Nowa Stella

19 stycznia 2017 17:16 / 5 osobom podoba się ten post
ewa59

W życiu sobie jakoś radzę......ale nie z samochodami. Teraz są tak nafaszerowane elektroniką ......Maluch to był samochód.....Walnęlo się się młotkiem albo wsadzilo kij od szczotki i jechał dalej.......:lol3:

TEz tak nie do konca. Będąc uzytkowniczką Malucha, nówki sztuki kupionej za dolary w Pewexie, po roku czasu nieodzownym gadżetem w mojej torebce, był zapasowy kondensator, a aparat zapłonowy wymieniałam z 10 razy i wciąż i ciągle Parę przygód w trasie miałam z tym autkiem, ale jak jechałam na Słowacje na Sylwestra, to kto pod osniezoną górę podjęchał jako jedyny??? Oczywiscie mój Maluch i ja . Reszta aut nie dała rady :D :D :D Nie było wtedy ani opon zimowych, ani autostrad, ani nic nie było Oj, przygód miałam wiele jako kierowca
19 stycznia 2017 18:54 / 11 osobom podoba się ten post
Moim pierwszym samochodem po zrobieniu prawa jazdy był maluch z chromowanymi zderzakami. Trochę nim pojeździłam i sprzedałam bo mi się kolor nie podobał. Kupiłam następnego ale już sama wybierałam i wszystko mi się w nim podobało. Też w pewexie. I kiedyś wracając z pracy tym maluchem na oblodzonej jezdni wcisnelam lekko hamulec....Nie wiedziałam co się dzieje bo " nie miałam kierownicy " Samochód sobie sam jechał....Na szczęście było dużo śniegu wtedy bo zjechałam bokiem z niedużego nasypu i tak siedziałam przechylona na prawą stronę i nie mogłam się ruszyć bo wydawało mi się, że zaraz się przekoziolkuje na dach. Beret mi wpadł na oczy....futro się rozpięlo a wcale dużej siły uderzenia nie było bo śnieg wszystko zamortyzowal....Zatrzymały się jakieś samochody i trzech facetów tego malucha ze mną w środku postawiło tak, że mogłam samodzielnie wyjechać na drogę...
19 stycznia 2017 19:20 / 6 osobom podoba się ten post
ewa59

Moim pierwszym samochodem po zrobieniu prawa jazdy był maluch z chromowanymi zderzakami. Trochę nim pojeździłam i sprzedałam bo mi się kolor nie podobał. Kupiłam następnego ale już sama wybierałam i wszystko mi się w nim podobało. Też w pewexie. I kiedyś wracając z pracy tym maluchem na oblodzonej jezdni wcisnelam lekko hamulec....Nie wiedziałam co się dzieje bo " nie miałam kierownicy " Samochód sobie sam jechał....Na szczęście było dużo śniegu wtedy bo zjechałam bokiem z niedużego nasypu i tak siedziałam przechylona na prawą stronę i nie mogłam się ruszyć bo wydawało mi się, że zaraz się przekoziolkuje na dach. Beret mi wpadł na oczy....futro się rozpięlo a wcale dużej siły uderzenia nie było bo śnieg wszystko zamortyzowal....Zatrzymały się jakieś samochody i trzech facetów tego malucha ze mną w środku postawiło tak, że mogłam samodzielnie wyjechać na drogę...:-)

