innym topiku A ja co najmniej od dwóch dni mam na tapecie psa i kota...
I tak gdzieś w dziejach pojawia się kot ... Z jakiś powodów system wytwarza antygen, czyli "cóś" takiego co w naszym bełkocie można nazwa "antykot" i tym "antykotem" jest hihihi pies Dlaczego system "robi sobie jaja" i zamiast likwidować od razu zaburzenie wytwarza antygen nie wiem ... Ale tak czy siak pojawienie się psa jest odpowiedzią i odpowiedź ma inną przestrzeń fraktalną ... Pies musi zatem przywabiać kota do swojej przestrzeni ... Jak to robi ? Może myszki są dziełem psa ?, a być może pies powoduje "ruch" bo ruch też nakręca kota ? Do czego zdążam ... pies jako antygen ma korzyści z gonienia kota ... Czyli oswajanie tych dwóch antagonistów jest bardzo niekorzystne zwłaszcza dla psa... Pies w ten sposób traci swoją siłę życiową...
11 września 2016 15:59 / 2 osobom podoba się ten post
Ja mam rózne wady, ale świństw nie łykam