No i to jest własnie wyższośc malucha, nad innymi samochodami. Pod koniec lat osiemdziesiątych, wybrałam się w samodzileną podróż do RFN. jakies 80 km za Habmurg. 2 kanistry benzyny na tylnym siedzeniu, kocyk, termosik i heja..... Zapomniałam tylko, że reczny hamulec mi sie wziął i popsul. Jade ja sobie, jadę, juz prawie dojeżdżam niemiecką droga krajowa na miejsce i nagle konstatuje, że to nie ta droga. Zawrócić trzeba, ale .......pobocze jakby z bardzo ostrej  górki. Recznego brak. Byłam ja wówczas młoda i piękna, zatrzymałam więc przejeżdzające auto, poprosiłam pana kierowce i pan ów, podtrzymywał mnie z tyłu, abym się nie stoczyła przy próbie zawrócenia Dzisiaj mam Seata Ibize i choć małe autko, to z pewnoscią jeden człowiek by go nie utrzymał z tyłu.
Na szczeście ręczny działa
19 stycznia 2017 19:38 / 7 osobom podoba się ten post
Dojrzewam do myśli o jeżdżeniu własnym autem do De,ale z przewrą na nocleg gdzieś pod granicą.Niestety mazowieckie leży na końcu świata i wszędzie mam ponad 1100 km. Już nawet zastanawiałam się jakie auto wybrać na ewentualne wojaże i chyba zdecyduję się na Volvo. Na jednej szteli jeżdziłam takim koloskiem i zakochałam się w nim bez pamięci. Narazie jednak dojrzewam...
19 stycznia 2017 19:53 / 5 osobom podoba się ten post
ivanilia40

Dojrzewam do myśli o jeżdżeniu własnym autem do De,ale z przewrą na nocleg gdzieś pod granicą.Niestety mazowieckie leży na końcu świata i wszędzie mam ponad 1100 km. Już nawet zastanawiałam się jakie auto wybrać na ewentualne wojaże i chyba zdecyduję się na Volvo. Na jednej szteli jeżdziłam takim koloskiem i zakochałam się w nim bez pamięci. Narazie jednak dojrzewam...:-)

Ivanilka, bez jaj mi tu prosze. Taka kobieta jak Ty ma z tym problem??? No nie do wiary. Oczywiscie, kiedy mi przyjdzie jeżdzić na koniec świata niemieckiego, ponad 1000 km, to nie szafnę na raz. Szkoda zdrowia, a i auto odpoczac musi przecież. Teraz mam do pracy 580 km, to jadę bez przystanku, na jednym baku i jeszcze mi się rezerwa nie zapala `
19 stycznia 2017 20:00 / 6 osobom podoba się ten post
doda1961

Ivanilka, bez jaj mi tu prosze. Taka kobieta jak Ty ma z tym problem??? No nie do wiary. Oczywiscie, kiedy mi przyjdzie jeżdzić na koniec świata niemieckiego, ponad 1000 km, to nie szafnę na raz. Szkoda zdrowia, a i auto odpoczac musi przecież. Teraz mam do pracy 580 km, to jadę bez przystanku, na jednym baku i jeszcze mi się rezerwa nie zapala :-)`

Właściwie to nie mam problemu ,będę jeżdzić tylko kupię lepsze auto,bo moja corsa mogłaby ducha wyzionąć po 100 km. W tym roku jednak mam inne wydatki więc nie kupię ale za rok to już prawie pewniak.
01 lutego 2017 12:55 / 4 osobom podoba się ten post
Obecna stela jest podobna do poprzedniej z taką mini różnicą, że tutaj mam mniej czasu wolnego. Dzieci podopiecznego wpadają 2 razy w tygodniu, niestety dzwonią jak popaprani co dnia, pewnie dlatego, by sprawdzić, czy sobie radzę. Stefan nie ma za dużych wymagań, chodzi o kulach, w wózku inwalidzkim jeździ jak idziemy na spacer. Do tego pis, czarny, lokowany urwis. Nie spuszczam go jeszcze ze smyczy bo nie słucha i ciągle spierdziela w pola, a miałem okazję przekonać się o tym, jak pierwszy raz musiałem go wyprowadzić. Dom stary, zaniedbany, futrynę już nawet poprawiałem. Podłoga drewniana, skrzypi jak ciul. Ogród przed domem odstrasza nawet ptaki, na wiosnę będę musiał tam trochę wyczyścić bo dziadek przewróci się przy pierwszym kroku. Pod tym względem nigdy nie zrozumiem Niemców, by nie dbać o otoczenie przy domu, nie wspomnę o domu.
01 lutego 2017 13:01 / 6 osobom podoba się ten post
ATomek

Obecna stela jest podobna do poprzedniej z taką mini różnicą, że tutaj mam mniej czasu wolnego. Dzieci podopiecznego wpadają 2 razy w tygodniu, niestety dzwonią jak popaprani co dnia, pewnie dlatego, by sprawdzić, czy sobie radzę. Stefan nie ma za dużych wymagań, chodzi o kulach, w wózku inwalidzkim jeździ jak idziemy na spacer. Do tego pis, czarny, lokowany urwis. Nie spuszczam go jeszcze ze smyczy bo nie słucha i ciągle spierdziela w pola, a miałem okazję przekonać się o tym, jak pierwszy raz musiałem go wyprowadzić. Dom stary, zaniedbany, futrynę już nawet poprawiałem. Podłoga drewniana, skrzypi jak ciul. Ogród przed domem odstrasza nawet ptaki, na wiosnę będę musiał tam trochę wyczyścić bo dziadek przewróci się przy pierwszym kroku. Pod tym względem nigdy nie zrozumiem Niemców, by nie dbać o otoczenie przy domu, nie wspomnę o domu.

Jeśli "pis" ci ucieka to ty go nie ganiaj,niech leci w chorelę,może jakiś inny Obama przyjdzie i porzadek zrobi. Poza tym "pisy" tak mają,jak spuscisz ze smyczy too zawsze poleci...Ale że czarny i kudłaty to mnie zaskoczyłeś....
01 lutego 2017 13:01 / 5 osobom podoba się ten post
Liczę, że mi zapłacą, już z synem Stefana rozmawiałem. Przecież nie będę tam do diaska w powietrzu latał. Ogród jak landara a nogi nie postawisz. Wiadomo, że za darmochę nie będę karczował, ale ponoć mają dopłacić extra za dodatkową robotę.
01 lutego 2017 13:02 / 5 osobom podoba się ten post
ivanilia40

Jeśli "pis" ci ucieka to ty go nie ganiaj,niech leci w chorelę,może jakiś inny Obama przyjdzie i porzadek zrobi. Poza tym "pisy" tak mają,jak spuscisz ze smyczy too zawsze poleci...Ale że czarny i kudłaty to mnie zaskoczyłeś....

Literówka sorry, miało być pies. :)
01 lutego 2017 13:04 / 4 osobom podoba się ten post
ATomek

Literówka sorry, miało być pies. :)

Ach,no to ok...
01 lutego 2017 17:09 / 6 osobom podoba się ten post
ATomek

Liczę, że mi zapłacą, już z synem Stefana rozmawiałem. Przecież nie będę tam do diaska w powietrzu latał. Ogród jak landara a nogi nie postawisz. Wiadomo, że za darmochę nie będę karczował, ale ponoć mają dopłacić extra za dodatkową robotę.

Już niejeden liczył i się przeliczył, niech Ci zapłacą i wtedy rób 
01 lutego 2017 17:47 / 8 osobom podoba się ten post
Od tygodnia jestem na nowym miejscu. Pdp po udarze, w miarę samodzielna, z mówieniem ma problem i jest bardzo zamknięta w sobie. Mieszkanie tu jest, 2 koty mieszkają z nami. Na razie mam lepszy kontakt z sąsiadami niż z moją pdp, mam nadzieję, że to się zmieni.
01 lutego 2017 19:00 / 4 osobom podoba się ten post
ATomek

Liczę, że mi zapłacą, już z synem Stefana rozmawiałem. Przecież nie będę tam do diaska w powietrzu latał. Ogród jak landara a nogi nie postawisz. Wiadomo, że za darmochę nie będę karczował, ale ponoć mają dopłacić extra za dodatkową robotę.

..."oj naiwny,naiwny jak dziecko we mgle..."
Nie ma co być wyrywnym-to jakaś taka nasza prawie "cecha narodowa"
01 lutego 2017 20:49
nowa stella, nowe wyzwanie pt. Alzheimer, mam pytanie: jaką kwotę zaproponować rodzinie w zamian za rezygnację z 2-godzinnej przerwy w ciągu dnia? mam co prawda te 2 dni wolne, kiedy dziadek jest w przedszkolu ale po za tym to muszę czuwać własciwie cały czas, nie można go z oka spuścić, jest niestety też wstawanie 1-3 razy w nocy, jakieś podpowiedzi jak to rozwiązac?